Karłowiczowie, jakich nie znamy
Agata Błażewicz, 26 maja 2011, 12:31
W Instytucie Języka Litewskiego obchodzono dwa jubileusze: 175 lat ojca - polskiego językoznawcy, etnografa, miłośnika kultury litewskiej oraz 135 lat syna - wielkiego kompozytora, pioniera narciarstwa polskiego, taternika. Dwie niezwykłe postaci, obdarzone szczególnymi talentami - Jan i Mieczysław Karłowiczowie. W czym jeszcze byli wyjątkowi? W swej pasji do kultur: polskiej i litewskiej. W ogromie prac, które poświęcili obydwu krajom.
O ogromnym wkładzie Jana Karłowicza w lituanistykę mówiła też dyrektor Instytutu Języka Litewskiego Jolanta Zabarskaite, stwierdziła, że jego prace powinny zostać wznowione i rozpatrzone. Dodała, że nie tylko w wieku XIX polscy naukowcy bardzo interesowali się językiem litewskim. Obecnie Polska jest liderem pod względem liczby centrów bałtystyki, liczby studentów, profesorów języka litewskiego poza granicami Litwy. Ciekawostką jest, że języka litewskiego można się uczyć nawet na Tasmanii, gdzie działa najbardziej odległe Centrum Bałtystyki.
Jednakże nie tylko język był w centrum uwagi tego popołudnia. Zapewne wielu z zapartym tchem wysłuchało mistycznego poematu symfonicznego Mieczysława Karłowicza "Rapsodia litewska", którą na litewskich instrumentach ludowych - koklach i birbynė (fujarkach) - wykonał zespół "Lietuva".
"Mieczysław Karłowicz jest niewątpliwie kompozytorem światowej sławy, rozkochanym w rodzinnym Wiszniewie i litewskiej kulturze ludowej, przecież "Rapsodię litewską" poświęcił właśnie Litwie" - tak o kompozytorze mówił muzyk Anatolijus Lapinskas. O innej pasji Mieczysława Karłowicza przypominała wystawa Inez Baturo "Góry polskie zapraszają", przedstawiająca widoki Tatr, gór, którym poświęcił się kompozytor. Jego pasją była też fotografia pejzaży górskich. Mieczysław Karłowicz zginął w wieku 34 lat przysypany lawiną podczas jednej z wypraw fotograficznych w Tatry.
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski
Montaż: Rajmund Rozwadowski