Dambrauskas kontra Tomaszewska. Kara za "sklep"?
Walenty Wojniłło, 6 października 2010, 14:03
Ile będą musieli płacić sklepikarze-Polacy z Wileńszczyzny za polski napis "sklep spożywczy" widniejący obok litewskiego "parduotuvė"? Na wstępie - 450 Lt. Litewska Inspekcja Języka Państwowego otwiera nowy etap walki z polskimi napisami. Po tabliczkach z nazwami ulic i trasami autobusów czas na wywieszki handlowe - komisja przypuszcza atak na "sklep spożywczy" w podwileńskich Awiżeniach. Aż strach pomyśleć, co czeka Wilnius, gdy mieszkańcy tych okolic zaczną uprawiać braški zamiast truskawek...
Wiceszef Inspekcji Językowej ostatnio stał się ekspertem od "polskich napisów" i z gorliwością funkcjonariusza tropi wybryki Polaków, którzy się nagle poczuli na Wileńszczyźnie jak u siebie w domu. Przez pół wieku żyli sobie z rosyjskimi napisami i po cichu się rusyfikowali, 20 lat minęło, jak miały je zastąpić litewskie, a lituanizować się nie chcą! Raptem po wstąpieniu do Unii Europejskiej krnąbrna mniejszość ubzdurała sobie, że ma jakieś szczególne prawa i chce dalej polonizować Litwę, tym razem pod szyldem europejskiej Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych. Ale nic z tego! Nasz kraj i my będziemy stanowić prawo. Międzynarodowe także.
No to zajrzyjmy do Traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy, sporządzonego w Wilnie dnia 26 kwietnia 1994 r. i podpisanego przez ówczesnych prezydentów Polski i Litwy - Lecha Wałęsę i Algirdasa Brazauskasa. Miał to być milowy krok w stosunkach polsko-litewskich, otwierający nową erę strategicznej miłości. Co ciekawe, został podpisany na 15 lat i "jego ważność ulega następnie automatycznemu przedłużeniu na okresy pięcioletnie, o ile żadna ze stron nie wypowie go, w drodze notyfikacji, najpóźniej na rok przed upływem danego okresu obowiązywania". A zatem w 2009 r. ruszyła pierwsza prolongata, mimo że ostatecznie nie został zrealizowany...
Ale przyjrzyjmy się literze prawa, czyli artykułom od 13 do 16... i cóż widzimy? Sytuacja jest podobna do tej z konewncją! Litewscy Polacy z pewnością wytoczą Dambrauskasowi artykuł 14, głoszący, że mają prawo do "swobodnego posługiwania się językiem mniejszości narodowej w życiu prywatnym i publicznie, dostępu do informacji w tym języku, jej rozpowszechniania i wymiany, (...) ustanawiania i utrzymywania niezakłóconych kontaktów miedzy sobą w obrębie swego kraju". Wytoczą mu szczególnie artykuł 15, mówiący, że "układające się Strony będą na swych terytoriach chroniły tożsamość narodową, kulturową, językową i religijną (Polaków na Litwie i Litwinów w Polsce - przyp. aut.) oraz tworzyły warunki jej rozwijania. Strony w szczególności: rozważą dopuszczenie używania języków mniejszości narodowych przed swymi urzędami, szczególnie zaś w tych jednostkach administracyjno-terytorialnych, w których dużą część ludności stanowi mniejszość narodowa, (...) będą podejmować niezbędne środki dotyczące ochrony tożsamości mniejszości narodowej po należytej konsultacji, (...) będą uwzględniać historię i kulturę grup (Polaków na Litwie i Litwinów w Polsce - przyp. aut.) w związku z nauczaniem historii i kultury w placówkach oświatowych, powstrzymają się od jakichkolwiek działań mogących doprowadzić do asymilacji członków mniejszości narodowej wbrew ich woli oraz zgodnie ze standardami międzynarodowymi powstrzymają się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowych na obszarach zamieszkanych przez mniejszości narodowe".
Wygląda na to, że już lepiej być nie może, ale...
Nie chcę być adwokatem diabła, ale - niestety - już widzę, co na to odpowie nasz adwersarz. Primo, w kwestii języka już we wstępie artykułu 15 zapisane jest, że Strony "ROZWAŻĄ dopuszczenie używania języków mniejszości narodowych" - strona litewska, jak Bóg przykazał, rozważyła i już niespełna rok po podpisaniu traktatu powiedziała, co myśli na ten temat w Ustawie o języku państwowym: NIC Z TEGO! Secundo, artykuł 16 tegoż traktatu wyraźnie podkreśla: "Każda osoba należąca do mniejszości narodowej polskiej w Republice Litewskiej oraz litewskiej w Rzeczypospolitej Polskiej powinna być jak każdy obywatel lojalna wobec państwa swego zamieszkania, kierując się obowiązkami wynikającymi z ustawodawstwa tego państwa". Koniec. Kropka. Ktoś tu jeszcze podskakuje z pisownią nazwisk? Proszę bardzo, fundamentalny dla Polaków na Litwie artykuł 14 wyraźnie mówi, że mniejszości narodowe mają prawo do "używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej; szczegółowe regulacje dotyczące pisowni imion i nazwisk zostaną określone w odrębnej umowie". Czy istnieje odrębna umowa? Nie. Istnieje natomiast Konstytucja Litwy. A poza tym gwarantuje się BRZMIENIE! Czyżby Valenty Voinilo brzmiało inaczej niż Walenty Wojniłło? A na przykład Žešutko inaczej niż Rzeszódko? Chcecie pisać po polsku? Piszcie. Ale na nagrobkach. Jeżeli za kilka lat będziecie jeszcze pamiętali, jak się to pisze po polsku.
Gaude Mater Polonia..., przepraszam: Lituania...
Ale wróćmy do Awiżeń... Na szczęście pani Helena nie wnika w niuanse prawne i trwa nieugięta. - Jeśli dziś zabronią używać nam polskich napisów, to jutro zabronią w ogóle rozmawiać po polsku! Już widzę, jak gdzieś tam w polskim panteonie Drzymała wykonuje gest Kozakiewicza, Sienkiewicz, Kraszewski i Prus z Orzeszkową padają na kolana, a Miłosz (jak przystało na jedynego Litwina-Noblistę) dyskretnie wychodzi na papierosa.
Tymczasem z grupą polskich dziennikarzy dociekamy, dlaczego inspektorom podpadł akurat awiżeński "Sklep". Czyżby komuś reszty nie wydali? Otóż nie. Jak się okazuje, wciąż żyjemy w strefie, gdzie największym świętem nie jest święto narodowe ani religijne, lecz to, gdy u sąsiada pali się stodoła. A więc rządzi Jego Ekscelencja Donos czy też Słuszna Skarga zrodzona z postawy obywatelskiej - jak kto woli.
Po dłuższej rozmowie z inspektorem okazuje się, że nowa krucjata przeciwko niewiernym napisom wymierzona jest przede wszystkim w... braci Słowian. Bo, jak się okazuje, "West Express" i podobne firmy zmuszające Litwinów do poznawania obcych im liter typu "x, q, w" mogą spać spokojnie i nie myśleć o zmianie szyldów. Co innego "Dom towarowy" w Solecznikach - przyjdzie mu chyba pożegnać swą historyczną wywieszkę z całkiem niedawnych czasów kwitnącego socjalizmu, gdy w miasteczku język litewski znała co najwyżej elita partyjno-polityczna, kilku nauczycieli oraz jakiś stulatek pamiętajcy jak rodzice czy dziadkowie, wyjaśniając między sobą "stosunki rodzinne", płynnie przechodzili na litewski, by dzieci nie gorszyć. A dzieci szybko się uczą takiego "litewskiego"...
No cóż, jak widać wizyty prezydenta Komorowskiego w Paryżu, Berlinie i Brukseli niewiele zmieniły w postrzeganiu Polski, a fakt, że język polski rozumie co piąty mieszkaniec Unii Europejskiej (litewskiego statystyka jakoś nie uwzględnia...) i chyba co drugi mieszkaniec Litwy, na obszarze dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów nie jest argumentem. Trochę dziwi, że polscy liderzy na Litwie, walczący o prawo do używania języka ojczystego, idą w ślady rodaka Rejtana i podczas prac nad nowelizacją Ustawy o języku państwowym próbują podważyć prymat języka litewskiego, czyli największej po koszykówce i piwie świętości braci Litwinów. Gdy tymczasem wystarczy "ładnie się uśmiechnąć" do przewodniczącej Komisji Języka Litewskiego pani Ireny Smetonienė, by drobnym druczkiem dopisała do swego rozporządzenia jeszcze jeden język - i problem z głowy!
Co ciekawe, w wileńskich trolejbusach już od dawna obok angielskich czy niemieckich nalepek widnieją także polskie, informujące o tym, że komunikacja miejska na Litwie jest płatna i za brak biletu grozi odpowiednia grzywna (znowu grzywna...). Jednak nikt ich nie karze. Być może dlatego, że spółka komunikacyjna prawie bankrutuje, a może dlatego, że turysta wreszcie staje się na Litwie świętą krową, nawet ten nielubiany, z Polski. Pecunia non olet. W odróżnieniu od języka.
Zdjęcia i montaż: Rajmund Rozwadowski
Komentarze
#1 Dąbrowski zmień nazwisko na
Dąbrowski zmień nazwisko na litewskie, bo naruszasz ustawę o nazwiskach.....nie mówiąc już że pełno napisów angielskich i nic, szkoda, że nie przestrzegasz konstytucji RL i umów międzynarodowych!!!!! Widocznie masz rozdwojenie jażni!!!
#2 Wyglada mi na alkoholika. UC
Wyglada mi na alkoholika.
UC
#3 Gelena ? W paszportie sama
Gelena ? W paszportie sama zapisala ze ona jest "Gelena". Znam dziesiątki podwilenskich "puliakow" z nazwiskami "Ruslan", Wlodzimierz "Evgeniujsz" (nie Eugeniusz), "Galina" (mianowiczie "Galina a nie Halina), nawet znam dwa wlasciwie puliaczki siotri: "lidmila" i "Olga". Ot taka puliaczszczyzna
#4 Gelena ? W paszportie sama
Gelena ? W paszportie sama zapisala ze ona jest "Gelena". Znam dziesiątki podwilenskich "puliakow" z nazwiskami "Ruslan", Wlodzimierz "Evgeniujsz" (nie Eugeniusz), "Galina" (mianowiczie "Galina a nie Halina), nawet znam dwa wlasciwie puliaczki siotri: "lidmila" i "Olga".
#5 Gelena: a masz to na piśmie
Gelena: a masz to na piśmie że zgodziła się zniekształcić swoje imię dobrowolnie lub pod przymusem!!!
#6 Na starówce są sklepy, gdzie
Na starówce są sklepy, gdzie jest napisano Amber Shop. Ciekawie ile płacą mandatów?
#7 Nie placa. Litwa nalezy do
Nie placa. Litwa nalezy do ludowego skorumpowanego Eurosojuza. Ten walacy sie kolos na glinianych nogach zezwala na angielszczyzne w ukochanej Lietuvie.
Ulka C.
#8 a czy kałakutasy
a czy kałakutasy przestrzegają swoich międzynarodowych umów, wszyscy wiedzą że nie!!!
#9 Awizeni sila wszystkie xaty
Awizeni sila wszystkie xaty spalila
#10 Powiedzieć, że jako prawnik
Powiedzieć, że jako prawnik jestem zdumiony dokonaną przez tego pana interpretacją to za mało. Gorzej, że taką interpretację stosują - zdaniem tego pana i chyba to jak rozumiem prawda -równiez sądy.
Nie mam żadnych rodzinnych powiązań z Wilnem ale jako Polakowi, droga mi jest tradycja związków Polski z Wilnem. Miałem duży kapitał sympatii - mimo wszystko - do Litwy. Zastanawiam się jednak na jak długo starczy resztek tego kapitału. Czy istnieje na Litwie - wśród Litwinów - świadomość tego jak bardzo na niekorzyść zmienia się ich obraz w Polsce ? Czy mają świadomość jak dużo (politycznie, ekonomicznie, kulturalnie) tracą ?
Czy myśleliście nad wystąpieniem do rodaków w kraju np. o stworzenie funduszu wsparcia dla takich osób jak ta pani ze sklepu, która - może nawet nieintencjonalnie - w rzeczywistości walczy o swą polskość. Toutes proportions gardees - to jak Drzymała w poznańskim. Ta sprawa naprawdę winna być bardziej nagłośniona. Jeden Walenty Wojniłło w naszej telewizji tego załatwi.
#11 Pan Dąbrowski jest tylko
Pan Dąbrowski jest tylko niskim uRZędnikiem - musi realizować NACJONALISTYCZNE polecenia swoich przełożonych .
A GDYBY TAK ZROBIĆ EKSPERYMENT - ZMUSIĆ NACJONALISTÓW LITEWSKICH DO POWROTU DO ICH PRAWDZIWYCH NAZWISK - CZYLI POLSKICH , TAK JAK LITWA ZMUSIŁA POLAKÓW LITEWSKICH DO ZMIANY NAZWISK POLSKICH NA ZLITUANIZOWANE.
ALE BYŁBY JAZGOT NACJONALISTYCZNY.
NACJONALIZM - TO WRZÓD W CYWILIZOWANEJ EUROPIE - kto dziś ZMUSZA PZRYMUSOWO DO ZMAINY NAZWISK , kto zabrania pisania nazwisk w oryginalnym brzmieniu , kto nie chce zwrócić ukradzionej własności ,kto ogranicza język mniejszosci , kto pogarsza sytuację mniejszosci - OCZYWIŚCIE KRAJE CIEMNEJ DYKTATURY - T O LITWA NIESTETY , KRAJ NALĘŻĄCY DO NATO , UE -coś niewyobrażalnego- ale tak państwo litewskie wychowuje swoją młodzież - nacjonalistycznie w duchu antypolskim.
JUŻ DOŚĆ TEJ BOLSZEWICKO-NACJONALISTYCZNEJ HUCPY