Wybory w Holandii: opinie litewskich ekspertów


Mark Rutte, fot. Reuters-Scanpix/BNS
Holandia powiedziała stop "złemu populizmowi". Tak zwycięstwo Partii Ludowej w wyborach parlamentarnych w tym kraju komentuje jej lider, Mark Rutte. Po przeliczeniu 95 proc. głosów kierowana przez niego partia zdobywa 33 mandaty w 150-osobowym holenderskim parlamencie. Populistyczna Partia Wolności Geerta Wildersa jest druga i ma 20 miejsc. Zdaniem litewskich ekspertów pomyślne dla partii umiarkowanych wybory parlamentarne wykazały, że Europa może się przeciwstawić nasilającej się fali ultraprawicy, jednakowoż mówienie o całkowitym spadku napięcia byłoby przedwczesne.
"Holandia po Brexicie i wyborach w USA powiedziała «stop» złemu populizmowi. Teraz naszym głównym zadaniem jest to, by sukces gospodarczy Holandii w skali makro zaczęli odczuwać obywatele. Dziś świętujemy, ale od jutra zabieramy się do pracy na rzecz naszego kraju" - we środę, 15 marca po ogłoszeniu wyników exit pool powiedział premier Holandii.

Drugie miejsce zajęła populistyczna, antyimigrancka Partia Wolności Geerta Wildersa, ale także dwie inne partie - liberałowie i chadecy. Geert Wilders przyznał, że poniósł porażkę w wyborach. Pogratulował zwycięstwa liderowi Partii Ludowej, premierowi Markowi Ruttemu. Jednocześnie zadeklarował gotowość współpracy przy tworzeniu nowego rządu, o ile - jak powiedział - "zostanie o to poproszony".

Jest jednak raczej pewne, że partia Geerta Wildersa będzie w opozycji. Liderzy wszystkich największych ugrupowań deklarowali w trakcie kampanii wyborczej, że nie widzą szans na tworzenie rządu z Partią Wolności. 

"Sądzę, że Europa będzie w stanie przeciwstawić się fali ultraprawicy. Istnieją podstawy, by sądzić, że umiarkowani wyborcy w Holandii tak mocno się zmobilizowali z powodu tego, co w ubiegłym roku się wydarzyło podczas referendum w Wielkiej Brytanii i wyborach prezydenta w Stanach Zjednoczonych" - we czwartek, 16 marca powiedział dyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego Ramūnas Vilpišauskas.

Jego zdaniem, tak duża frekwencja wyborcza dowodzi, że zaniepokojeni wystąpieniem Brytyjczyków z Unii Europejskiej i wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA wyborcy aktywnie szli do urn w Holandii - takaż sytuacja może się powtórzyć w tegorocznych wyborach prezydenta Francji i wyborach parlamentarnych w Niemczech. 

"Wygląda na to, że te dyskusje o referendum w Wielkiej Brytanii i wyborach prezydenckich w USA (...) działają na wielu wyborców w krajach europejskich" - podkreśla politolog. 

Linas Kojala, politolog Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Nauk Politycznych Uniwersytetu Wileńskiego twierdzi, że mimo zwycięstwa liberałów G. Wilders wzmocni jednak swoje pozycje w parlamencie holenderskim. 

"Geert Wilders, który nie ukrywał sympatii do Trampa i proponował referendum ws. członkostwa Holandii w Unii Europejskiej, zajął drugie miejscie i otrzymał o 5 mandatów więcej niż w poprzednich wyborach, Partia Liberalna natomiast straciła 8 mandatów" - mówi L. Kojala. 

"Jeżeli nawet nie zadawala to ambicji G. Wildersa, jego partia się wzmocniła, będzie słyszalna i widoczna jako partia opozycyjna w parlamencie. Oprócz tego wygląda na to, że wpływ na zwycięstwo sił umiarkowanych w Holandii miały różne okoliczności, które niekoniecznie się powtórzą we Francji czy Niemczech" - dodaje. 

Zdaniem L. Kojaly, premier M. Rutte pokazał przed wyborami, że jest przywódcą i potrafi przejąć część argumentacji G. Wildersa bez przekraczania granic charakterystycznych dla centroprawicy. 

Wielu ekspertów przyznaje, że liberałowie pod kierownictwem premiera przesunęli się nieco w prawo, by zmniejszyć wpływ Partii Wolności. Wskazuje na to m.in. ostatni konflikt rządu Holandii z Turcją. 

Przypomnijmy, holenderscy funkcjonariusze zabronili tureckim ministrom udziału w wiecach i agitowania zamieszkałej w Holandii społeczności tureckiej do udziału w referendum ws. rozszerzenia uprawnień prezydenta. 

Lider Partii Wolności G. Wilders podczas kampanii wyborczej zapowiadał zamknięcie granic przed muzułmańskimi emigrantami, zamknięcie meczetów, zakaz sprzedaży Koranu praz wyprowadzenie kraju z Unii Europejskiej. 

Większość liderów innych partii, w tym M. Rutte, zapowiedziało, że nie będą współpracowali z G. Wildersem i potępili jego retorykę oraz nieliczenie się z innymi. 

W tym roku liczenie głosów w wyborach parlamentarnych w Holandii wyjątkowo odbywa się ręcznie. Centralna komisja wyborcza potwierdza, że odnotowano najwyższą frekwencję wyborczą od 30 lat - do lokali poszło 81 procent uprawnionych obywateli. Nowy parlament zostanie zaprzysiężony za tydzień. Do nowego rządu będą musiały wejść nawet 4 partie.

Wybory prezydenckie we Francji odbędą się pod koniec kwietnia. Weźmie w nich udział m. in. przedstawicielka ultraprawicy Marine Le Pen. W wyborach parlamentarnych w Niemczech we wrześniu startują również przedstawiciele ultraprawicy z "AfD".

Na podstawie: IAR, bns.lt   


 

Komentarze

#1 Ha..opinie litewskich

Ha..opinie litewskich ekspertów????????? Smiech na 5 fajerek, co nas to obchodzi?

#2 Holendrzy stchórzyli,ale

Holendrzy stchórzyli,ale chyba,i to jest najpewniejsza wersja, im tak kazano.

#3 Szkoda, ale maja juz ..5

Szkoda, ale maja juz ..5 miejsc wiecej w Parlamencie.
Zawsze cos. Jest szansa na Marie Le Pen.Trzymamy
kciuki!

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.