Bezpieczeństwo w Europie tematem szczytu NATO w Walii


Fot. wilnoteka.lt/W. Maciejkianiec
W Walii rozpoczęło się dwudniowe spotkanie z udziałem przywódców 28 krajów należących do NATO. Brytyjski premier zaprosił na szczyt także przedstawicieli krajów partnerskich i współpracujących z Sojuszem. W sumie w dwudniowym spotkaniu weźmie udział 67 przywódców. Początkowo szczyt miał być poświęcony przede wszystkim sytuacji misji w Afganistanie, ale aneksja Krymu i rosyjska agresja wymusiła zmianę planów. Przywódcy rozpoczną więc szczyt od omówienia misji w Afganistanie, ale już druga sesja robocza będzie poświęcona Ukrainie. Został na nią zaproszony prezydent Ukrainy Petro Poroszenko.
Sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen powiedział, że to kluczowy szczyt w krytycznym momencie. Dodał, że jesteśmy świadkami dramatycznie zmieniającej się sytuacji jeśli chodzi o bezpieczeństwo. "Rosja atakuje Ukrainę, obserwujemy rosnącą w siłę terrorystyczną organizację, tak zwane Państwo Islamskie, które dokonuje przerażających zbrodni. To spotkanie ma zdecydować o przyszłym kształcie NATO, otaczanym przez kolejne kryzysy" - oznajmił szef Sojuszu.

Głównym tematem obrad będzie zagrożenie ze strony Rosji w kontekście konfliktu na Ukrainie oraz kwestia przeniesienia części potencjału wojskowego NATO do Europy Środkowo-Wschodniej. Szczególny nacisk zostanie położony na "gotowość do działań", a szczyt określi jej "materialny" kształt. Dziennik "FAZ" poinformował, że możliwe jest utworzenie pięciu nowych baz w Polsce, Rumunii i państwach bałtyckich, w których na stałe stacjonowałoby 300-600 wojskowych zajmujących się logistyką i planowaniem operacji wojskowych.

"Rosja jest bezpośrednim zagrożeniem dla całego NATO, tak więc zwiększenie obecności wojskowej Sojuszu w naszej części Europy będzie dobrym ruchem. Nie wiemy, ile czerwonych linii przekroczy jeszcze Moskwa albo jakie zobowiązania zdecyduje się złamać. Musimy być gotowi na każdy scenariusz" - ostrzegł w rozmowie z polskim portalem Onet litewski eurodeputowany Gabrielius Landsbergis.

Gabrielius Landsbergis skrytykował Zachód za spóźnioną, w jego opinii, reakcję na działania podejmowane przez Rosję. "Niektórzy ludzie mówią, że Władimir Putin jest szaleńcem, ale ja uważam, że każde jego posunięcie opiera się na chłodnej kalkulacji. Bądźmy szczerzy, plan Kremla stosowany obecnie przeciwko Ukrainie został już wcześniej przetestowany w innych miejscach. Putin dobrze wie, że połączenie szybkich i zakulisowych działań ze zmasowanymi atakami propagandowymi da mu wystarczającą ilość czasu na osiągnięcie celów, podczas gdy Zachód ma problem z otwarciem oczu i udzieleniem zdecydowanej odpowiedzi" - zaznaczył Gabrielius Landsbergis. Jego zdaniem, państwa Sojuszu powinny poświęcić więcej uwagi nie tylko kwestiom stricte militarnym, ale także takim aspektom jak cyberbezpieczeństwo, wojna informacyjna czy kontrpropaganda.

Na podstawie: IAR, PAP, onet.pl