Dyrektorzy szkół wyszli ze spotkania z wiceministrem oświaty


Dyrektorzy szkół opuszczają salę obrad, fot. wilnoteka.lt
Dyrektorzy szkół rejonu wileńskiego opuścili spotkanie z wiceministrem oświaty Vaidasem Bacysem na znak protestu. Rozmowa od początku się nie układała. Ministerialni urzędnicy, jak zawsze, popisali się butą. Zdenerwowani dyrektorzy nie otrzymali odpowiedzi na dręczące ich pytania i wątpliwości, toteż wyszli z sali.
Do spotkania doszło w Samorządzie Rejonu Wileńskiego. Była to comiesięczna narada kierowników placówek oświatowych rejonu, tym razem z udziałem wiceministra i licznej grupy urzędników resortu. Rozmowa miała dotyczyć wdrażania przyjętej w marcu nowelizacji ustawy o oświacie.

Dyrektorzy placówek bardzo liczyli na konkrety, czyli na przykład na obiecane pomoce dydaktyczne i terminy kursów dokształcających dla nauczycieli. Chcieli usłyszeć, jakie resort ma propozycje dla środowisk szkolnych, w których w ciągu 2 lat ma się odbyć przyśpieszone realizowanie programu, przekazywanego uczniom szkół litewskich w ciągu 12 lat.

Minister zaczął jednak spotkanie od poinformowania, że... 17 marca 2011 roku ustawa została przyjęta. Po części wyglądało to jak spóźnione spotkanie konsultacyjne w trakcie przygotowywania projektu zmian w ustawie. Z sali padło stwierdzenie, że wszyscy wiedzą o uchwaleniu ustawy i znają jej treść. Zasadne natomiast jest pytanie, dlaczego o tym nie rozmawiano przed uchwaleniem zmian i dlaczego nie uwzględniono ani jednego z postulatów polskiej mniejszości.

Wymagane konsultacje społeczne odbyły się w Polsce podczas przygotowywania odpowiednich przepisów dla szkół mniejszości narodowych. Polska wobec swoich mniejszości narodowych uszanowała zasadę: "Nic dla nas bez nas". Na Litwie natomiast wszystko odbyło się z pominięciem postulatów mniejszości narodowych. Na zebraniu raczono jedynie poinformować o zasadach wdrażania ustawy.

Wiceminister Bacys zapewnił, że wkrótce odbędą się kursy dokształcające dla nauczycieli, ale nie wiadomo jeszcze, czy będzie to w czerwcu czy sierpniu. Dyrektorzy placówek wskazywali, że do następnego roku szkolnego pozostało mało czasu, zważywszy, że niebawem w szkołach zacznie się okres wakacyjny.

Wiceminister powtórzył obietnice w sprawie pomocy dydaktycznych, ale nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, kiedy się one pojawią. Można było odnieść wrażenie, że Bacys przybył z nastawieniem, iż będzie to spotkanie czysto polityczne, a nie robocze. Z sali ponownie posypały się głosy żądające konkretów.

Podczas wczorajszego spotkania środowisko dyrektorów placówek rejonu wileńskiego podniosło też kwestię zignorowania zdania ponad 60 tysięcy obywateli Litwy w sprawie planowanych zmian. Ten temat nie mógł zostać zresztą pominięty, bo do żądania wyjaśnień w tej sprawie zobligowały dyrektorów szkół grona rodzicielskie.

Co na to minister? "Ludzie mają prawo do wyrażania opinii, ale obywatele państwa mają nie tylko prawa, ale też obowiązki" - zakończył temat wiceminister Bacys. Jego zdaniem odpowiedzialność za ustawę ponosi sejm, a nie ministerstwo i do sejmu należy zgłaszać ewentualne zastrzeżenia.

"To wy przygotowaliście ustawę, to wy ją złożyliście w sejmie, wy byliście upoważnieni do jej monitorowania, i dzisiaj to na was spada odpowiedzialność za treść tej ustawy i skutki jej przyjęcia" - odpowiedział na to Zbigniew Maciejewski, dyrektor Gimnazjum św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu.

"Ludzie są bardzo zdenerwowani, rozczarowani i panują bardzo nieprzyjemne nastroje. Absolutnie nie ma zaufania do ustawy, do władz. Niezbyt dobrze świadczy o władzy i państwie fakt, kiedy znaczna część społeczeństwa jest policzkowana i poniewierana. Za to wszystko jest dziś odpowiedzialne ministerstwo oświaty" - podkreślił Zbigniew Maciejewski.

Zebrani nagrodzili tę wypowiedź burzą oklasków. Po chwili wszyscy wstali i opuścili salę. Na sali pozostał tylko jeden dyrektor jednej z litewskich szkół rejonu wileńskiego.

Dyrektorzy jednoznacznie stwierdzili, że resort oświaty jest nieprzygotowany do wprowadzania w życie uchwalonej ustawy i na tym etapie podaje jedynie ogólnikowe informacje. Nie wiadomo natomiast, jak resort widzi przygotowywanie w ciągu 2 lat uczniów szkół nielitewskich do egzaminu z języka państwowego, do którego uczniowie litewscy przygotowują się przez 12 lat nauki, mając w dodatku do czynienia z językiem ojczystym.

Ministerialni urzędnicy zapewniali, że ujednolicony egzamin z  języka litewskiego, który za dwa lata uczniowie wszystkich szkół będą zdawali na tym samym poziomie, będzie początkowo... różnie oceniany. Ta wypowiedź wyjątkowo ugodziła dyrektorów. Obecnie wszystkie prace egzaminacyjne są kodowane i sprawdzane anonimowo, więc musiałby powstać jakiś nowy tryb oznaczania prac uczniów szkół nielitewskich. Okazało się, że w tej sprawie resort tak naprawdę nie ma żadnych pomysłów.

Na sali panowała napięta atmosfera. Dyrektorzy mówili swoje, urzędnicy ministerstwa - swoje. Ci ostatni z wyjątkowo niechętnym wyrazem twarzy i wyraźnym zniecierpliwieniem.

Cóż na to dyrektorzy? Wstali i wyszli...

Na podstawie: Inf.wł.

Komentarze

#1 Decyzja słuszna - a co na to

Decyzja słuszna - a co na to nacjonaliści litewscy? nie szykują Żelaznego Wilka do akcji?

#2 I dobrze, że wyszli. Po co

I dobrze, że wyszli. Po co tracić czas na jałowe dyskusje w temacie, który dyskusji nie podlega.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.