W Tuskulanum stanie pomnik w hołdzie Polakom?


Prezentacja książki w wileńskim Tuskulanum, fot. Wilnoteka.lt
"Będziemy zabiegać, by w Tuskulanum zostali upamiętnieni żołnierze wileńskiej AK i polskiego podziemia antysowieckiego na Wileńszczyźnie" - zapowiedział prezes polskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) dr Jarosław Szarek, który przybył do stolicy Litwy, by razem z litewskimi kolegami zaprezentować I tom zbioru dokumentów z serii "Polska i Litwa w XX wieku. Dokumenty z archiwów służb specjalnych". Delegacja IPN-u złożyła też kwiaty w Kaplicy-Kolumbarium i zwiedziła Muzeum Parku Tuskulańskiego, który jest jednym wielkim miejscem pamięci ofiar reżimu komunistycznego. Goście z Polski spotkali się także z przedstawicielami polskich organizacji na Litwie oraz uczcili pamięć Marszałka Piłsudskiego na Rossie i w Zułowie. Dziś książka przygotowana wspólnie przez historyków Polski i Litwy zostanie zaprezentowana także w Kownie, w Bibliotece-Muzeum im. Prezydenta Valdasa Adamkusa Uniwersytetu Witolda Wielkiego.
"Sowiecki aparat represji wobec litewskiego i polskiego podziemia w latach 1944-45" - pierwsza tak obszerna prezentacja wyjątkowo trudnego, wciąż mało znanego i - niestety - upolitycznionego fragmentu dziejów Litwy. Chociaż nie wynika to z tytułu, zbiór zawiera głównie tłumaczenia 79 sowieckich dokumentów, ilustrujących to, co się działo na Litwie po "wyzwoleniu" latem '44 roku. Nie jest to więc porównanie działań "wyzwolicieli" na terenach traktowanej już jako własność Litewskiej SRR i tworzonej dopiero Polski Ludowej. Próżno też szukać tu faksymiliów oryginałów, ale już poprzez samą dwujęzyczność - równolegle są zamieszczone polskie i litewskie tłumaczenia - książka stała się porządną "cegłą". 

Zawiera jednak dwa elementy szczególnie cenne dla miłośników i nauczycieli historii, którzy być może nie mają zacięcia do analizowania źródeł: wstęp, który "w pigułce" opisuje historię polskiego i litewskiego ruchu oporu na Litwie w końcowym okresie wojny, oraz kończący książkę aneks, przedstawiający 10 dokumentów opracowanych przez Polaków i Litwinów, swoisty kontrapunkt wobec działań i postawy Sowietów. Uwzględniając szczątkowy stan wiedzy o tym, co się wówczas działo "u sąsiada", książka ta z jednej strony może być bardziej odkrywcza dla Litwinów, którzy nie mieli jak dotąd zbyt wiele okazji poznać prawdę o AK na Wileńszczyźnie i o walce Sowietów z polskim podziemiem na tym terenie, z drugiej zaś - dla Polaków, gdyż w Polsce podobną "białą plamą" pozostają dzieje litewskiego ruchu oporu, Armii Wolności Litwy i działań tegoż sowieckiego aparatu represji wobec nich.

Tak więc dopiero po ćwierćwieczu wolności polscy i litewscy historycy postanowili mocniej przypomnieć społeczeństwom obu krajów ten, rzec można, epilog wspólnej historii, gdy po dwudziestoleciu międzywojennym, naznaczonym sztucznie nakręcaną wzajemną nienawiścią, Polaków i Litwinów znów, jak w czasach carskiego zaboru, połączył wspólny wróg i walka z nowym zaborem. Publikacja przypomina jeden z ostatnich fragmentów dziejów, bodajże jedyny w XX w., który nas bardziej łączy niż dzieli (zakładając oczywiście, że wyzwolenie z lat 1988-91 jest raczej początkiem współczesności, chociaż też odchodzi już do historii...).

Dlaczego dopiero teraz? Może również tu dobroczynny wpływ miał wzrost zagrożenia ze Wschodu? Wszak z Ukraińcami Polacy podobny projekt naukowy realizują już końca lat 90., ukazało się 10 podobnie opasłych tomów. Partnerem IPN jest jego litewski odpowiednik - Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy na czele z panią dyrektor Teresė B. Burauskaitė - oraz Litewskie Archiwum Akt Specjalnych (Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras oraz Lietuvos ypatingasis archyvas). 

Prezes IPN dr Jarosław Szarek zapewnił, że zaległości na litewskim odcinku będą szybko nadrabiane - już planowany jest II tom poświęcony kontaktom powojennego litewskiego podziemia z polskim i z Zachodem poprzez Polskę. Kilka lat funkcjonowania bez przejść granicznych - i szybko się zapomina, że po zablokowaniu przez Moskwę Bałtyku oraz przejęciu Kaliningradu stukilometrowa granica z Polską na prawie pół wieku stała się dla Litwy oknem na świat...

Zaległości do nadrobienia są nie tylko w zakresie wydawniczo-edukacyjnym - na Wileńszczyźnie wciąż wiele grobów polskich bohaterów pozostaje bezimiennych, zaznaczonych skromnym krzyżem lub nawet wymaga odnalezienia. Szczególnej troski pod tym względem wymaga ziemia ejszysko-solecznicka, pogranicze obszarów wileńskich brygad i nowogródzkich batalionów AK (przed wojną lokalnym centrum była Lida), przez które wiele oddziałów wycofywało się też w kierunku nowej Polski albo podjęło trud samoobrony mieszkańców przed grabieżami i represjami kolejnych "wyzwolicieli".

Właśnie AK-owcy z Obwodu Ejszyskiego stanowią największą grupę spośród Polaków, którzy znaleźli wieczny spoczynek w wileńskim Tuskulanum, gdzie w ścianach garażu dawnej willi Walickich, przejętej przez litewskie MGB po kryjomu zakopywano "wrogów socjalistycznej ojczyzny". W latach 1944-47 powstało tu 45 dołów, z których dopiero w latach 90. wydobyto szczątki 724 rozstrzelanych na podstawie sowieckiego wyroku śmierci. Wilno więc wcześniej uporządkowało swoją "Łączkę", niż Warszawa, ale bez wdawania się w identyfikacje - wszystkie prochy złożono we wspólnym kolumbarium ofiar reżimu komunistycznego.

Bez kosztownych poszukiwań i badań DNA litewskim naukowcom po ekshumacji udało się zidentyfikować szczątki zaledwie 66 osób, więc do dziś, być może na sąsiednich półkach, spoczywają prochy hitlerowskich zbrodniarzy, litewskich kolaborantów i strzelców, mordujących Żydów, maruderów i dezerterów z Armii Czerwonej, jak też pospolitych kryminalistów... Ostatnio w środowisku wileńskich Polaków ożyła idea identyfikacji zamordowanych Polaków, by zapewnić bohaterom katolicki pochówek i godne upamiętnienie. Prezes IPN dr Jarosław Szarek zapewnił, że jeżeli tylko uda się odnaleźć krewnych do pobrania próbek DNA oraz otrzymać zgodę strony litewskiej na podobne działania, jest to możliwe i Polska mogłaby w tym pomóc.

Tu się jednak pojawia pytanie - co dalej? Wilnianie rozważają możliwość przeniesienia i złożenia prochów w Mauzoleum na Rossie, obok towarzyszy broni z AK, którzy zostali już tu pochowani, wszak jest tu jeszcze sporo miejsca. Prezes IPN zapowiedział, że podejmie starania o upamiętnienie Polaków na terenie Parku Tuskulańskiego - czy ma to być pomnik, tablica, czy np. oddzielna kwatera lub fragment kolumbarium - decyzja jeszcze nie zapadła.

Powraca więc zasadnicze pytanie: czy warto powiększać już istniejące miejsca pamięci, znane i odwiedzane zarówno przez miejscowych Polaków, jak i turystów z Polski, czy jednak dodawać kolejne takie miejsca na mapie Wilna i Wileńszczyzny, jak np. kwatery w Ejszyszkach, Święcianach, Dubiczach i Solecznikach? Podkreślać polską obecność w Tuskulanum, w szerszym, litewskim kontekście czy też kontynuować dotychczasowe założenie, że tylko pojedyncze groby są przenoszone do większych kwater, ale na tym samym terenie?


 

Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Paweł Dąbrowski

Komentarze

#1 Odpowiedź na przygłupy

Odpowiedź na przygłupy Maveric :To tak jak trampki na cześć D. Trumpa

#2 Oto demagogia stalinowska po

Oto demagogia stalinowska po polsku: to stalinisci dyskredyowali litwinow, walczących prszeciw ich systemowi i przedstawiali ich jako faszystow. Widac komu pracujesz....

#3 Te Tuskulanum, to na czesc

Te Tuskulanum, to na czesc Tuska?

#4 Gdy budowano pierwszy gród w

Gdy budowano pierwszy gród w Wilnie - nie nazywał sie on Vilnius

#5 Ty Gesmynas jestes zabawny

Ty Gesmynas jestes zabawny ale..piszesz prawde.

#6 Nie. Vilnius zalozyl Liteski

Nie. Vilnius zalozyl Liteski Kniaz. I to stolica naszej Letuvi.

#7 Wilno od wieków było stolicą

Wilno od wieków było stolicą Wielkiego Księstwa Litewskiego- to nie tylko Żmudź, ale i część byłej Rusi Kijowskiej obecna Bialoruś,i Ukraina; póżniejsze związki z Koroną Polską spowodowały , że w wielonarodościowym WKL Litwinem- nie sensie narodowym lecz w sensie przynależnosci politycznej do RZECZYPOSPOLITEJ OBOJGA NARODÓW był Polak, Żmudzin, Rusin, Niemiec z Inflant i inne narodowości. Dzisiaj tzw. ,, elyty,, litewskie za Litwina uważaja tylko tego , kto jest narodowosći litewskiej, mówi po litewsku i zaprze się np. swojego polskiego pochodzenia, polskiego nazwiska i imienia - nie tędy droga panowie Litwini

#8 Panowie, Wilno od wiekow jes

Panowie, Wilno od wiekow jes stolicą Litwy i litwinow. Wasze przodkowie juz raz zdradzili swoj Ojczysty język kiedy pszestaliscie mowic po litewsku. Dlatego wy tak nienewidzicie litwinow!

#9 Warto rozmawiać,warto mówić o

Warto rozmawiać,warto mówić o walce Polaków o swoją ojcowiznę jak również walkę Litwinów w 1944 z armią Czerniachowskiego i służbą NKWD. w tym czasie Sytuacja jest trochę niezręczna ze względu na wspólną z Niemcami walkę Litwinów od 1941 do 1944 przeciw ZSRR. I tak katowani i torturowani na Łukiszkach w więzieniu,oraz w gmachu Gestapo na przeciwko placu Łukiskiego i na ul.Ofiarnej.
Obecnie Gmach na Gedymina [dawna ul.Mickiewicza] na przeciwko pl Łukiskiego jest oblepiony tablicami z nazwiskami Litwinów ofiar NKWD - i całkowitym brakiem nazwisk Polaków walczących z Niemcami w latach 1941-19444, oraz po wejściu sowietów tj lipcu 1944 i zakatowanych na Łukiuszkach.Ta sytuacja bolesna
bo nie oddaje należnej pamięci bohaterom.
Mordy na Litwinach wykonane po wejściu sowietów w 1944 głownie jako kara za służenie Niemcom w wojsku,aparacie policji,policji bezpieczeństwa,służby więziennej i za egzekucje w Ponarach.

#10 możliwe że lietuvisi próbują

możliwe że lietuvisi próbują "zagrywać" polskim IPN i wykorzystać go do własnego celu: napisania nowej historii zgodnej z lietuviską narracją

#11 To przecież nie jest

To przecież nie jest przypadek, że polskich miejsc pamięci w Wilnie jest tak niewiele.
Są właściwie tylko te najważniejsze, zachowane jeszcze z czasów II RP jak np. Rossa.
Już odpowiednio władze niepodległej Lietuvy po 90. roku zadbały, by tych kolejnych polskich miejsc pamięci nie było, za to na siłę wymyślali swoich bohaterów i im poświęcali miejsca. Teraz szykują pomnik Basanavičiua. A ślady polskości systematycznie zacierają (jak np. historyczne napisy).

#12 Jedno jest oczywiste że

Jedno jest oczywiste że polscy żołnierze muszą być pochowani w Wilnie i nie przy litewskich szaulisach czy jakichś innych zbrodniarzach. W innych miejscach Wileńszczyzny gdzie np. polegli czy walczyli muszą powstać pomniki lub tablice pamiątkowe na cześć bohaterów

#13 Czy nasi bohaterowie powinni

Czy nasi bohaterowie powinni spoczywać obok "hitlerowskich zbrodniarzy, litewskich kolaborantów i strzelców mordujących Żydów, maruderów i dezerterów z Armii Czerwonej, jak też pospolitych kryminalistów..."???

#14 Należy chronić pamięć o

Należy chronić pamięć o polskich bohaterach Wileńszczyzny, którzy bronili swoich rodzin, swojej ziemi, swojej ojczyzny!!!

#15 Tak więc dopiero po

Tak więc dopiero po ćwierćwieczu wolności polscy i litewscy historycy postanowili mocniej przypomnieć społeczeństwom obu krajów ten, rzec można, epilog wspólnej historii, gdy po dwudziestoleciu międzywojennym, naznaczonym sztucznie nakręcaną wzajemną nienawiścią, Polaków i Litwinów znów, jak w czasach carskiego zaboru, połączył wspólny wróg i walka z nowym zaborem."

No to jednak jest lekkie przekłamanie, bo w czasie wojny lietuvisi zwalczali Polaków i nie miało dla nich znaczenia czy to z Hitlerem czy Stalinem.

#16 "Będziemy zabiegać, by w

"Będziemy zabiegać, by w Tuskulanum zostali upamiętnieni żołnierze wileńskiej AK i polskiego podziemia antysowieckiego na Wileńszczyźnie" - zapowiedział prezes polskiego Instytutu Pamięci Narodowej (IPN) dr Jarosław Szarek"

Dziwne, że do tej pory nie ma pomnika obrońców Wileńszczyzny

#17 To ważna wizyta, Prezes

To ważna wizyta, Prezes Szarek ma rację ze trzeba upamiętniać polskich bohaterów z Wileńszczyzny, bo Litwini przekłamują historię i trzeba mówić prawdę o prawdziwych losach Polaków na Litwie.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.