100 uderzeń na minutę, czyli jak muzyka może uratować życie


Fot. doctormed.pl
Muzyka łagodzi obyczaje, wprawia w dobry nastrój i poprawia samopoczucie. Muzyką można również leczyć (muzykoterapia), ale bywa też pomocna przy… ratowaniu życia. Do takiego wniosku doszli pracownicy jednego z nowojorskich szpitali, ale pomysł sprawdził się także w Polsce. Na fali tych doświadczeń powstała specjalna playlista, która ratuje życie.




Kluczem do sukcesu okazało się regularne, powtarzalne tempo utworów, które pomaga w skutecznej resuscytacji. Śmiałe twierdzenie o muzyce, która ratuje życie i playlistę na Spotify przygotował NewYork Presbyterian Hospital. Kompilacja piosenek zawiera utwory z różnych gatunków muzycznych, instrumentalne i z tekstem, które łączy jedno – tempo 100 uderzeń na minutę.

„Wszystkie te piosenki mają tempo 100 uderzeń na minutę – tempo, przy którym można wykonać CPR. Wybierz jedną i zapamiętaj na wypadek, gdybyś komuś musiał uratować życie” – tak opisują swoją playlistę pracownicy nowojorskiego szpitala. Zespół wybrał tylko takie piosenki, które mają odpowiedni rytm. Na liście znalazło się 47 utworów i ponad 2 godziny muzyki, która komuś może uratować życie. Wśród wykonawców m.in Beyoncé, Missy Elliott, Michael Jackson, Pink Floyd, The Beatles, Bee Gees i ABBA. 

Playlista ma już 2 lata, jednak świat usłyszał o niej dopiero teraz. Użytkownicy Spotify mogą ją znaleźć tutaj.

Amerykańscy specjaliści nie są jednak jedynymi, którzy wpadli na ten pomysł. W grudniu 2012 roku w Łodzi doszło do niecodziennego zdarzenia w miejskim autobusie. Jeden z pasażerów stracił przytomność, przestał oddychać, a jego puls był niewyczuwalny. Kierowca zatrzymał autobus i udzielił pomocy mężczyźnie, wykonując masaż serca podczas nucenia piosenki polskiego zespołu Ich Troje. „Pamiętałem, że masaż serca trzeba wykonywać w rytmie na dwa, takim samym jak przebój zespołu Ich Troje «A wszystko to, bo ciebie kocham»: 30 ucisków i dwa wdechy. (…) Śpiewałem więc w myślach i masowałem” – mówił kierowca w rozmowie z „Dziennkiem Łódzkim”.

Jako pierwszy wykorzystanie tego utworu przy masażu serca zaproponował Ośrodek Szkoleń Ratowniczych EMS Warszawa. „O ile na kursach uczą, aby stosować zarówno masaż serca, jak i metodę usta-usta, to w praktyce nie zawsze jest to możliwe. Radzimy, aby stosować przyjęte w całej Europie trzydzieści uścisków i dwa wdechy. (Gdy nie ma możliwości wykonania pełnej resuscytacji – przyp. red.), wówczas polecamy masaż serca w rytmie 100–120 uderzeń na minutę. Można się do tego posłużyć znaną piosenką. Ważne, aby robić to bez przerwy, np. zmieniając się z kimś” – podpowiada ratownik z ośrodka Andrzej Bocheński

Udzielanie pierwszej pomocy przy dźwiękach znanych utworów nie jest zatem nowym pomysłem. Także brytyjska fundacja chorób serca BHF (British Heart Foundation) wydała zalecenie, aby zamiast metody usta-usta stosować masaż serca w rytm przeboju Bee Gees „Stayin' Alive”. Piosenka ta znalazła się również na liście opracowanej przez NewYork Presbyterian Hospital.

W czasie wypadku czy zdarzenia losowego pierwsza pomoc przedmedyczna udzielona musi być natychmiastowo, ponieważ chodzi o ratowanie życia i zdrowia. Wykonanie resuscytacji krążeniowo-oddechowej nie jest jednak łatwym zadaniem. Należy być skupionym i wykonywać każdy ruch z wielką precyzją. „Muzyka nie tylko wyciszy emocje. Rytm utworów pomoże także wykonać odpowiednie uciski klatki piersiowej przy zatrzymaniu krążenia. Powinno być ich 100 na minutę bądź więcej. Uciskamy głęboko i szybko, pośrodku klatki piersiowej. Jeśli będziemy wolno uciskać, masaż będzie nieskuteczny” – komentował Aleksander Hepner w rozmowie z TVN24. 

Na podstawie: echodnia.eu, terazmuzyka.pl, natemat.pl