Jedenastokrotne szczęście Janiny Stackiewicz


Janina Stackiewicz, fot. wilnoteka.lt
Co mogą dać rodzice dziecku oprócz wychowania i wykształcenia? Rodzeństwo - żeby nie czuło się samotne, żeby w razie potrzeby miało się do kogo zwrócić, żeby miało na kogo liczyć. A kiedy ma się łącznie 10 sióstr i braci, nic złego z pewnością nie grozi. Nie grozi też nuda i smutek. W Purwianach, w domu Janiny i Władysława Stackiewiczów zawsze było gwarno, wesoło i nikomu niczego nie brakowało.
 

Janina Stackiewicz
urodziła i wychowała 11 dzieci: 8 córek i 3 synów: Władysława, Teresę, Stanisława, Marię, Józefa, Janinę, Lilię, Olgę, Lucynę, Walerię i Ritę. Doczekała już 28 wnuków i 7 prawnuków. Wszystkie tak samo kocha i tak samo - jak mówi z wileńska - żałuje. Podczas letnich wakacji w jej niedużym domku bywało wyjątkowo gwarno: oprócz własnych dzieci, przyjeżdżały wnuki z Wilna, Polski i Łotwy. Czasami psociły. "Kołowrotek był, niech stoi - myślę, można będzie sprzedać. Poszłam na strych - a gdzie koło, a gdzie co? Gdzież ty ich upilnujesz! I boją się, i wszystko jedno - swoje robią" - śmieje się pani Janina. I dodaje: "Płakałam zawsze, kiedy wyjeżdżały".

Pani Janina od niedawna mieszka w Solecznikach, razem z najmłodszą córką Ritą. Przyznaje, że niełatwo było opuścić dom, w którym przeżyła ponad 50 lat, w tym 47 lat wspólnie z mężem Władysławem. Jak wspomina, kiedyś, jeszcze za czasów władzy radzieckiej, jako wielodzietnej matce władze przyznały jej nowy dom: "Popatrzyłam wtedy na ten nasz stary domek i pomyślałam, że tyle dobrego tam przeżyliśmy, dzieci tam wychowaliśmy i żadne nie zmarło - szkoda opuszczać. I oddałam nowy dom córce, która akurat za mąż wychodziła". Teraz, kiedy najmłodsza córka namawiała ją na przenosiny do Solecznik, zwlekała. "Szkoda było zostawić, ale bardziej szkoda było Rity - daleko miała z Purwian do pracy" - przyznaje. W Purwianach nadal mieszkają jednak córki Waleria i Lucyna z rodzinami - rodzinny dom jest więc w dobrych rękach.

Dzieci pani Janiny są już dorosłe, ale matka wciąż, tak jak w ich dzieciństwie, martwi się o nie, przejmuje, jeśli mają jakieś kłopoty. Córki przyznają się: czasami nie mówią mamie, kiedy coś jest nie tak - po co martwić ją niepotrzebnie. Mają przecież siebie nawzajem. Zawsze można poradzić się siostry czy brata. Kiedy po krótkiej chorobie zmarł ojciec, Rita była w 10 klasie. Jak mówi, dzięki pomocy rodzeństwa mogła studiować, zdobyć prawo jazdy. "Nie wyobrażam sobie, jak to jest mieć jednego brata czy siostrę, bo ta duża rodzina jest tak blisko i nie rozumiem, jak może być inaczej" - mówi. Rita Pechowskaja jest prawnikiem, pracuje w Wydziale Ochrony Praw Dziecka w solecznickim samorządzie. Sama wychowana w dużej, szczęśliwej, wspierającej się rodzinie, na co dzień ma do czynienia z dziećmi pokrzywdzonymi przez los i rodziców: "Sprawy rozwodów, ustalenia alimentów, zamieszkania z jednym z rodziców - bardzo często przychodzi wysłuchać dziecko, co myśli… Kiedy wybrałam pracę w Wydziale Ochrony Praw Dziecka, nie wątpiłam, że pasuje mi ten zawód i to stanowisko. Szkoda tych dzieci, co mają źle - myślę o tych wielodzietnych rodzinach, gdzie rodzice są alkoholikami, narkomanami, o dzieciach w domach dziecka..."

Pani Janina jest bardzo dumna z każdego ze swoich dzieci. Mówi, że wszystkie są pracowite, zaradne, mają udane rodziny. Jeśli chodzi o trwałość rodziny, ma niezłomne zasady: "Zawsze mówiłam córkom, że jeśli któraś zapatrzy się na żonatego mężczyznę - wyrzeknę się".

Jedna z córek pani Janiny, Ola, poszła w ślady mamy - ma dziewięcioro dzieci. Mieszka w Polsce, w Jaworze, prowadzi własną firmę, zajmuje się działalnością charytatywną. "Jest bardzo szczęśliwa, kiedy przyjeżdża, mówi, że szczęście nie w pieniądzach, a w dzieciach" - o siostrze opowiada Rita.

Wysiłek i poświęcenie pani Janiny, matki jedenaściorga dzieci został doceniony przez państwo: została ona odznaczona orderem "Za zasługi dla Litwy". Pani Janina szczerze się z tego odznaczenia cieszy. Największą nagrodą, najpiękniejszym prezentem na każdy kolejny Dzień Matki są dla niej jednak przede wszystkim jej dzieci - dobre, udane, kochające. I tylko jedno ma życzenie: "Mnie to jak będzie, tak będzie, ale żeby dzieci żyli akuratnie".


Na podstawie: Inf.wł.
Zdjęcia: Edwin Wasiukiewicz, Igor Konin
Montaż: Edwin Wasiukiewicz