Dwujęzyczne tabliczki w Wilnie zostają


Fot. wilnoteka.lt
Wileński Okręgowy Sąd Administracyjny odrzucił wniosek przedstawicielki rządu w okręgu wileńskim Vildy Vaičiūnienė, która domagała się usunięcia dwujęzycznych tabliczek z nazwami niektórych ulic w Wilnie. Sąd uznał, że jej skarga jest nieuzasadniona. Przedstawiciele stołecznego samorządu nie ukrywają radości z wygranej i zapowiadają pojawienie się kolejnych tabliczek.



"Sąd zadecydował odrzucić wniosek jako nieuzasadniony" - decyzję kolegium sędziowskiego ogłosiła jego przewodnicząca Violeta Petkevičienė. Sąd poparł stanowisko stołecznego samorządu - dziewięć umieszczonych z inicjatywy mera tabliczek z nazwami ulic nie ma funkcji informacyjnej, nie są to oficjalne napisy, nie dublują nazw ulic w języku litewskim. W opinii sędziów, każda z nich jest unikatowa, została odsłonięta podczas oficjalnej uroczystości, w obecności przedstawicieli wspólnot narodowych, tabliczki są elementem dekoracyjnym, "symbolizującym związki Państwa Litewskiego i Wilna z odpowiednią społecznością i narodem".

Jednym z argumentów we wniosku przedstawicielki rządu w okręgu wileńskim Vildy Vaičiūnienė był taki, że nazwy ulic w językach obcych mogą podżegać do niezgody na tle narodowościowym. Sędzia Violeta Petkevičienė powiedziała dziennikarzom, że to stwierdzenie nawet nie było brane pod uwagę.

Jednocześnie sędzia zaznaczyła, że sytuacji z dwujęzycznymi tabliczkami w Wilnie nie można porównywać z głośnymi sprawami tabliczek w rejonach wileńskim i solecznickim. W przypadku kar nakładanych na administrację samorządów Wileńszczyzny okoliczności były inne - chodziło tam o "dążenie innych mniejszości narodowych do używania swojego języka ojczystego". Ponadto w Wilnie dwujęzyczne tabliczki zostały umieszczone nie na wszystkich ulicach, lecz tylko tych, które są związane z tą czy inną wspólnotą narodową.

Przedstawicielka rządu Vilda Vaičiūnienė poinformowała, że nadal podtrzymuje swoje dotychczasowe stanowisko i prawdodopobnie odwoła się od decyzji sądu. 

"Szczerze mówiąc, nie spodziewaliśmy się takiej decyzji sądu, ale cieszymy się, że uwzględnił on argumenty samorządu i że zgodził się z naszym stanowiskiem. Samorząd uważa, że napisy na tabliczkach nie mają oficjalnego charakteru, są to po prostu elementy dekoracyjne, które zresztą podobają się mieszkańcom miasta, a jednocześnie są wyrazem przyjaźni wobec przedstawicieli innych narodowości" - tak decyzję sądu w rozmowie z Wilnoteką skomentował rzecznik mera Wilna Aleksandr Zubriakow

Przedstawiciel stołecznego samorządu poinformował, że wiosną w Wilnie pojawi się kolejna dekoracyjna tabliczka, tym razem ufundowana przez Ambasadę Holandii. O zaznaczenie swojej obecności w Wilnie zabiega również społeczność białoruska.

"Żartujemy, że całe to zamieszanie z tabliczkami było dla Wilna najlepszą reklamą. Wykonanie jednej tabliczki kosztowało około 30 euro, nietrudno więc policzyć, że za około 300 euro mieliśmy zapewnioną świetną akcję promocyjną miasta" - powiedział Wilnotece Aleksandr Zubriakow.

Tymczasem zdaniem przedstawicieli Akcji Wyborczej Polaków na Litwie - Związku Chrześcijańskich Rodzin, sprawa dwujęzycznych tabliczek w Wilnie "jest zabiegiem piarowskim obecnych władz Wilna mającym służyć podreperowaniu reputacji nadszarpniętej zwłaszcza po skandalach korupcyjnych". 

"Byłoby to nawet sympatyczne, gdyby nie posunięcia rządzącej w mieście liberalno-konserwatywnej koalicji uderzające w szkoły mniejszości narodowych. Niech będzie ta dekoracyjna tabliczka z warszawską syrenką, ale nie rozstrzyga ona praw obywatelskich ani Polaków, ani innych mniejszości narodowych" - powiedział Wilnotece Michał Mackiewicz, poseł na Sejm Litwy, prezes ZPL.

Zdaniem Mackiewicza, sąd w ogóle nie powinien zajmować się sprawą dekoracyjnych tabliczek, podczas gdy naprawdę poważne sprawy zalegają latami. "Historia kiedyś oceni to jako groteskę, że sąd w ogóle zajął się dekoracyjnymi tabliczkami. Opętana jakąś XIX-wieczną kołtunerią przedstawicielka rządu z całą powagą podaje do sądu samorząd, a sąd z całą powagą przez długie tygodnie rozpatruje, czy są one zgodne z prawem. Po co tracić na to czas i pieniądze podatników? To niepoważne. Zgodnie z prawem europejskim, tabliczki w językach mniejszości narodowych są legalne. Jeśli ludzie tego chcą, tabliczki mogą być. I nikomu to nie przeszkadza i nie zagraża. Jestem jednak dobrej wiary, że społeczeństwo litewskie dojrzeje do tego, żeby spojrzeć na to z innej perspektywy" - uważa prezes ZPL.  

W Wilnie jest obecnie dziewięć dwujęzycznych dekoracyjnych tabliczek. Jako pierwsza - na ulicy Islandijos - została zawieszona tablica w języku islandzkim, miał to być ukłon w kierunku Islandii, pierwszego państwa, które uznało niepodległość Litwy. Potem odsłonięte zostały tabliczki w językach: angielskim na placu Vašingtono, rosyjskim na ul. Rusų, polskim na ulicy Varšuvos, tatarskim na ul. Totorių, niemieckim na ul. Vokiečių, jidysz i hebrajskim na ul. Žydų, łotewskim na ul. Latvių, karaimskim na ul. Karaimų.

Na podstawie: BNS, inf.wł.

Komentarze

#1 Czyżby przykład z granicy

Czyżby przykład z granicy przy przejściu w Ogrodnikach skłonił do ustępstw litewskich decydentów. Tam jednak Polacy chyba przesadzili . Po polskiej stronie na drogowskazie zamiast Warszawa jest Varszuva zaś kierunek Wilno to Vilnius.

#2 Posłowie AWP mają rację o

Posłowie AWP mają rację o KARYKATURALNOŚCI tej całej sytuacji. Vileda teraz może iść posprzątać dom na ich jutrzejsze święto a władze miasta niech dalej się bawią w ustawianie tabliczek i przekonywanie wszystkich o swojej otwartości i tolerancji wobec innych narodowości

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.