Trudna sytuacja Polonii na Krymie


fot. pixabay.com
Mija dzisiaj 4. rocznica przeprowadzenia nielegalnego referendum, w wyniku którego Krym wcielono do Rosji. Przychylne Moskwie media, władze separatystyczne i zwolennicy polityki Kremla mają dzisiaj święto. W Warszawie trwają rozmowy ministrów spraw zagranicznych Polski i Ukrainy. Na Krymie odbywają się marsze uliczne i uroczyste koncerty, ale Polacy i Tatarzy nie świętują.
Z punktu widzenia prawa międzynarodowego, sprawa Krymu od czterech lat jest nieuregulowana. Odbija się to na życiu codziennym mieszkańców półwyspu. Na Krymie mieszka około trzech tysięcy osób, które przyznają się do polskich korzeni, ale w organizacjach polonijnych działa niewiele ponad 800 osób.

Po aneksji Krymu, zgodnie z prawem rosyjskim, wszystkie organizacje tatarskie i polonijne musiały przejść skomplikowaną procedurę rejestracji. Nasi rodacy zostali pozbawieni pełnego wsparcia konsularnego. Wcześniej Polonią na półwyspie opiekowali się dyplomaci z Ukrainy, którzy mają teraz utrudniony wjazd na Krym. Z kolei dyplomaci pracujący w Rosji nie chcą zajmować się sprawami półwyspu, skoro Polska nie uznaje rosyjskiej aneksji.

Oprócz braku pełnego wsparcia konsularnego, Polacy mają trudności z operacjami bankowymi. Krymskie banki przestały obsługiwać międzynarodowe transfery z krajów, które nałożyły na Rosję sankcje. Szefowa Stowarzyszenia Polaków na Krymie Józefa Myszkowska zapewnia, że mimo iż sytuacja nie jest prosta, na prowadzenie działalności Polonii wystarczają bieżące składki, a organizowane raz w tygodniu lekcje języka polskiego cieszą się coraz większym zainteresowaniem.  

Mimo upływu czasu, opinia międzynarodowa nie zmieniła swojego stanowiska w sprawie Krymu. Diaspora tatarska cyklicznie organizuje protesty i spotkania, aby przypominać, że to właśnie Tatarzy są rdzennymi mieszkańcami półwyspu. Jedna z ostatnich demonstracji odbyła się 26 lutego w Warszawie z okazji Dnia Oporu Tatarów Krymskich przeciw okupacji rosyjskiej.

Cały czas trwają negocjacje dotyczące Krymu i Doniecka. Polski minister spraw zagranicznych rozmawiał dzisiaj w Warszawie z Pawłem Klimkinem, ministrem spraw zagranicznych Ukrainy. Witold Waszczykowski ubolewa, że prowadzone dotąd rozmowy pokojowe doprowadziły do zatrzymania rosyjskiej ofensywy, ale nie zakończyły konfliktu. W Zagłębiu Donieckim nadal giną ludzie. Pawło Klimkin zaznacza, że Moskwa cały czas dąży do eskalacji konfliktu. Jego zdaniem, Kreml chce zdestabilizować nie tylko Zagłębie Donieckie, ale i całą Ukrainę - "na co nie pozwolimy" - zaznaczył Klimkin.

Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Ukrainy rozmawiali też o inicjatywie budowy gazociągu Nord Stream 2, omijającego Polskę, łączącego bezpośrednio Rosję z Niemcami. Pawło Klimko podkreślił, że Unia Europejska powinna się zastanowić, czy chce się uzależnić od Rosji, "Państwa, któremu nie ufa po tym, jak rozpoczęło agresję na Ukrainie i wojnę hybrydową przeciwko Unii Europejskiej". W odpowiedzi Witold Waszczykowski zaznaczył, że Polska za 5 lat może być niezależna od dostaw gazu z Rosji. Ukraina nie kupuje już rosyjskiego gazu. 

Na Ukrainie sprawy polityczno-ekonomiczne znacząco wpływają na życie codzienne zwykłych ludzi. Niestety w 4 lata po referendum na Krymie, sytuacja Polaków zamieszkujących tereny oddzielone od Ukrainy jest trudna.

Na podstawie: IAR, tvp.info 



  

Komentarze

#1 Polacy na Krymie, to jakis

Polacy na Krymie, to jakis dowcip, chyba ze turysci. Tak, wrocil do Rosji, zreszta wiekszosc sie wypowiedziala w referendum. Powrot do macierzy jak polskie ziemie piastowskie. Bez trzech zdan.

#2 Artykuł na podstawie mediów

Artykuł na podstawie mediów publicznych tendencyjny. Nielegalne to było przyłączenie Krymu do ukrainy przez ukraińca N Chruszczowa nie pytając o zdanie mieszkańców półwyspu. Ponad 800 osób działających w organizacjach polonijnych na ok. 3 tys. ludzi, to nie jest tak źle. Nikt nie wyrzucał polskiego konsulatu, tylko sam Sicorescu go zlikwidował. Sytuacja Tatarów na Krymie nie jest aż tak tragiczna jak starają się to pokazywać. W ostatnią niedzielę Polacy mieszkający pod okupacją ukraińską próbowali zablokować przejście graniczne z Polską żeby rząd w Warszawie bronił ich praw a ukraińcy stwierdzili że zostali do tego wynajęci a tak w ogóle nie byli to Polacy. Do tego są przygotowane 3 projekty ustaw językowych w których każdy z wyjątkiem j. ukraińskiego zostanie prawnie niemalże zakazany! Ostatnie zdanie w tekście sugeruje że sytuacja Polaków byłaby lepsza gdyby nie zostali "oddzieleni" od ukrainy. Z pewnością:)

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.