Szkoła nie może spocząć na laurach, czyli refleksje w kontekście 22. edycji konkursu "Najlepsza szkoła, najlepszy nauczyciel"


Przedstawiciele szkół nagrodzonych w 22. edycji konkursu "Najlepsza szkoła, najlepszy nauczyciel", fot. wilnoteka.lt
W 2016 r. szkoły polskie na Litwie ukończyło 876 absolwentów. Na podstawie wyników egzaminów maturalnych i rekrutacji na studia wyższe został opracowany ranking najlepszych szkół. Jak co roku, Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna" uhonorowało najlepsze polskie gimnazja i szkoły podstawowe oraz nauczycieli, których uczniowie osiągnęli świetne wyniki na maturze. Zwycięzcy 22. edycji konkursu to: Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Wilnie, Gimnazjum im. K. Parczewskiego w Niemenczynie, Gimnazjum im. R. Kalinowskiego w Niemieżu, Gimnazjum im. M. Balińskiego w Jaszunach. W tym roku grono nagrodzonych nauczycieli było wyjątkowo duże - aż 105 nauczycieli otrzymało dyplomy i symboliczną gratyfikację finansową. Kolejna edycja konkursu "Najlepsza szkoła, najlepszy nauczyciel" jest okazją do zastanowienia się nad kondycją polskiej szkoły na Litwie.
Uczniowie polskich szkół świetnie radzą sobie na egzaminach z języków angielskiego i rosyjskiego, gorzej wypadają nauki przyrodnicze, ścisłe i historia. Prezes "Macierzy Szkolnej" Józef Kwiatkowski podsumowując wyniki tegorocznej matury, zwrócił uwagę na fakt, że zaledwie dwóch tegorocznych maturzystów polskich szkół na maturze z historii uzyskało od 85 do 100 punktów. Oczywiście, nie wszyscy zdawali historię, ale i tak, taki stan rzeczy daje do myślenia.

Czesław Dawidowicz, dyrektor Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Wilnie w rozmowie z Wilnoteką zaznaczył, że tegoroczni absolwenci jego szkoły spisali się akurat dobrze, ale przyznał, że ogólnie, na Litwie, rezultaty egzaminu z historii są bardzo niskie. "Wynika to w pewnym stopniu ze zmian w kryteriach oceniania prac egzaminacyjnych. Wydaje mi się też, że ci, którzy układają zadania, trochę odeszli od realiów. Natomiast, jeśli chodzi o nauki ścisłe i przyrodnicze, na gorsze wyniki szkół polskich wpływ miało kilka czynników. Matematyka od tego roku jest egzaminem obowiązkowym dla tych, którzy chcą się dostać na studia finansowane przez państwo, ale dla części młodzieży ten przedmiot nadal nie istnieje - zrezygnowali ze składania egzaminu, bo wybierali się do kolegiów lub na studia płatne, albo za granicę. A fizyka nigdy nie cieszyła się większym zainteresowaniem uczniów, nie tylko w szkołach polskich" - Czesław Dawidowicz uważa, że brak zainteresowania przedmiotami ścisłymi i przyrodniczymi to skutek humanizacji i społeczeństwa, i szkoły.

Dyrektor Gimnazjum im. K. Parczewskiego w Niemenczynie, matematyk Tadeusz Grygorowicz nie owija w bawełnę: "Młodzież szuka łatwej drogi, chce mieć wszystko od razu, przy najmniejszym nakładzie sił, a matematyka wymaga systematycznej, ciągłej pracy". 

Dyrektorzy najlepszych polskich szkół zwracają uwagę na to, że łatwej drogi szukają nie tylko uczniowie - młodzi ludzie, nawet po studiach pedagogicznych, nie są chętni do pracy w oświacie. "Niestety, ale tak jest - nie obrażając nikogo - młodzież, która obecnie przychodzi do szkoły nie ma wysokiej motywacji. Zdarzają się wyjątki, ale w większości nie są to ludzie, którzy świadomie wybrali zawód nauczyciela. Podjęli pracę w szkole nie dlatego, że tego chcieli, lecz dlatego, że tak się stało. Zawód nauczyciela nie cieszy się prestiżem, dlatego młodzież do szkoły nie garnie się, a pracują osoby trochę starsze. Czasami jest to dobrze, bo mają doświadczenie, a czasami - źle, bo są już zmęczeni" - przyznaje Czesław Dawidowicz.

Jak nauczyciel, któremu brakuje motywacji do pracy ma zmotywować do nauki uczniów? Dyrektor "Mickiewiczówki" przyznaje, że jest to niemożliwe. "Bardzo nie chciałbym doczekać czasów, kiedy z braku kadry będę musiał zatrudnić kogoś, kto nie chce pracować w szkole, ale nic lepszego sobie nie znalazł". Nie można jednak wykluczyć, że to, czego się obawia dyrektor jednej z najlepszych polskich szkół stanie się rzeczywistością: w tym roku na chemię i fizykę na Litewskim Uniwersytecie Edukologicznym nie został przyjęty ani jeden student - nie było chętnych. 

Nauczyciel powinien nie tylko uczyć, lecz także dbać o własny rozwój. Tymczasem, jak zauważa Tadeusz Grygorowicz, nauczyciele nie zawsze nadążają za uczniami, jeśli chodzi o nowoczesne technologie, a to niestety nie buduje ich autorytetu. 

Bolączką polskiej szkoły na Litwie jest coraz gorsza znajomość języka polskiego. Nie tylko wśród uczniów, wśród nauczycieli - również.

Wśród pedagogów nagrodzonych podczas 22. edycji konkursu "Najlepsza szkoła, najlepszy nauczyciel" było 8 polonistów i 19 rusycystów. Dyrektor Gimnazjum im. A. Mickiewicza Czesław Dawidowicz ma uzasadnienie: w tym roku testy egzaminacyjne z języka rosyjskiego były wyjątkowo łatwe - stąd duża liczba maksymalnych ocen. Niektóre szkoły po raz pierwszy miały "setki" z egzaminów maturalnych, każda placówka chciała więc uhonorować swojego nauczyciela rusycystę.

"Nie mamy państwowego egzaminu maturalnego z języka polskiego, żeby wiarygodnie ocenić stan nauczania tego przedmiotu. Egzamin szkolny jest obiektywny tylko w jakimś stopniu. Uważam, że polonistę należy docenić, bo pracuje w bardzo trudnych warunkach: egzamin jest nieobowiązkowy, jak więc zmotywować ucznia do nauki polskiego? Literaturę uczniowie czytają po litewsku, bo to będzie potrzebne na maturze z litewskiego. Używanie języka polskiego w życiu codziennym współczesnej młodzieży jest natomiast mocno ograniczone: rozmawiając używa ona slangu, a pisząc smsy czy zamieszczając wpisy na Facebooku, używa języka, który trudno jest zdefiniować" - przyznaje Dawidowicz.

Czesława Osipowicz, nauczycielka ekspert języka polskiego z Gimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie nie ukrywa, że poloniści nie mają łatwych zadań: "Mamy ogromne trudności, bo uczniowie wiedzą, że litewski jest najważniejszy, ważna jest matematyka, angielski, a polski jest na dalszym planie. Wciąż też odczuwamy skutki rusyfikacji - w domu uczniowie rozmawiają po rosyjsku, albo używają języka niepoprawnego. Wiele zależy od rodziny. W szkołach polskich mamy obecnie uczniów, których rodzice ukończyli szkoły rosyjskie, sporo jest rodzin mieszanych - kultura rosyjska jest im bliższa. Czuje się, że są nią po prostu przesiąknięci". Nauczyciele poloniści bardzo chcieliby mieć sprzymierzeńców w kolegach uczących innych przedmiotów, którzy dbaliby o poprawność wypowiedzi również podczas lekcji matematyki, fizyki czy geografii. 

Czesław Dawidowicz nie ma gotowej recepty na naszą wileńską językową "przypadłość", ale przyznaje, że trzeba szukać rozwiązań. "Zawsze mówię, że wciąż za mało jest u nas Polski. Potrzebna jest polska telewizja, nie tylko TVP Polonia, dostęp do prasy z Polski - nawet jeśli będą to komiksy" - dyrektor "Mickiewiczówki" uważa, że trzeba stworzyć uczniom możliwość częstszego i szerszego kontaktu z poprawną polszczyzną.

"W szkole nie ma łatwego życia, ale jest ciekawe i nie daje możliwości spocząć na laurach" - mówi Tadeusz Grygorowicz, dyrektor niemenczyńskiego gimnazjum.


Zdjęcia: Jan Wierbiel, Edwin Wasiukiewicz
Montaż: Edwin Wasiukiewicz