Lekcja pamięci i polskości
Beata Bużyńska, 2 listopada 2011, 14:18
W tegorocznej akcji „Znicz” zebrano prawie dwa i pół tysiąca zniczy. Niejedną setkę świec zapalili wilnianie, odwiedzając Cmentarz na Rossie w Dniu Wszystkich Świętych - samotnie, w gronie przyjaciół czy rodziny. Jedni zaglądają na Rossę, bo mają na cmentarzu groby rodzinne, drudzy - przychodzą, by zapalić znicz na opuszczonej mogiłce czy grobie któregoś z Wielkich. Piłsudski, Lelewel, Wiwulski, Syrokomla - można wyliczać długo. Wielu więc traktuje te święta i spacer po Rossie jako okazję do rozmowy o dziejach miasta, o polskości tej ziemi, wspomina przodków. To rodzaj lekcji - pamięci i polskości.
„Z Polski jedna pani poprosiła, żeby odnaleźć kilka grobów i zadbać o nie, między innymi Zygmunta Rynkiewicza i Antoniego Glińskiego. Niektóre znaleźliśmy wcześniej, a grobu Glińskiego idziemy poszukać teraz” - mówi Teresa Kondratowicz, której towarzyszy liczna rodzina.
„Z okazji Wszystkich Świętych przychodzimy na Rossę każdego roku, jako przewodnik bywam na Rossie bardzo często - latem, jesienią. Cmentarz zmienia się na lepsze, na pewno. Jest sprzątany, restaurowany. I tak dobrze jest na sercu, że ta młodzież to sprząta. I wiem, że w tym roku były też szkoły litewskie, nie tylko polskie. Bo jak dotąd byliśmy sami. Cmentarz, który jest uważany za jeden najpiękniejszych w Europie, znajduje się w państwie litewskim, a jego stan obchodził jak dotąd tylko Polaków i chyba nadal tak jeszcze jest. Przecież i kwesty na Powązkach w Warszawie, i Polacy się nim opiekowali bardziej niż Litwini, no ale już pierwsze sygnały takie są, że młodzież litewska też przychodzi. Ja uważam, że to dobrze” - mówi przewodnik po Wilnie Maria Adamowicz.
Niestety, mimo starań wielu osób, przede wszystkim Społecznego Komitetu Opieki nad Starą Rossą, pracy młodzieży szkolnej, harcerzy, niecały cmentarz zdołano posprzątać. W bardziej odległych obszarach cmentarza wciąż widnieją zarośnięte trawą mogiły, pochylone krzyże, płyty nagrobne, na których nie da się już odczytać napisów.
W jednym z takich odległych zakątków Rossy spotkaliśmy Stanisławę i Stanisława Stańczyków. Dziadkowie z wnukami przyszli, by posprzątać groby rodzinne i niektóre okoliczne zapomniane mogiły. „Dziadek, mama tu pochowana, i zawsze patrzym my i dzieci, wnuki. I my tu patrzym za swoimi grobami, i ten cały rząd, bo przecież nikogo nie ma. I w latach ubiegłych wszystko było wykoszone, uprzątnięte liście, a w tym nic nie zrobione. Polacy tyle świec przywieźli, wszystko robią, nu, prawda, nawet niewygrzebane liście. Gdzie te szkoły? Władza i miasto muszą tu inwestować, bo to jest najstarszy cmentarz” - mówi oburzona Stanisława Stańczyk.
Teraz dbanie o tę najstarszą wileńską nekropolię wymaga ogromnych środków i zaangażowania, a przecież żeby popadła ona w tak opłakany stan, wystarczyło kilku dziesięcioleci... „To był 1976 rok, kiedy skończyłam szkołę, a moja koleżanka mieszkała za Rossami, ja, idąc do niej w odwiedziny, szłam przez cmentarz. To było wspaniałe - było dużo ładnych grobów. I teraz, idąc tą samą ścieżką, widzę, że nie ma tych grobów, są zniszczone. I są zniszczone właśnie w latach 70., 80. I to najbardziej boli, że to nie jest zniszczone w czasie wojny, po wojnie, ale w naszych czasach” - mówi wilnianka Barbara Gryniewicz.
„Wiele rzeczy już odeszło i nie wiem, czy nawet są w archiwach, bo nawet jak trzeba znaleźć materiał na te odnowione pomniki, to jest dość trudna praca, żeby odnaleźć jakieś dane archiwalne albo szkice i zdjęcia. I dlatego ja myślę, że z tego co mamy musimy czerpać, a Rossa jak najbardziej podkreśla polską obecność w Wilnie, i świadczy o tym, że nie jesteśmy tu przybyszami” - mówi dyrektor Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie Adam Błaszkiewicz.
Zdjęcia i montaż: Paweł Dąbrowski
Komentarze
#1 Wilnoteko jesteście
Wilnoteko jesteście nieocenieni.
#2 " o tym, że nie jesteśmy tu
" o tym, że nie jesteśmy tu przybyszami” - mówi dyrektor Gimnazjum " o to wasznie co iczeba udowodnicz. Ja miszle zhe w Czicago polacy tesz nie sau bszybiszami bo tam tesz sau groby polakuw i jusz urodzonych w Czikago.