Kto będzie uczył dzieci w polskich szkołach?


Fot. wilnoteka.lt
Spośród 1729 nauczycieli pracujących w szkołach polskich na Litwie 569 (32,9 procent) stanowią osoby w wieku 41-50 lat, 439 (25,4 proc.) - w wieku 51-60 lat, 437 (25,3 proc.) - w wieku 31-40 lat. Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna" dokonał analizy materiału statystycznego obrazującego stan kadry nauczycielskiej w szkołach polskich. Wnioski są niepokojące: za kilka lat nie będzie komu uczyć niektórych przedmiotów po polsku.
"Macierz Szkolna" podjęła się zbadania aktualnego stanu kadry nauczycielskiej w szkołach polskich na Litwie oraz dalszych planów jej kształcenia i przygotowania. W tym celu na początku grudnia 2016 roku do szkół polskich zostały skierowane specjalne ankiety, mające na celu zbadanie składu kadry według wieku, posiadanych kwalifikacji, zatrudnienia (praca na etacie podstawowym pełnym i niepełnym), liczby nauczycieli pracujących dodatkowo w jednej, dwóch lub więcej szkołach, a także zapotrzebowanie na nauczycieli na najbliższe pięć i dziesięć lat.  

"Należy zaznaczyć, że wbrew opiniom OECD, że na Litwie nauczycieli powyżej 50. roku życia mamy więcej niż w innych państwach europejskich, zaś ich zarobki są mniejsze, w przypadku pedagogów pracujących w szkołach polskich sprawdza się tylko ta druga opinia - większość nauczycieli rzeczywiście ma zarobki niższe nawet niż średnia krajowa. Natomiast co do wieku, optymizmem napawa fakt, że kadra nauczycielska szkół polskich w okresie ostatnich 10-15 lat znacznie się odmłodziła" - mówi Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna".

Z danych nadesłanych przez szkoły wynika, że jedną trzecią ogółu kadry nauczycielskiej szkół polskich na Litwie stanowią osoby poniżej 41 lat. Grupa wiekowa 41-50 lat - najbardziej doświadczonych i dojrzałych pedagogów - wynosi 32,9 proc., natomiast 8,8 proc. nauczycieli jest w wieku przedemerytalnym i emerytalnym.

Pozytywnie wypadają dane dotyczące kwalifikacji zawodowych pedagogów pracujących w polskich szkołach. Co piąty nauczyciel (21,3 proc.) posiada kwalifikacje metodyka, natomiast ponad połowa (59 proc.) - kwalifikacje starszego nauczyciela. Niestety liczba nauczycieli ekspertów nie jest imponująca. Tytuł ten ma zaledwie 23 nauczycieli: 2 nauczycieli klas początkowych, 8 - języka polskiego, 6 - języka litewskiego, 2 - fizyki, po jednym - języka rosyjskiego, matematyki, informatyki, historii i chemii. 

Zdaniem Józefa Kwiatkowskiego, na taki stan rzeczy wpływa po pierwsze to, że administracje szkół z powodu braku środków nie mogą zachęcać nauczycieli do zdobywania kwalifikacji eksperta, po drugie ma na to wpływ również aktywność i motywacja samych nauczycieli, która w niektórych przypadkach może być niewystarczająca, zaś pozyskanie kwalifikacji eksperta wymaga wielu działań i poświęcenia.

Niskie zarobki nauczycieli to - jak tłumaczy prezes "Macierzy Szkolnej" - konsekwencja małej liczby uczniów i godzin lekcyjnych. Praktycznie oprócz Wilna, w większości szkół rejonowych, nawet gimnazjach, nie ma klas równoległych. Liczba lekcji z niektórych przedmiotów nie wystarcza nawet na pełny etat (18 lekcji kontaktowych). Niewielu nauczycieli natomiast posiada uprawnienia wykładania 2-3 przedmiotów. Z ogólnej liczby nauczycieli zatrudnionych na etacie podstawowym, aż 22,9 proc. pracuje na niepełnym etacie. Zmuszeni są oni dorabiać dodatkowo jeszcze w jednej lub dwóch szkołach, stanowiąc grupę tzw. godzinowców (lit. antraeilininkai). Takich nauczycieli jest aż 276. Jest to poważny problem, uciążliwy dla nauczycieli i nie wpływający pozytywnie na proces nauczania i wychowania w szkole.

Jak wynika z informacji udostępnionych przez szkoły, tzw. godzinowcy to nie tylko nauczyciele przedmiotów, na które w programie szkolnym przeznaczona jest mniejsza liczba lekcji (muzyka, plastyka, choreografia), lecz również angliści (27), lituaniści (16), informatycy ( 25), chemicy (24), biolodzy (17), fizycy (21).

"Analizując skład wiekowy nauczycieli i zapotrzebowanie kadrowe zgłoszone przez szkoły według przedmiotów na okres najbliższych 5 i 10 lat, widzimy pilną potrzebę kształcenia nauczycieli klas początkowych. Już obecnie odczuwamy braki tych nauczycieli, które po pięciu latach osiągną liczbę 27, zaś po dziesięciu - kolejnych 15. Za pięć lat będzie nam brakowało 6 polonistów, za 10 - jeszcze 6, matematyków odpowiednio 21 i 28, geografów - 17 i 6, fizyków - 24 i 17. Dokonane podsumowania wskazują, że ogółem za pięć lat będzie nam brakowało 175 nauczycieli, zaś po dalszych pięciu - jeszcze 192. Oczekiwanie na rozwiązanie problemu i działania oficjalnych decydentów w tej kwestii jest sprawą beznadziejną, co potwierdza praktyka lat ubiegłych. A to oznacza, że musimy podejmować własne inicjatywy dla rozstrzygnięcia problemu" - sygnalizuje Józef Kwiatkowski.

Prezes "Macierzy Szkolnej" proponuje konkretne rozwiązania. Mógłby to być nabór na Litewskim Uniwersytecie Edukogicznym 10-15 osobowej grupy studentów, kształcących się na łączonym kierunku: klasy początkowe - język polski. Decyzję w tej sprawie musiałoby jednak podjąć Ministerstwo Oświaty i Nauki Litwy, przyznając uczelni akredytację na realizowanie odpowiedniego programu studiów.

Inna propozycja to rezerwowanie 4-5 miejsc docelowych dla osób ubiegających się o studia w Polsce ze stypendium rządu polskiego na kierunkach pedagogicznych: nauczanie początkowe, matematyka, fizyka, geografia. 

"Ważnym zadaniem jest również przekonanie Ministerstwa Oświaty i Nauki Litwy o konieczności kształcenia nauczycieli 2-3 przedmiotów, na przykład - fizyka-biologia, fizyka-biologia-chemia, klasy początkowe-geografia, wydłużając w tym przypadku okres studiów" - zdaniem Józefa Kwiatkowskiego, sytuacja nie jest tragiczna, ale już teraz trzeba myśleć o przyszłości i szukać rozwiązań.

Jednak zadaniem numer jeden w opinii prezesa "Macierzy Szkolnej" - nie tylko jeśli chodzi o społeczność polską, lecz w skali kraju - jest przywrócenie prestiżu pracy nauczyciela. A prestiż wiąże się z grubością portfela. "Dopóki nauczyciel nie będzie otrzymywał godnego wynagrodzenia za swoją pracę, zawód ten nie będzie cieszył się należnym szacunkiem społecznym i młodzież nie będzie wybierała studiów pedagogicznych. Młody człowiek, zdolny matematyk czy fizyk zostanie inżynierem, a nie nauczycielem fizyki" - uważa Józef Kwiatkowski.

Na podstawie: Inf.wł, materiały "Macierzy Szkolnej"

Komentarze

#1 A do wynarodowienia prowadzi

A do wynarodowienia prowadzi między innymi przękrecanie nazwisk polskich- to jest wredna metoda nacjonalistów litewskich

#2 Simasius nie ukrywa , że

Simasius nie ukrywa , że celem dalekosiężnym władz litewskich - zarowno samorządowych jaki państwowych - jest likwidacja polskiego szkolnictwa . Proste jak budowa cepa

#3 Oświata da sobie radę pod

Oświata da sobie radę pod warunkiem, że nikt nie będzie przy niej majstrował oraz nikt nie będzie próbował wprowadzić kulturkampfu jak Simasius w Wilnie, który wraz z koniem trojańskim w postaci pani dyrektor Zubel wyrzucili polskie dzieci ze szkół. W dodatku nie chca wykonać wyroku sądu, który stwierdził nielegalność działań mera

#4 Tylko pojawi się inny

Tylko pojawi się inny problem: uczniowie takich "polskich" szkół znaliby język polski i gramatykę języka polskiego podobnie jak p. Wilnianin

#5 A ja proponuje uczyc sie od

A ja proponuje uczyc sie od Polski: we wszystkich szkolach większosc lekcyj na języku panstwowym i problem nauczycieli byl by rozwiązany.....

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.