Szczęśliwa śpiewająca trzynastka?
Ewelina Łaś, 4 czerwca 2012, 10:57
Góralskie wianki, rozkloszowane suknie, garnitury... Wbrew pozorom to nie pokaz mody ani wesele, a XIII Festiwal Polskiej Piosenki Dzieci i Młodzieży Szkolnej na Litwie, który w tym roku przyciągnął do Domu Kultury Polskiej w Wilnie jeszcze więcej uczestników.
Zdaniem Zbigniewa Lewickiego, kompozytora, który przybył na festiwal w roli instruktora, by kibicować swoim podopiecznym, poziom uczestników rośnie z roku na rok. "Nawet te dzieci, które śpiewały w najmłodszej grupie dziecięce piosenki, no takie prościutkie, teraz śpiewają na jazzowo, śpiewają blues. Po prostu poziom muzykalny i świadomości wzrósł i wzrasta z każdym rokiem" - powiedział Lewicki.
Festiwal nie skończył się jednak na występach młodych artystów. Po zamknięciu oficjalnej, konkursowej części, gospodyni imprezy, Katarzyna Niemyćko, zaprosiła na scenę instruktorów, których zadaniem było... śpiewanie. Wbrew pozorom dla niektórych wiązało się to z nie lada stresem. Głosy drżały, a czoła błyszczały od potu. Wszystko wskazywało na to, że trzynastka tym razem nie przysporzy pecha festiwalowi... Jednak minuty mijały, zmęczeni instruktorzy próbowali swych sił w kolejnych utworach, a jury wciąż się naradzało za kulisami. I tym razem sprawę w swoje ręcę wzięła Katarzyna Niemyćko, dzwoniąc do członków jury. Obiecali, że naradzą się w ciągu pięciu minut, a pojawili się... Po dwudziestu. W tym czasie widzowie mieli okazję usłyszeć Katarzynę Niemyćko przy akompaniamencie Zbigniewa Lewickiego w znanych przebojach, jak choćby "Psalm dla Ciebie" Piotra Rubika czy "Prie pasakų miesto".
No właśnie, prowadząca festiwial Katarzyna Niemyćko wniosła wiele energii w jego przebieg. "To było takie fajne, spontaniczne, kiedy pani Kasia zjadła na scenie czekoladkę, którą dostała od jakiegoś dziecka. Powiedziała, że to jest jej pierwsze śniadanie i dzięki temu uda jej się poprowadzić tę imprezę do końca. No nie wiem, bez niej ten festiwal byłby taki pusty..." - mówi Ania, siostra jednej z uczestniczek festiwalu.
Choć może trudno sobie to dziś wyobrazić, Katarzyna Niemyćko, dziś znana piosenkarka i instruktor wokalny, w przeszłości również brała udział w podobnych festiwalach, dlatego gorąco apeluje do nauczycieli muzyki i rodziców, by nie zakopywali dziecięcych talentów. "Chciałoby się oczywiście, żeby dziecko nabierało praktyki podczas roku, przygotowując się nie tylko do jednego konkursu, w ramkach szkoły, w gabinecie muzyki, kiedy ćwiczy jedną piosenkę w kółko. Nie, dziecko musi się rozwijać i musi brać udział w różnorodnych konkursach, koncertach, występach" - mówi artystka. Warto zachęcać dzieci do wyjścia na scenę jeszcze z innego powodu. Im więcej praktyki, tym mniej tremy. Przekonała się o tym Monika Saszenko, zdobywczyni tegorocznego Grand Prix Festiwalu: "Zwykle mam i to bardzo wielką tremę. Stoję i tak myślę: a moje słowa, jakie miały być? Wychodzę na scenę, a słów nie ma, głowa pusta. I tak było każdego roku. W tym roku byłam bez karteczki przy scenie, a tak to każdego roku, wszyscy widzieli, jak się uczę słów w ostatniej chwili" - zwierza się Monika.
A co do tremy, Zbigniew Lewicki podkreśla, że szkoda, iż laureaci festiwalu nie mają okazji wystąpić ze swoimi utworami po raz kolejny."Czasami występy są na tak wysokim poziomie, że naprawdę zasługują na to, żeby zrobić oddzielny koncert. To by jeszcze bardziej motywowało dzieci do tej działalności. Najtrudniejszy bywa pierwszy występ, bo wtedy się ośpiewuje piosenkę, a kiedy się ją już ma ośpiewaną, kolejny występ jest już na wyższym poziomie. Właśnie tego powtórzenia brakuje" - mówi Zbigniew Lewicki. Ma też nadzieję, że w organizację takiego koncertu laureatów lub nawet serii koncertów mogłaby się włączyć zarówno Polska Macierz Szkolna, jak i nauczyciele z polskich szkół na Litwie.
Przypomnijmy, że Festiwal Polskiej Piosenki Dzieci i Młodzieży Szkolnej na Litwie przez te trzynaście lat prężnie się rozwijał. Jak podkreśla wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie "Macierz Szkolna" Krystyna Dzierżyńska, idea festiwalu zrodziła się w Wilnie na wspólnych spotkaniach z nauczycielami muzyki, którzy postanowili zorganizować wartościowe przedsięwzięcie dla muzykalnej polskiej młodzieży. Przez wiele lat impreza odbywała się w Rudziszkach, jednocześnie promowano w ten sposób polską społeczność. Kiedy jednak festiwal zaczął się rozrastać, a w Wilnie powstał Dom Kultury Polskiej, przeniesiono go do stolicy. A zatem trzynastka nie przyniosła festiwalowi pecha, a młodzi artyści śmiało mogą się przygotowywać do jego kolejnej edycji.
Zdjęcia i montaż: Konstanty Gryniewicz