UE znosi sankcje wobec Białorusi


Alaksandr Łukaszenka, fot. wilnoteka.lt
Ministrowie spraw zagranicznych państw UE zgodzili się w poniedziałek na zniesienie sankcji wobec 170 obywateli Białorusi, w tym prezydenta Alaksandra Łukaszenki, oraz trzech białoruskich podmiotów. Sankcje wygasną ostatecznie 1 marca br. Na liście objętych restrykcjami pozostały jeszcze cztery osoby, byli członkowie służb bezpieczeństwa Łukaszenki podejrzewani o udział w niewyjaśnionym zaginięciu przeciwników politycznych białoruskiego prezydenta. Kary wobec nich przedłużono o 12 miesięcy.
"Dostrzegamy pewne pozytywne tendencje na Białorusi i chcemy je dalej wspierać" - powiedziała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini na konferencji prasowej. Wskazała, że wznowiono dialog między UE a Białorusią na temat praw człowieka oraz negocjacje nad umowami o ułatwieniach wizowych i readmisji.

W dokumencie przyjętym w poniedziałek, 15 lutego, obradujący w Brukseli ministrowie ocenili, że "kroki podjęte przez Białoruś w ciągu minionych dwóch lat przyczyniły się do poprawy relacji UE - Białoruś". UE "docenia także konstruktywną rolę Białorusi w regionie" - napisano we wnioskach z obrad ministrów. Unia wezwała jednocześnie Białoruś do poszanowania zasad demokracji i praw człowieka, szczególnie w czasie tegorocznych wyborów parlamentarnych. Zaapelowała o rehabilitację byłych więźniów politycznych oraz potępiła wykonywanie kary śmierci na Białorusi.

Komentując poniedziałkową decyzję, minister spraw zagranicznych Litwy Linas Linkevičius powiedział, że UE postawiła Białorusi warunek dotyczący współpracy z organizacjami międzynarodowymi w kwestii bezpieczeństwa jądrowego. Chodzi przede wszystkim o powstającą tuż przy granicy z Litwą elektrownię atomową. "Jednym ze źródeł informacji w tej kwestii jest nasza ambasada. Stale przekazujemy wnioski do Brukseli. Monitoring z naszej strony zostanie zachowany" - zapewnił szef litewskiej dyplomacji.

"Białoruś z zadowoleniem przyjmuje decyzję Unii Europejskiej o zniesieniu większości sankcji wobec Mińska" - poinformował w poniedziałek rzecznik białoruskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Dźmitry Mironczyk w wydanym oświadczeniu. Według białoruskiego MSZ, decyzja UE świadczy o tym, że najskuteczniejszym sposobem rozwiązywania różnic zdań jest dialog. Ministerstwo wyraziło przy tym nadzieję, że będzie ona sprzyjać wzmocnieniu regionalnej stabilności i bezpieczeństwa. Zapewniło, że Białoruś jest gotowa wnieść swój wkład w ten proces.

Jednak część białoruskiej opozycji jest przeciwna decyzji UE. Za "bardzo błędne" uważa posunięcie Zachodu były więzień polityczny Mikoła Statkiewicz. Jego zdaniem zdjęcie sankcji to "zdrada wobec Białorusinów", która osłabia proeuropejską opozycję. "Oni wychodzą z założenia, oby tylko był tu spokój. Ale na Białorusi narasta napięcie społeczne i nie wiadomo, jak ono się wyrazi. Jeśli proeuropejska opozycja będzie osłabiona, to na czele protestów może stanąć opozycja prorosyjska. Ona już istnieje w strukturach władzy i wspiera ją Moskwa. Dlatego Zachód gra wobec Białorusi w bardzo niebezpieczną grę" - powiedział. Szef ruchu "O państwowość i niepodległość Białorusi" Uładzimir Niaklajeu wyraził pogląd, że choć zdjęcie sankcji będzie dla Międzynarodowego Funduszu Walutowego sygnałem, by przydzielić Białorusi kredyt, to Łukaszenka nie zdecyduje się na reformy polityczne. Bez nich zaś nie są możliwe reformy gospodarcze.

Sankcje wobec przedstawicieli władz w Mińsku, w tym prezydenta Łukaszenki, UE wprowadziła w 2006 roku w związku z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich oraz represjami wobec białoruskiej opozycji.

Na podstawie: polskieradio.pl, BNS, belsat.eu