Jerzy Ilg: Miłosz większy niż Elliot i Rilke

Ostatni dzień czerwca, brzeg Issy, Szetejnie - nie było chyba lepszego miejsca na rozmowy o Miłoszu. Właśnie tam, gdzie polski noblista po raz pierwszy ujrzał świat, spotkali się na wieczorze poezji, muzyki i folkloru poeci, pisarze i przyjaciele Czesława Miłosza, by w cieniu stuletnich drzew, nad tajemniczo snującą się wstęgą Niewiaży poprzez wspomnienia, poezję, prozę Miłosza przenieść się do świata jego dzieciństwa.

"Myślę, że on, żyjąc w Kalifornii, był nadal tutaj, zawsze wolał zapach lip i zapach drzew liściastych ze swojego powiatu, niż piękno kalifornijskiej przyrody. On ją doceniał, ale dla niego ważniejsze było to, co zostawił tutaj" - dzieli się wspomnieniami wieloletni przyjaciel noblisty Jerzy Ilg. Stwierdza również, że właśnie powroty we wspomnieniach, w myślach do rodzinnych stron dawały Miłoszowi siłę i wytchnienie.

Zdjęcia i montaż: Rajmund Rozwadowski