Kolejna ponarska tablica - pamięci ks. Romualda Świrkowskiego
Jerzy Karpowicz, 25 września 2016, 15:06
W kościele pw. Ducha Świętego w Wilnie poświęcono ufundowaną przez Stowarzyszenie "Rodzina Ponarska" tablicę, upamiętniającą ks. Romualda Świrkowskiego. 20 września minęła 130. rocznica urodzin proboszcza parafii pw. Ducha Świętego w Wilnie w latach 1941-1942, zaangażowanego w działalność konspiracyjną i rozstrzelanego w Ponarach 5 maja 1942 r. Ks. Romuald Świrkowski pochodził spod Święcian, w 1909 r. ukończył Seminarium Duchownego w Wilnie, po święceniach pracował najpierw jako wikariusz przy kościele św. Jana w Wilnie, a od 1911 r. był proboszczem parafii Rukojnie. Już po roku został przeniesiony na probostwo do Szczuczyna, gdzie pracował przez kilkanaście lat, współorganizował Samoobronę polską na tamtym terenie. Metropolita wileński arcybiskup Romuald Jałbrzykowski doceniając jego zdolności organizacyjne, mianował go w 1936 r. sekretarzem archidiecezjalnym Akcji Katolickiej i jednocześnie kapelanem sióstr wizytek przy kościele Najśw. Serca Jezusowego i św. Franciszka Salezego przy ul. Rossa. Po wybuchu wojny został przedstawicielem Kurii Arcybiskupiej przy Wojewódzkiej Komendzie Okręgu. W mieszkaniu ks. Świrkowskiego przy ul. Rossa 2 odbywały się przez jakiś czas spotkania dowództwa podziemia. Tuż przed wkroczeniem Niemców zmarł proboszcz parafii św. Ducha, arcybiskup powołał na jego miejsce ks. Świrkowskiego. Wspomagał też Żydów i razem z AK-owcami ułatwiał im ucieczkę i schronienie. 15 stycznia 1942 r. został aresztowany przez Niemców. W więzieniu na Łukiszkach siedział przez jakiś czas w jednej celi z ks. Stanisławem Bielawskim, który w swoich wspomnieniach napisał: "W kilka dni po aresztowaniu wzięto go na badanie, po którym wrócił skatowany. Mówił, że powalono go na krzesło, gestapowiec postawił nogę na karku i walił pejczem po grzbiecie. Padały pytania: kto jeszcze należy do kierownictwa AK? Gdzie macie schowaną drukarnię? Gdzie ukryliście radiostację? Za każdą odpowiedzią "nie wiem" noga gestapowca mocniej udeptywała kark więźnia, a pejcz śmigał w powietrzu i spadał na jego ciało. Wrócił do celi skatowany, a koszula więzienna nasiąkła krwią". Ks. Świrkowski z pewnością pod koniec wiedział, jaki wyrok na niego wydano. 4 maja przez rurę wodociągową wyspowiadał się jeszcze u ks. Władysława Araszkiewicza, a 5 maja 1942 r. został rozstrzelany w Ponarach razem z dużą grupą młodzieży. Na miejscu kaźni ukląkł i modląc się zwrócony twarzą ku przywiezionym razem z nim chłopcom, czynił znak krzyż. W takiej pozycji dosięgła go kula litewskich szaulisów. W kilka dni później na plebanię Świętego Ducha przyniesiono portmonetkę, a w niej kartkę z napisem, że "wiozą nas na Ponary - ks. Świrkowski". Udało mu się to wyrzucić w czasie drogi na stracenie. Potem znaleziono także zakrwawioną i przebitą bagnetem stułę ks. Romualda Świrkowskiego.