Pamięć "grabieży Wilna", cz. I - Mała Bohaterka?
Walenty Wojniłło, 14 października 2010, 12:55
Niedawne uroczystości i konferencja z okazji 90. rocznicy "podpisania i złamania umowy suwalskiej", bo pod takim szyldem określone litewskie środowiska zaczynają mówić o akcji generała Żeligowskiego (by nie wspominać nawet jego nazwiska), były tak symptomatyczne, że postanowiliśmy poświęcić im więcej uwagi niżby wypadało. Gwoli ścisłości należy przyznać, że na Litwie ta marginalna w istocie impreza nie odbiła się szerszym echem. To jednak nie oznacza, że głoszone na niej poglądy są obce współczesnym Litwinom. Nic bardziej mylnego, dlatego proponujemy przyjrzeć się głównym aktorom tego widowiska (i autorom scenariusza). Wielu być może pozwoli to lepiej zrozumieć absurdalną żywotność litewskiej niechęci do Polski i Polaków, i wynikające z niej zagrożenia. Główną personą pierwszego odcinka tej "trylogii" pod hasłem "Pamięć grabieży Wilna" będzie Mała Litewska Bohaterka, niczym Grażyna XXI wieku.
Już wkrótce zaprosimy na spotkanie z patriarchą.
Nagrodą była wycieczka do stolicy i udział we wspomnianych uroczystościach, zaś troje laureatów (noszących typowo polskie nazwiska) zaproszono na scenę, a wręczone im nagrody rzeczowe pobłogosławił sam patriarcha litewskiej niepodległości, dziś europoseł Vytautas Landsbergis. Przy akompaniamencie burzliwych oklasków do mikrofonu zaproszono zwycięzczynię konkursu, by przeczytała wszystkim swoje wypracowanie. Sala zamarła w oczekiwaniu na coś wyjątkowego. Przed widzami stanęła skromna, uśmiechnięta, pewna siebie i chyba nawet dumna – Przyszłość Wileńszczyzny!
Słysząc oklaski – to ekstatyczne, to niepewne, jakby klaszczący nie do końca wierzyli własnym uszom – trudno było się oprzeć wrażeniu, że wiele osób wiekowych, obecnych na sali, w tej chwili zgodziłoby się odejść do wieczności i byłaby to piękna śmierć. Małą Bohaterkę zaproszono, by usiadła przy patriarsze. Organizatorzy widowiska i nauczyciel historii, który przywiózł z Solecznik dorodne egzemplarze godnych obywateli swej Ojczyzny, nie kryli triumfu, delektowali się owocami wieloletniej i wytężonej pracy na rzecz Litwy Wschodniej, jak gdyby w tej chwili udało im się wmiażdżyć w ziemię skromny nagrobek Lucjana Żeligowskiego na warszawskich Powązkach. Konkurencja, czyli młodzież z podobnego litewskiego gimnazjum "Ryto" z Podbrodzia, także przywieziona na tę uroczystość, była mniej emocjonalna – na jednych twarzach malowała się zazdrość, na innych obojętność, a nawet dyskretne politowanie.
Po krótkich patriotycznych śpiewach organizatorzy zaczęli poganiać wszystkich na Rossę, gdzie przy pomniku poległych za Wilno już czekali przedstawiciele wojska litewskiego i innych resortów. Zafascynowany postawą Małej Bohaterki, porywanej przez tłum wielbicieli, zbierającej pochwały i gratulacje, chciałem zajrzeć w jej beztroskie, błękitne oczy i zadać przynajmniej kilka pytań. Przez myśl by mi nie przeszło, że kiedyś w życiu spotkam żywych "bohaterów" mego szczęśliwego dzieciństwa (pod sowiecką okupacją) w stylu Pawlika Morozowa...
Kilka słów, które udało mi się zamienić z małą bohaterką narodową Litwy, wyklarowało obraz i udzieliło odpowiedzi na wiele pytań.
Gdy uczestnicy obchodów tłumnie zmierzali do autokarów wiozących na Rossę, bohaterska delegacja litewskiego gimnazjum z Solecznik podeszła do organizatorów z prośbą, by może nie musieli już jechać na cmentarz, bo późno się robi, a dzieciaki wyjechały rano... My także darowaliśmy sobie Rossę, bo raczej trudno było liczyć na jakąś sensację, na przykład że uczestnicy uroczystości dokonają przełomu i złożą kwiaty nie tylko na grobach żołnierzy litewskich, ale i polskich. Parter wileńskiego ratusza powoli pustoszał, więc kolega operator spokojnie zaczął dokumentować wystawę, przygotowaną z okazji 90-lecia wielkiego zwycięstwa Litwinów nad Polakami pod Szyrwintami i Giedrojciami, gdzie to Żeligowski został ostatecznie pobity. Za jedną z plansz grupa godnych obywateli Litwy z Solecznik (zresztą samych dziewcząt), przebierając w pośpiechu nóżkami, negocjowała z równie zasłużonym litewskim pedagogiem, ile to czasu będą mogły poszaleć w Wilnie. "Dwie godziny? No nie, może chociaż trzy, przecież dokąd mamy się już śpieszyć?".
Wystawa była całkiem fajna.
Zdjęcia: Jan Wierbiel
Montaż: Rajmund Rozwadowski
Komentarze
#1 Nadszedł czas kiedy wreszcie
#2 Nadszedł czas kiedy wreszcie
#3 Nadszedł czas kiedy wreszcie
#4 Grabież Wilna to udział w
Grabież Wilna to udział w rozbiorze Polski w 1939r i wspieranie Niemców Hitlerowskich u boku Weremachtu i Gestapo przez Saugumę , Szaulisów i służbę więzienną na Łukiszkach i egzekucje w Ponarach.
Grabież to aktualnie to brak zwrotu domów i ziemi prawowitym właścicielom Polakom na Litwie i poza Litwą.
#5 Grabież Wilna to udział w
Grabież Wilna to udział w rozbiorze Polski w 1939r i wspieranie Niemców Hitlerowskich u boku Weremachtu i Gestapo przez Saugumę , Szaulisów i służbę więzienną na Łukiszkach i egzekucje w Ponarach.
Grabież to aktualnie to brak zwrotu domów i ziemi prawowitym właścicielom Polakom na Litwie i poza Litwą.
#6 Wystąpienie Katarzyny w
Wystąpienie Katarzyny w Hitler Jugend i w Komsomole byłoby takie samo w treści. No cóż obecni "Litwini" to rasa aryjska, rasa panów, ale pod okupacją. Koń by się uśmiał. Biedni ci Lietuvisi z taką swoją kulturą. Nic wielkiego z takim podejściem nie są w stanie zbudować. Książę Witold w grobie się przewraca, jakie karły dziś .... .
#7 Ciekawe,że jak się z historii
Ciekawe,że jak się z historii usunie wszystko co polskie ,.to co pozostanie historią litewską? A ta mała pewno ojca nie ma,bo nie wierzę ze nie uczyłby jej ojczystego języka.
#8 Jako obowiązkową lekturę lub
#9 Litewski establishment
Litewski establishment znalazł sposób na walkę z kryzysem – odwrócenie uwagi i frustracji własnego narodu z efektów nieudolnej polityki państwa i przekierowanie tej uwagi na biedną mniejszość polską.
Powyższy artykuł powinien być zadedykowany Lechowi Kaczyńskiemu, który podczas swej prezydentury odwiedzał Litwę prawie 20 razy, budując – wbrew rzeczywistości – wrażenie, że Litwa to nasz przyjaciel. No ale jak neokonserwatyści kazali, to jeździł…
I teraz mamy.
W polityce międzynarodowej liczy się tylko siła. Gdyby Litwa była przez nas odpowiednio ciśnięta przez poprzednie lata, to dziś byłaby grzeczna, aż miło.
A tak, Polacy w Republice Litewskiej stali się obecnie tym, czym byli Żydzi w Republice Weimarskiej, czyli obiektem kanalizowania gniewu wynikłego z wszelkich nieszczęść i niepowodzeń Litwinów.
#10 Spojrzenie bezkompromisowe na
Spojrzenie bezkompromisowe na poruszany temat mocna wypowiedź
http://xportal.pl/?p=23251 oto fragment
:"Litewskie władze przez ponad dwie dekady upokarzające Polaków na Wileńszczyźnie mają sporo na sumieniu, więc ich nerwowe reakcje są zrozumiałe. Jest to prawdziwy powód do obaw dla okupantów Wilna, bo to oznacza, że w opinii coraz większych rzesz Polaków na Litwie „skończyły się dni kołatania”. Pytają: jak wam pomóc? Wieloletnia szowinistyczna polityka Republiki Litewskiej, nie tylko wobec Polaków, przynosi swoje żniwo. Protestowała Polska (oj, niemrawo…), protestowała nawet Komisja Europejska. Bezskutecznie. Nadszedł czas na zdecydowaną akcję miejscowych."
#11 Chętnie przeczytałbym
Chętnie przeczytałbym kontynuację artykułu po 6 latach ze szczególnym uwzględnieniem refleksji bohaterek,
czy nadal podtrzymują to co wygłaszały w swoich uczniowskich referatach,
czy zainteresowały się bliżej historią miejsc gdzie mieszkają w XX wieku
czy zdają sobie sprawę że są ofiarami manipulacji itd....
#12 Valdemas Landsbergis
#13 Kłamstwo o grabieży Wilna
Kłamstwo o grabieży Wilna przez Polaków powtarzane wielokrotnie i usankcjonowane w podręcznikach historii dla litewskich szkół nabiera cech prawdy.O tej metodzie wiedział już Goebbels [Paul Joseph Goebbels Minister Propagandy Nazistowskich Niemiec] i V. Landsbergina działa na tej samej zasadzie.
#14 Występy pana Landsberga
#15 Czego Katarzynę
#16 Z tą pamięcią grabieży Wilna
#17 Powtarzane wielokroć kłamstwa