Ks. Zdzisław Bochniak: Zaskoczył mnie patriotyzm miejscowych Polaków
Ilona Lewandowska, 11 czerwca 2015, 16:29
Ksiądz Zdzisław Bochniak po 18 latach pracy na Litwie opuści Wileńszczyznę. Powoli żegna się z parafianami i szykuje do powrotu do diecezji radomskiej. Jako Gość Wilnoteki opowiada o tym, co skłoniło go do wyjazdu na Litwę a także jaką Wileńszczyznę poznał i pokochał.
Na Wileńszczyźnie powiedziano by - tak sądzono. Ks. Zdzisław Bochniak po prostu musiał przyjechać na Litwę - urodził się przecież 16 listopada - w Święto Matki Bożej Ostrobramskiej, a wyświęcony został przez pochodzącego z Wilna bp. Edwarda Materskiego. Teraz po 18 latach pracy duszpasterskiej wśród Polaków na Litwie szykuje się powoli do powrotu do Polski.
W latach dziewięćdziesiątych odradzający się po prześladowaniach okresu sowieckiego kościół na Litwie potrzebował kapłanów. Z pomocą przyszła m.in. diecezja radomska, z której pierwsi księża przyjechali tuż po rozpadzie sowieckiego imperium. Ks. Zdzisław napisał do swojego biskupa prośbę o skierowanie go do pracy w jednym z krajów byłego ZSRR. Tak się złożyło, że w tym samym czasie o przysłanie księdza prosił, pracujący już od 4 lat na Wileńszczyźnie, ks. Wojciech Górlicki.
Praca w pierwszej parafii na Litwie, w Szumsku, otworzyła ks. Zdzisława na nieco inną rzeczywistość. Poznał kościół znacznie obciążony naleciałościami sowieckimi, któremu brakowało jeszcze dobrej organizacji. "Wierni byli bardzo słabo związani z parafiami, szukali po prostu jakiegokolwiek księdza. Dziś ta sprawa wygląda zupełnie inaczej, bardzo duży wpływ na stopniową poprawę sytuacji miało także wprowadzenie lekcji religii do szkoły".
To co jednak było dla niego największym zaskoczeniem na Wileńszczyźnie to polski patriotyzm, przywiązanie do narodowych tradycji. Ze wzruszeniem wspomina pierwsze Święto 11 Listopada spędzone na Litwie - w Polsce nie zdarzyło mu się przebywać w tak patriotycznej atmosferze.
Z Szumska ks. Zdzisław wyjechał do Małych Solecznik, jego opiece powierzono także kościół w Kamionce. Niewielkie miejscowości w rejonie solecznickim zamieszkałe są przede wszystkim przez Polaków.
Po latach jego pracy duszpasterskiej na plan pierwszy w parafii wybija się działalność "Caritas". "Na początku było trudno zachęcić ludzi do jakiejś aktywności, to chyba były pozostałości po czasach sowieckich. To, co najbardziej zachęciło parafian do pracy, to jej widoczne owoce, takie jak np. Wigilia dla samotnych, czy też choćby zajęcia dla dzieci" - podkreśla.
Co ks. Zbigniew zabierze ze sobą z Wileńszczyzny? Czego nauczył się od tutejszych ludzi? Przede wszystkim prostoty - bez udawania, stwarzania pozorów i większego spokoju.
Na podstawie: inf. wł.
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Edwin Wasiukiewicz
W latach dziewięćdziesiątych odradzający się po prześladowaniach okresu sowieckiego kościół na Litwie potrzebował kapłanów. Z pomocą przyszła m.in. diecezja radomska, z której pierwsi księża przyjechali tuż po rozpadzie sowieckiego imperium. Ks. Zdzisław napisał do swojego biskupa prośbę o skierowanie go do pracy w jednym z krajów byłego ZSRR. Tak się złożyło, że w tym samym czasie o przysłanie księdza prosił, pracujący już od 4 lat na Wileńszczyźnie, ks. Wojciech Górlicki.
Praca w pierwszej parafii na Litwie, w Szumsku, otworzyła ks. Zdzisława na nieco inną rzeczywistość. Poznał kościół znacznie obciążony naleciałościami sowieckimi, któremu brakowało jeszcze dobrej organizacji. "Wierni byli bardzo słabo związani z parafiami, szukali po prostu jakiegokolwiek księdza. Dziś ta sprawa wygląda zupełnie inaczej, bardzo duży wpływ na stopniową poprawę sytuacji miało także wprowadzenie lekcji religii do szkoły".
To co jednak było dla niego największym zaskoczeniem na Wileńszczyźnie to polski patriotyzm, przywiązanie do narodowych tradycji. Ze wzruszeniem wspomina pierwsze Święto 11 Listopada spędzone na Litwie - w Polsce nie zdarzyło mu się przebywać w tak patriotycznej atmosferze.
Z Szumska ks. Zdzisław wyjechał do Małych Solecznik, jego opiece powierzono także kościół w Kamionce. Niewielkie miejscowości w rejonie solecznickim zamieszkałe są przede wszystkim przez Polaków.
Po latach jego pracy duszpasterskiej na plan pierwszy w parafii wybija się działalność "Caritas". "Na początku było trudno zachęcić ludzi do jakiejś aktywności, to chyba były pozostałości po czasach sowieckich. To, co najbardziej zachęciło parafian do pracy, to jej widoczne owoce, takie jak np. Wigilia dla samotnych, czy też choćby zajęcia dla dzieci" - podkreśla.
Co ks. Zbigniew zabierze ze sobą z Wileńszczyzny? Czego nauczył się od tutejszych ludzi? Przede wszystkim prostoty - bez udawania, stwarzania pozorów i większego spokoju.
Na podstawie: inf. wł.
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Edwin Wasiukiewicz
Komentarze
#1 Wspaniały ojciec duchowy,
Wspaniały ojciec duchowy, wspaniały człowiek. Bardzo dużo zrobił i dał dla Małosolecznickiej parafji. Nam będzie jego bardzo brakowało. Dla parafji i naszej rodzinie.
Ks. Zdisławie, powodzenia Wam na Ojczyźnie i pamiętajcie o nas tu zostawionych :)
#2 a my dziś serdecznie witamy
a my dziś serdecznie witamy jako proboszcza naszej parafii i zyczymy by Ten który powolal do kaplanstwaSAM prowadzil nadal po trudnych sciezkach kaplanskiego zycia,.i obdarzal swiatlem DUCHA SW .by pod okiem Bozej Opatrznosci zawsze był otoczony modlitwa i szacunkiem wszystkich parafian.SZCZESC BOZE
#3 Bóg zapłać, Księże
Bóg zapłać, Księże Zdzisławie.