Na Zapusty je i chudy, i tłusty
Edyta Maksymowicz, 8 marca 2010, 01:00
Zapusty wszędzie, również na Wileńszczyźnie, są synonimem staropolskich ostatków, wręcz obżarstwa i zaraz potem pożegnania z obfitym jadłem na czas Wielkiego Postu. "W Zapusty - powiadają - je i chudy, i gruby, i tłusty".
W Zapusty bawiła się cała Wileńszczyzna. Stało się już tradycją, że co roku inna gmina zaprasza na obchody zapustowe, tym razem gospodarzami były podwileńskie Bujwidze. Tu także, zgodnie z tradycją, każdy powinien jeść co najmniej 12 razy, a zjeść trzeba tyle, by brzuch był twardy jak czoło...
Nieodłączną częścią wileńskich zapustów są korowody przebierańców. Chodzą więc Cyganie, żołnierze, diabły, Baby Jagi – im więcej, tym weselej.
Dzisiejsze Zapusty to powrót do dawnych tradycji, ale i dylemat, co wybrać – tłuste Zapusty czy kochliwe Walentynki, coraz częściej konkurujące z Zapustami.
Ale to wileńskie Zapusty są pierwszym zwiastunem zbliżających się Kaziuków.