W Europie trzeba się drzeć
Małgorzata Kozicz, 12 grudnia 2010, 10:24
Pikieta przed Ambasadą Litwy w Warszawie, fot. wilnoteka.lt
W sobotę 11 grudnia pięćdziesiąt osób pikietowało pod Ambasadą Litwy w Warszawie. „Wilno, Warszawa - wspólna sprawa!” - skandowali.
Pikieta zorganizowana przez Stowarzyszenie Memoriae Fidelis oraz Federację Organizacji Kresowych była pierwszym tego typu wystąpieniem przeciwko polityce prowadzonej przez rząd Litwy. Politycy, działacze społeczni, studenci i absolwenci polskich uczelni, a także sympatycy Wileńszczyzny domagali się zaprzestania antypolskich działań na Litwie. - Dzisiaj Polacy na Wileńszczyźnie stanowią 20 procent ludności, jeśli państwo litewskie będzie kontynuowało politykę lituanizacji, za 20 lat będzie ich zaledwie 1-2 procent - mówił poseł PiS Artur Górski. Iskrą zapalną do zebrania się pod ambasadą w Warszawie stała się przygotowywana przez Ministerstwo Oświaty i Nauki Litwy ustawa o szkolnictwie, w wyniku której duża liczba szkół polskich na Wileńszczyźnie zostanie zlikwidowana, jako że nie zdoła sprostać wymogowi określającemu liczbę uczniów. - W szkołach polskich tworzone są litewskie klasy, wynaradawiane są też przedszkola - małe dzieciaki nie wiedzą jeszcze, co to znaczy być Polakiem. Nie mają świadomości, jakie znaczenie ma język i kultura - mówi Julia Borisenko. Jest studentką I roku europeistyki na Uniwersytecie Warszawskim. - Chciałam studiować w Polsce. W Wilnie zdarza się, że Polacy, którzy dostają się na studia bezpłatne, po pierwszej sesji specjalnie są zrzucani na płatne. Bałam się tego - wyznaje.
„Język polski w polskich szkołach!”, „Ręce precz od polskich samorządów!”, „Wilniucy chcą być Polakami!”, „Precz z grzywnami za polskość!”, „Litwini, żyjecie w Europie” - to przykładowe hasła skandowane przez zebranych pod ambasadą. - Dla mnie jednym z najbardziej istotnych postulatów jest kwestia prywatnych przewoźników, którzy na Wileńszczyźnie są karani za umieszczanie polskich nazw miejscowości na autobusach - mówi Kamil Urban z białostockiego Stowarzyszenia Koliber. - Przecież ludzie starsi nie znają litewskiego. To nie jest nic obraźliwego, to jest przecież to samo, tylko w innym języku - dodaje.
O pokojowym nastawieniu pikietujących przekonywał Andrzej Piwnicki. - Nam chodzi o to, by Polacy na Litwie mieli podobną sytuację jak Litwini w Polsce. To nie jest pikieta, która jest nastawiona antylitewsko, wręcz przeciwnie. Jesteśmy nastawieni bardzo prolitewsko, ale prolitewsko w sensie humanitarnym, pozytywnym, w sensie normalnych standardów europejskich - zapewniał. Pomimo że pikietujący skandowali również „Zapraszamy!”, nikt z pracowników ambasady się nie pojawił.
Na zakończenie pikiety jej organizator Aleksander Szycht ze Stowarzyszenia Memoriae Fidelis zaintonował „Rotę”. „Nie będzie Litwin pluł nam w twarz, ni dzieci nam...” - pieśń raptem urwano i kilkadziesiąt osób wybuchnęło śmiechem. Czy takie spotkanie ma sens? - Polacy na Litwie mają mnóstwo wartości, ale są zbyt skromni i zbyt cisi, jeśli chodzi o domaganie się swoich praw. W Europie niestety trzeba się drzeć. Takie są prawa mediów. Jeśli dziecko nie będzie się darło, nie dostanie piersi - dodaje Piwnicki.
Komentarze
#1 Kmicic, masz racje. Nie tylko
Kmicic, masz racje. Nie tylko glosniej ale i czesciej!! Masz moje wsparcie, a to wiele! Pozdro z Texasu.
#2 Z tego wywiadu w radio
Z tego wywiadu w radio www.znadwilii.lt apamiętałem jedna radę Pani Agnieszki Szklannej(Rada Europy) cyt.:”Generalnie Węgrzy zawsze o tym głośno mówili.To taka moja zachęta, że Polacy na Litwie MOGLIBY GŁOŚNIEJ MÓWIĆ O SWOICH PROBLEMACH”. I to mówi osoba, która w bardzo wyważony i ostrożny sposób wyraża swoje poglądy na antenie polskiego radia.