Studia w Polsce - tak, medycyna - nie?


fot. Bartosz Frączak/wilnoteka
Polskie szkoły na Wileńszczyźnie kończy w tym roku około 1000 maturzystów. 40 z nich – po złożeniu egzaminów wstępnych – zapewniło sobie już na początku maja indeksy polskich uczelni (warunkiem pozostaje jeszcze zdanie litewskiej matury). Tegoroczna rekrutacja na studia w Polsce ze stypendium rządu RP wykazała, że system egzaminowania został nieco dopracowany, jest bardziej niż w ubiegłych latach czytelny, co zaowocowało sprawniejszym przebiegiem egzaminu. Niestety, finał prowadzonej równolegle rekrutacji na studia medyczne i kierunki pokrewne (z puli Ministerstwa Zdrowia) w najwyższym stopniu zdumiał wszystkich.
Ministerstwo Zdrowia od lat utrzymywało zasadę, że pierwszym etapem kwalifikacyjnym w ubieganiu się o stypendium rządu RP z puli ministra zdrowia jest rekrutacja wstępna w Wilnie. Drugi etap odbywał się w Łodzi, w połowie lipca. Centrum Egzaminów Medycznych przeprowadzało test dla kandydatów z różnych państw, ubiegających się o stypendium Rządu RP.

Egzaminy wstępne w Wilnie prowadzono, jak w latach poprzednich, jednocześnie na wszystkie kierunki studiów. Równolegle pracowało kilka komisji rekrutacyjnych. Uczniowie z niecierpliwością oczekiwali wyników, o których (w obecności członków każdej z komisji rekrutacyjnej) informował dyrektor Biura Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej Bogusław Szymański. 15 osób z listy ubiegających się o miejsce na uczelnie medyczne, zakwalifikowanych do drugiej tury egzaminów, nie posiadało się ze szczęścia. Radość maturzystów trwała jednak krótko. Po dwóch tygodniach Ministerstwo Zdrowia uchyliło decyzję komisji rekrutacyjnej i na egzamin w Łodzi ostatecznie zakwalifikowało nie 15, a tylko 2 osoby z Litwy. Urzędnicy powołali się na zapisy regulaminu rekrutacyjnego „Zasady i tryb rekrutacji na studia pierwszego stopnia w Polsce ze stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego”, w myśl którego do egzaminu o miejsce na uczelni w roku akademickim 2016/2017 mogą przystąpić osoby, które uzyskały powyżej 140 punktów z części pisemnej i zaliczyły część ustną egzaminu.

Zdezorientowani petenci natychmiast udali się do konsulatu – placówki odpowiedzialnej za zapewnienie warunków organizacyjnych egzaminu. Tam młodych ludzi poinformowano o zaistnieniu… błędu. Na egzaminie w Wilnie nie było przedstawiciela Ministerstwa Zdrowia, rekrutację w ramach współpracy resortów prowadziło i nadzorowało Biuro Uznawalności Wykształcenia i Wymiany Międzynarodowej. Czy pracownicy BUWiWM nie znali intencji Departamentu Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Ministerstwie Zdrowia? Błędnie je odczytali? Jedni i drudzy nie porozumieli się co do liczby przyjętych i liczby stypendiów? Istna Wieża Babel – jakby urzędnicy pochodzili z różnych krajów, mówili odmiennymi językami, a przede wszystkim nie byli przedstawicielami jednego rządu – Rządu RP. Odczytanie wyników odbyło się w obecności członków komisji rekrutacyjnej (w dokumencie zwanych podzespołem), powołanej przez Ministerstwo Zdrowia. Zatem profesorowie wyższych uczelni też błędnie odczytali instrukcje Departamentu? Sytuacja jest dwuznaczna i rodzi zupełnie niepotrzebne spekulacje, domysły, stawia pod znakiem zapytania wiarygodność instytucji polskiego rządu.

Trzeba przyznać uczciwie, że wyjazd na egzamin testowy w lipcu nie zmieniłby sytuacji kandydatów na studia medyczne, jeśli pula miejsc nie zostałaby zwiększona. Stypendium rządu polskiego uzyskałyby najpewniej i tak tylko dwie osoby z Litwy, nastąpiłaby ewentualnie rotacja osobowa.

Maturzyści zdyskwalifikowani mają szansę dostać się na dziewięciomiesięczny kurs przygotowawczy w Łodzi, który umożliwia nadrobienie różnic programowych i przystąpienie do egzaminu na studia w roku akademickim 2017/2018. Nie wiadomo jednak, ile osób będzie mogło wziąć udział w kursie. Poza tym nie wiadomo też, czy i jaka będzie pula stypendiów w przyszłym roku i czy te osoby będą miały szansę uzyskać stypendium i miejsce na uczelni medycznej. Czy po raz kolejny zasady nie zostaną zmienione w trakcie gry? Czy jest pewność, że w przyszłym roku uda się uniknąć "błędów"?

Liczba stypendiów przyznawanych przez Ministerstwo Zdrowia nie jest podawana do wiadomości publicznej (na pewno nie jest wskazana w żadnym z załączonych dokumentów dotyczących rekrutacji). Wiadomo, że jest to pula wspólna dla osób polskiego pochodzenia (narodowości polskiej) nieposiadających obywatelstwa polskiego. Najliczniej – ze względu na wielkość polskich społeczności – o wyjazd na studia do Polski zabiegają osoby z Litwy, Białorusi i Ukrainy. Największą determinację wykazują chętni z Ukrainy i Białorusi.

Organizatorzy egzaminów w Wilnie i Łodzi twierdzą, że skoro Litwa jest w Unii Europejskiej, to Polacy na Litwie mają lepszy dostęp do edukacji wyższej w Europie, niż Polacy z Ukrainy i Białorusi – gdzie sytuacja gospodarczo-polityczna jest zdecydowania trudniejsza. Kolejny bardzo często przywoływany argument jest równie bolesny: polscy maturzyści z Litwy prezentują gorszy poziom wiedzy z przedmiotów biologiczno-fizycznych.

Oba argumenty są mocno krzywdzące i głęboko niesprawiedliwe wobec polskich uczniów na Litwie. Nie biorą pod uwagę trudności, z jakimi muszą borykać się polscy uczniowie na Litwie. Litwa jest krajem unijnym, to jednak nie powstrzymało litewskich władz przed przyjęciem w 2011 roku nowelizacji ustawy o oświacie, w myśl której uczniowie polskich szkół obowiązkowo zdają maturę z języka litewskiego na zasadach identycznych, jak ich koledzy z litewskich szkół. Dla wszystkich bez wyjątku jest to egzamin z języka litewskiego jako ojczystego. Można zapytać: co ma egzamin z języka litewskiego do studiów medycznych? Jego znaczenie jest ogromne. Ocena z egzaminu z języka państwowego, do niedawna jedynego egzaminu obowiązkowego, a ciągle najbardziej znaczącego na litewskiej maturze, w dużym stopniu przesądza o przyjęciu na medycynę na litewską uczelnię. Od lat dostanie się na bezpłatne studia medyczne na Uniwersytecie Wileńskim zapewnia uzyskanie z każdego z trzech przedmiotów (język litewski, biologia i chemia lub wymiennie matematyka) około 92-96 proc. (ze stu proc. możliwych). W roku akademickim 2014/2015 miejsce na studiach płatnych dawała ocena powyżej 84-85 proc. Według danych za rok 2014/2015 zaledwie 2,6 proc. maturzystów polskich szkół na Litwie otrzymało oceny z egzaminu z języka litewskiego powyżej 86 proc. Egzamin dyskredytuje polskich uczniów – udowodnili fachowcy. Jednoznacznie podkreślił to w dokumentach Wysoki Komisarz OBWE ds. Mniejszości Narodowych. Litwa jednak nie po to wprowadzała drastyczny egzamin z języka państwowego – z zacięciem, uporem i nie zważając na ogromny opór polskich środowisk, a nawet unijnych ekspertów – żeby się z niego teraz wycofywać. Jeszcze w listopadzie 2011 roku podczas spotkania polsko-litewskiej międzyrządowej komisji do spraw oświaty w Augustowie powołanej bezpośrednio przez premierów obu krajów jedna z wysokich urzędniczek litewskiego Ministerstwa Oświaty i Nauki rzuciła w stronę przedstawicielki Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie: „Jeśli Pani myśli, że pani dziecko dostanie się na medycynę i zajmie miejsce mojej córki, to Pani się grubo myli”. Ta wypowiedź z jednej strony skutek silnych emocji, których nie brakowało podczas spotkania, z drugiej – bardzo wyraźny sygnał uporu litewskich władz, by za wszelką cenę usankcjonować egzamin z języka państwowego.

Efekt jest ewidentny, przed siedmioma czy ośmioma laty każdego roku co najmniej kilkunastu absolwentów szkół polskich na Litwie dostawało się na tzw. prestiżowe studia, do których niewątpliwie należy medycyna. Podczas ubiegłorocznej rekrutacji (rok akademicki 2015/2016) na miejsce finansowane przez państwo na uczelnię medyczną w Wilnie trafił jeden z 1000 absolwentów polskich szkół na Litwie. Brak danych o liczbie aplikujących na medycynę, ale trudno uwierzyć, że spośród 1000 polskich maturzystów na medycynę wybierał się tylko jeden z nich.

W desperacji maturzyści chwytają się szansy studiowania w Polsce, zwłaszcza że umożliwia to stypendium. Ale system rekrutacyjny jest pełen niejasności, co mocno zniechęca. Ze świecą szukać informacji o liczbie miejsc i stypendiów przyznanych dla kandydatów uczelni medycznych. Jak zatem ocenić własne szanse? Na wszystkich uczelniach, zarówno w Polce, jak i na Litwie, podczas rekrutacji można aplikować o przyjęcie na kilka kierunków. W rekrutacji na studia do Polski ze stypendium RP takiej możliwości nie ma. Gdy liczba miejsc nie jest znana, a szepcze się, że będzie jedno czy będą dwa, motywacja i wiara kandydatów w sukces spada. A jest niezbędna! Programy nauczania biologii i chemii w Polsce i na Litwie różnią się zasadniczo. By odpowiednio przygotować się potrzebna jest systematyczna i bardzo żmudna praca według polskiej podstawy programowej. Należy też przyswoić terminologię, bo nawet w polskich szkołach na Litwie wielu nauczycieli nie kryje przekonania, że by zdać na Litwie egzamin z biologii czy chemii z wynikiem bardzo dobrym potrzebna jest nie wiedza, a wiedza po litewsku. W polskich szkołach znaczna część nauczycieli w klasach starszych naucza po litewsku, bo to daje uczniom większe szanse na egzaminie. Zresztą i podręczniki są głównie w języku litewskim. Niewielu nauczycieli polskich szkół jest zainteresowanych nauczaniem wedle polskiej podstawy programowej, bo ani nie zezwala na to litewski system edukacyjny, ani nie zachęcają do tego jedno czy dwa miejsca na studia medyczne w Polsce. Niewielu zaś uczniów będzie w stanie samodzielnie przygotować się do egzaminu. Zostają korepetycje. Jednak, jak mówią polscy uczniowie, nie jest łatwo znaleźć na Litwie znawcę polskich programów szkolnych z biologii i chemii, a przy tym nauczyciela z odpowiednim doświadczeniem.

Co gorsza, jedna trzecia testu egzaminacyjnego w Łodzi dotyczy zagadnień z fizyki. Wśród tegorocznych kandydatów na studia medyczne ze stypendium rządu RP połowa osób nie uczyła się w szkole fizyki w ciągu dwóch ostatnich lat. W ogóle. Tylko część z nich miała fizykę na poziomie B (podstawowym). Nic dziwnego, na Litwie fizyka nie jest uwzględniana w rekrutacji na kierunki biomedyczne, więc lekcje z tego przedmiotu najczęściej nawet nie mieszczą się w przewidzianym przez litewski program tygodniowym planie. Jeśli niektórzy zrezygnują z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym (od niedawna również jest obowiązkowy na maturze), to może zmieszczą fizykę w ramach programu podstawowego. Dochodzi więc kolejny przedmiot, którego maturzysta musi uczyć się samodzielnie. Wobec dylematu: przygotować się do egzaminów polskich czy maksymalnie się skoncentrować na dobrym zdaniu matury litewskiej – raczej oczywiste jest, na co decyduje się uczeń...

Rozsądne zdaje się zatem zaliczenie rocznego kursu przygotowawczego w Łodzi, gdzie kandydaci mogą zniwelować różnice programowe. Decyzja jednak, czy i kto się dostał na taki kurs zapadnie w polskim Ministerstwie Zdrowia do 12 sierpnia, kiedy w zasadzie wszystkie rekrutacje na uczelniach w Polsce i na Litwie będą dobiegały końca. Przy ogólnej dezorientacji niewiele osób na taki kurs się zdecyduje. Ryzyko jest duże. Jeśli nie dostanie się na studia w Polsce, to na Litwie będzie już tylko trudniej.

Podobne zamieszanie (brak wiadomości na temat liczby miejsc, ustanawianie dodatkowych progów punktowych) dotyczyły wszystkich egzaminów o stypendium RP, również tych przyznawanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego i prowadzonych przez BUWiM. W ten sposób w ubiegłym roku pula 35 zapowiedzianych początkowo miejsc dla Litwy skurczyła się do 27. Uznanie kilku odwołań częściowo wyrównało te dysproporcje. Wówczas też pojawiały się głosy o konieczności zwiększenia limitu miejsc dla Ukrainy i Białorusi ze względu na gorszą sytuację tamtejszych środowisk polskich. W tym roku zweryfikowany system stał się zdecydowanie bardziej czytelny. Na zapowiedzianą liczbę stypendiów (szkoda, że podaną dopiero na egzaminie) zostało zakwalifikowanych tyleż kandydatów. Utrzymanie tego systemu będzie skutkowało większą ufnością uczniów polskich szkół, ich lepszym przygotowaniem i większą konkurencją, co pozytywnie wpłynie na rekrutację.

Argument o sytuacji Białorusi i Ukrainy jest ważki. Rodakom na Ukrainie i Białorusi należy się troska państwa polskiego. Sytuacja w tych krajach jest trudna. Jednak wspieranie ich nie może odbywać się kosztem Polaków na Litwie! To rodzi nieufność i mnoży spekulacje o nieprzejrzystej rekrutacji, które nie służą ani polskiemu rządowi, ani urzędom, ani tym bardziej polskim diasporom na Wschodzie.

Nikt nie prowadzi badań, jak potoczyły się losy uczniów z poszczególnych krajów po dostaniu się na studia i ich ukończeniu. Z wywiadów środowiskowych wyraźnie wynika, co zresztą potwierdza BUWiM, że studenci z Litwy dobrze sobie radzą na studiach. Odsetek osób, które nie skończyły studiów, zrezygnowały w trakcie, bądź zostały skreślone z listy studentów jest znikomy. Dzieje się wręcz odwrotnie – Polacy z Litwy szybko nadrabiają braki programowe, błyskawicznie niwelują różnice językowe, doskonale się odnajdują w Polsce. Z tych samych wywiadów wynika, że w ostatnich latach żaden ze studentów polskich z Litwy na uczelniach medycznych nie został skreślony z listy studentów.

Skoro państwo polskie na powrót wyciąga rękę do Polaków na Wschodzie, skoro są poszerzane uprawnienia Karty Polaka, gdy zachęca się Polaków ze Wschodu do przyjazdu i osiedlania się w Polsce, to może właśnie umożliwienie studiów jest najlepszym sposobem pomocy. Część studentów po ukończeniu studiów zostanie w Polsce, inni wrócą do krajów zamieszkania. To właśnie w ramach wsparcia i wzmocnienia środowisk polskich uruchomiono w latach 90. system stypendialny rządu RP dla Polaków na Wschodzie. Na Litwie po drugiej wojnie światowej statystyczny odsetek osób polskiej narodowości posiadających wykształcenie wyższe był najniższy z możliwych, za Polakami plasowali się tylko Cyganie. Był to skutek powojennych powikłań historycznych, masowych repatriacji i wywózek. Dysproporcje maleją, ale to proces powolny, wymagający nie lat, a dziesięcioleci, wciąż wymagający wsparcia ze strony Polski.

Tymczasem Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie wzbudza podziw na światowych sympozjach lekarskich, bo jest najmłodsze – ze względu na wiek swoich członków – z wszystkich polonijnych stowarzyszeń medycznych na całym świecie. Cały zarząd stowarzyszenia to osoby około 40-45-letnie. To właśnie naoczny skutek pomocy stypendialnej, jaką udzieliła Polska rodakom na Litwie. W latach 90. na studia do Polski wyjeżdżało parokrotnie więcej osób, na studia medyczne przyznawano rocznie co najmniej 10-15 stypendiów. Ówcześni stypendyści pracują dziś i w Polsce, i na Litwie, współpracują ze sobą. Dobrym dowodem na to są wspólne projekty, m.in. stowarzyszenia i uczelni w Białymstoku, które zaowocowały badaniami podatności genetycznej na choroby nowotworowe przeprowadzonymi w środowisku polskim na Litwie. Stowarzyszenie jest inicjatorem wielu cennych kampanii. Akcję zbierania datków na rzecz ratowania Cmentarza na Rossie w polskim środowisku na Litwie zainicjowało właśnie Polskie Stowarzyszenie Medyczne na Litwie. Projektów, pomysłów i działań korzystnych dla Polski i Litwy, dla polskiej społeczności, może być znacznie więcej.

Szansa na stypendia rządu polskiego i możliwość podjęcia studiów w Polsce zawsze ogromnie wzmacniała polską szkołę, mobilizowała uczniów i nauczycieli, zachęcała rodziców do oddawania dzieci do polskich szkół. W dobie agresywnych ataków na polskie szkolnictwo i prowadzonej w mediach kampanii na rzecz wyższości litewskich szkół warto przypominać i troszczyć się o to, co budowało siłę polskiej oświaty. Stypendia na studia w Polsce są tu argumentem koronnym. Nie chodzi o retorykę, a dobrze uzasadnione działanie. Inwestycje w ludzi młodych są najbardziej sensowne i skuteczne.

Tym bardziej, jeśli działania będą szły w myśl zasady: daj wędkę, a nie rybę.

Komentarze

#1 To jest skandal, nie jedna

To jest skandal, nie jedna osoba doznała szoku i psychicznego załamania, kto za to odpowie? To nie są żarty, pachnie to gierkami politycznymi, a cierpią na tym absolwenci szkół polskich na Litwie.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.