Znane polskie rody Wschodu Rzeczypospolitej: Wiśniowieccy, cz. 4


Dawny klasztor pijarski w Lubieszowie, fot. Dmytro Antoniuk
Kończąc cykl materiałów o rodzie Wiśniowieckich przeniesiemy się na Polesie, do niewielkiego miasteczka Lubieszów, które w okresie ich panowania przeżywało okres rozwoju...







W Lubieszowie, przy samej granicy z Białorusią, zachowała się wspaniała brama wielkiej rezydencji Michała Serwacego Wiśniowieckiego (o nim dokładnie pisałem w rozdziale o Wiśniowieckich w Tarnopolu). Wzniesiono ją w pierwszej połowie XVIII wieku na miejscu dawnego zamku Dolskich. Sam książę, chociaż tu nie mieszkał, często w Lubieszowie gościł, wydając z tej okazji huczne przyjęcia dla okolicznej szlachty. Pałac został rozebrany w XIX wieku, a rodzina Czarneckich, która przejęła miasto, jedną z oficyn przekształciła w pomieszczenia mieszkalne. Do naszych dni doszła wspomniana brama z resztkami herbu właściciela nad wejściem, a także niewielki fragment muru. Wokół rośnie stary park, naprzeciwko którego znajduje się były klasztor kapucynów z 1768 roku.


Najcenniejszym zabytkiem Lubieszowa, któremu zawdzięcza swoją sławę, jest klasztor i kolegium pijarów, gdzie w swoim czasie studiowały wybitne osobistości. Klasztor ufundowany został w 1686 roku przez nadwornego marszałka litewskiego Jana Karola Dolskiego, a po 10 latach otwarto przy nim kolegium. Wspaniały barokowy kościół, budowany był przez prawie 20 lat w połowie XVIII wieku przez Janusza Antoniego i Michała Serwacego Wiśniowieckich. Konsekrował go biskup Jan Kaczkowski w 1786 roku, prawdopodobnie wraz ze świątynią kapucynów. Watykan był na tyle zainteresowany w działalności tego kolegium, że przez 20 lat w Lubieszowie mieściła się rezydencja nuncjusza papieskiego!

Dawny klasztor pijarski w Lubieszowie, fot. Dmytro Antoniuk

Kościół pijarów pw. św. Jana Ewangelisty posiadał jedno z najbogaciej zdobionych wnętrz na Polesiu. Między innymi wnętrze zdobiły freski autorstwa pijara Łukasza Hübela, który upiększał kościół freskami techniką grisaille przez trzy lata. Świątynia przylegała do klasztoru i kolegium, łącząc się z nimi sklepionym korytarzem. Do pełnego wykończenia świątyni brakowało jedynie wież na frontonie. Ostatecznie nie zostały wystawione. W kościele było kilka czczonych obrazów świętych. W jeden z nich - Matki Boskiej Częstochowskiej - w 1840 roku uderzył piorun. Obraz nie ucierpiał, stłukło się jedynie szkło, osłaniające malowidło. Oprócz tych licznych ikon był tu też wielki srebrny krzyż z pozłacaną monstrancją i herbem Wiśniowieckich. Udekorowane to wszystko było 208 klejnotami. Wiadomo, że w kościele w XIX wieku wybudowano 12-głosowe organy, które "nie ustępowały najbardziej dźwięcznym organom krakowskim". W kryptach świątyni spoczęli fundatorzy - Jan Dolski i jego pierwsza żona Elżbieta Ostrogska, a także ich "siedmioro dzieci zmarłych w ciągu 4 tygodni" (prawdopodobnie podczas epidemii dżumy) oraz dwoje dzieci z drugiego ślubu. Spoczęli tu również bardziej wybitni zakonnicy pijarscy.

Dolski zmarł w 1695 roku, jako marszałek wielkiego księstwa litewskiego. Na wieść o jego śmierci Jan III Sobieski, który mu bardzo sympatyzował, rzekł ze smutkiem: "Obowiązkiem marszałka jest iść przed królem" i wkrótce sam przeniósł się do lepszego świata.

Dawny klasztor pijarski w Lubieszowie, fot. Dmytro Antoniuk

Pomieszczenie klasztorne upiększało 93 obrazy, z których wiele należało do pędzla tegoż Łukasza Hübela. Były wśród nich portrety rektorów kolegium i pejzaże okolic Lubieszowa. Kronika klasztorna podaje, że w 1754 roku artysta "zaczął tracić rozsądek", ale pomogło mu przykładanie głowy do obrazu św. Józefa. Tu, w lubieszowskim klasztorze dokonał w 1793 roku żywota tknięty apopleksją. Zachował się jego portret z napisem: "Bratu Łukaszowi, Karolowi Boromeuszowi Hübelowi - pijarowi, wybitnemu zakonnikowi i znakomitemu malarzowi od Nowodolskiego kolegium, jako wdzięczność za wspaniałe dekoracje naszego kościoła". Nowym Dolskiem nazywano wówczas Lubieszów, ale nazwa się nie przyjęła.

Ta unikalna budowla, którą po silnych zniszczeniach podczas I wojny światowej odbudowali fachowcy z warszawskiej politechniki, przestała istnieć 17 lipca 1969 roku, kiedy to z rozkazu władz kościół został wysadzony w powietrze. Ewakuowano wówczas wszystkich mieszkańców miasteczka w promieniu 100 m od kościoła. Po pierwszym wybuchu wyleciały szyby w okolicznych domach, a świątynia stała. Dopiero gdy sprowadzono specjalistów-pirotechników z kopalni z Nowowołyńska, ci dali radę zabytkowi, ale do dziś na tym miejscu nic nie wybudowano.

 Klasztor oo. kapucynów w Lubieszowie, fot. Dmytro Antoniuk

Klasztor, którego komuniści nie zniszczyli, miał pierwotnie otwartą galerię na piętrze. Niestety, została zabudowana w latach późniejszych. Zabudowania klasztorne i zamek Czarneckich-Wiśniowieckich łączyły dwa podziemne przejścia.

W ciągu prawie 130 letniej historii działalności kolegium studiowało tu wiele wybitnych osobistości. Najbardziej znanym absolwentem był Tadeusz Kościuszko, o czym świadczy tablica pamiątkowa nad wejściem: "Tu kształcił swą wzniosłą duszę i umysł Tadeusz Kościuszko 1753-1759".

 Tablica upamiętniająca Tadeusza Kościuszkę, fot. Dmytro Antoniuk

Nauczanie w kolegium trwało 6 lat, ale przyszły bohater nie ukończył go z powodu śmierci ojca. Kościuszko nie czuł się w Lubieszowie osamotniony, bowiem wspólnie z nim kształcił się tu jego starszy o trzy lata brat Józef. Pośród wychowanków kolegium był botanik i profesor Akademii Wiedeńskiej Stanisław Jundźwiłł. Znanym pijarem, który w wieku 15 lat wstąpił do klasztoru, był Dominik (Maciej) Dogiel - przyszły badacz źródeł historii Polski.

Kolegium przestało działać w 1834 roku z powodu represji popowstaniowych. Wcześniej skasowano klasztory pijarów i kapucynów. Kościół św. Jana Ewangelisty stał się świątynią parafialną i taką pozostawał do 1945 roku.

Dziś w zabudowaniach klasztornych mieszczą się liczne firmy prywatne, a z dawnej świetności pozostały jedynie sklepione korytarze i komnaty.

Dmytro Antoniuk

Tekst ukazał się w nr 18 (286) 29 września - 16 października 2017