105 lat temu urodził się Gustaw Herling-Grudziński – świadek XX wieku


Na zdjęciu: Gustaw Herling-Grudziński na spotkaniu z czytelnikami w Pen Clubie i w kawiarni Wydawnictwa Czytelnik w Warszawie w maju 1991 r., fot. PAP/G. Rogiński
105 lat temu, 20 maja 1919 r., urodził się Gustaw Herling-Grudziński – konspirator, więzień łagrów, żołnierz gen. Andersa, a zarazem jedna z najbardziej wyrazistych i rozpoznawalnych na świecie osobowości polskiej literatury emigracyjnej drugiej połowy XX w.








Przyszły pisarz urodził się w Kielcach i kto wie, może właśnie z tego powodu od dziecka cenił twórczość Stefana Żeromskiego, a zwłaszcza jego „świętokrzyskie” powieści: „Echa leśne” i „Puszczę jodłową”. To nie bez znaczenia, bo praktycznie całe życie Herlinga-Grudzińskiego rozgrywało się wśród książek i dla książek – bardziej nawet tych, które nieustannie czytał, niż tych, które sam tworzył, bo nawet te przez niego napisane są w dużej mierze literacką zabawą, grą cytatami i aluzjami, żonglerką formami odnalezionymi na kartach innych twórców. Analizując jego pisarstwo, Jerzy Paszek zauważał: „Gustaw Herling-Grudziński jest pożeraczem i przeżuwaczem książek […] Dzieła literackie Herlinga są bogato inkrustowane mottami, cytatami, parafrazami, pastiszami różnorodnych tekstów historycznych (autentycznych i zmyślonych) i beletrystycznych. Jeśli nawet ma kłopoty z tworzeniem fabuły, to stokrotnie potrafi to sobie powetować kreacją anegdot i faktów, które nie mają zbyt wielkiej styczności z rzeczywistością czy prawdą historyczną”.

O jego nieustannej potrzebie pisania najwięcej mówi jednak to, że tuż po wyjściu z sowieckiego łagru, kiedy jedynym źródłem jego utrzymania było żebranie, pierwszym, co kupił, były przybory do pisania. Jak wspominał: „Jeszcze jednym dowodem mojego szybkiego powrotu do zdrowia był fakt, że natychmiast po przyjeździe do Swierdłowska przyszła mi ochota do pisania i za ostatnie kopiejki kupiłem notes z ołówkiem”. To dzięki nim kilka lat później powstało dzieło jego życia, „Inny świat. Zapiski sowieckie” – jedno z pierwszych świadectw brutalności systemu sowieckiego, które wzbudziło zainteresowanie w świecie Zachodu wkraczającym w epokę zimnej wojny, ale jednocześnie w dużej mierze zdominowanego przez intelektualistów propagujących idee lewicowe. Jego ostatnie, wydane już pośmiertnie, opowiadania nawiązywały do ostatnich w XX wieku brutalnych wojen na Bałkanach, których strony wykorzystywały ideę narodową i niesnaski etniczne do popełniania mordów. W ramach tej perspektywy spojrzenia na minione stulecie Herling-Grudziński odwoływał się również do dziedzictwa kulturowego, m.in. rosyjskiego, próbując otrzymać odpowiedzi na pytanie o powody radykalnego i brutalnego zerwania z tradycją, która wcześniej uniemożliwiała popełnianie zbrodni, do których doszło za jego życia.

Gustaw Herling-Grudziński przyszedł na świat w dawnym zaborze rosyjskim. Gdy miał nieco ponad rok, do jego rodzinnych Kielc zbliżały się wojska bolszewickie. Przez cały okres dzieciństwa i lat młodzieńczych musiał się stykać ze wspomnieniami swoich rodziców, którzy wychowali się pod panowaniem carskim, a następnie niemal wpadli pod rządy sowieckie. Koszmar sowieckiego łagru, jak się wydawało, powinien wzmocnić jego negatywne spojrzenie na Rosję i jej kulturę. Tymczasem w swojej twórczości wielokrotnie wyrażał sceptycyzm wobec nadmiernie krytycznego patrzenia na wschód.

W eseju poświęconym twórczości Josepha Conrada krytykował jedno z jego najsłynniejszych dzieł. Odrzucał uproszczone spojrzenie na Rosję w powieści „W oczach Zachodu”. „To, co powierzchowne i przemijające, przyciąga od czasu do czasu oczy Zachodu, ale za bardzo zależy od polskiego atawizmu przepuszczonego przez angielski filtr” – podkreślał. Wydaje się, że Herling-Grudziński próbował unikać tak zdefiniowanego atawizmu lub kompleksu Rosji. Dążył do przekonania, że „charakter narodowy” Rosjan nie jest tożsamy z charakterem władzy panującej w tym kraju. Być może to nietypowe nastawienie do Rosji, komunizmu i narodu znajdującego się pod jego panowaniem odbiło się tak wielkim echem wśród opinii publicznej Zachodu. Analiza funkcjonowania sowieckiego systemu łagrów stała się dla Herlinga-Grudzińskiego okazją nie tylko do pokazania części prawdy o zbrodniach sowietów, lecz i cech mechanizmu tworzącego Inny świat.

W tym czasie na Zachodzie dominował intelektualny podziw dla stalinowskiego Związku Sowieckiego. „I ja uważam obozy sowieckie za niedopuszczalne; niedopuszczalny jest jednak dla mnie także użytek, jaki robi z nich codzienna prasa burżuazyjna” – pisał w tym samym czasie Jean-Paul Sartre. W przeciwieństwie do komunizującego francuskiego filozofa Herling-Grudziński uważał łagry za zjawisko nie tyle polityczne, ile dotykające biografii zwykłych ludzi i ich wewnętrznych dramatów. „Umarliśmy już dawno, a tylko nie chcemy się do tego przyznać. Niech pan pomyśli: tracę nadzieję, gdy ożywia się we mnie pragnienie życia; odzyskuję ją na nowo, gdy odczuwam w sobie pragnienie śmierci” – stwierdza jedna z katorżniczek w „Innym świecie”.

Swoistą odpowiedzią na słowa Sartre’a był wstęp do „Innego świata” pióra światowej sławy brytyjskiego filozofa Bertranda Russella. „Sympatycy komunizmu, którzy nie chcą uwierzyć w świadectwo takich książek jak Inny świat Herlinga, są siłą rzeczy ludźmi wyzutymi z ludzkich uczuć, gdyby je bowiem w jakimkolwiek stopniu posiadali, nie odtrąciliby tak po prostu dowodów, lecz potrudziliby się choć trochę, by się z nimi zapoznać” – pisał.

W jednej z pierwszych recenzji po ukazaniu się „Innego świata” emigracyjny krytyk literacki Jan Bielatowicz podkreślił, że nie jest to książka wyłącznie o ZSRS i totalitaryzmie komunistycznym. „Sens życia dostrzega autor, opierając się na wartościach moralnych i w nieustępliwej walce o nie. Na instrumencie pisarskim Grudzińskiego struny etyczne są najczulsze. Inny świat nie jest dziełem polityka ani społecznika; to credo moralnego człowieka. Mało jest książek, które po zamknięciu ostatniej karty równie mocno budzą nostalgię za prawością życia” – pisał Bielatowicz w 1951 r. Emigracyjny krytyk dodawał jednak, że „Inny świat” jest także analizą głównych cech XX-wiecznego totalitaryzmu. „Komunizm sowiecki zasypał Boże źródła etyki, a wywiercił je w człowieku, co doprowadziło do obecnej rzeczywistości. Jeśli człowiek nie boi się Boga, musi bać się człowieka. […] Etyka sowiecka, a przed nią tyle innych, to smutne przykłady moralności normowanej przez ludzi” – tłumaczył Bielatowicz.

Herling-Grudziński często odwoływał się do twórczości Fiodora Dostojewskiego, który w swoich dziełach przedstawiał podobną wizję świata zaprzeczającego wartościom. Autor „Innego świata” dostrzegał je nie tylko w stosunku strażników i wyższych władz obozowych do więźniów, lecz i w kontaktach między różnymi kategoriami więźniów. Tak jak u Dostojewskiego – przekonanie o możliwości nieskrępowanego łamania zasad nie jest wyłącznie domeną elit, lecz również nizin społeczeństwa. W łagrze szczególnie zdemoralizowani są młodzi więźniowie, którzy dążą do pokazania innym swojej bezwzględności.

„Inny świat” ma jeszcze jedną cechę typową dla rzeczywistości sowieckiej: jest przestrzenią niemal zupełnego ubóstwa, w której nawet najmniejsza „zdobycz” może stawiać właściciela w pozycji uprzywilejowanej wobec innych mieszkańców obozu. Filozof prof. Barbara Skarga, która w sowieckich łagrach spędziła niemal dekadę, w komentarzu do „Innego świata” podkreślała ten aspekt rzeczywistości obozu.

„Zniknęły z niego nie tylko żyletki czy noże, lecz także igły, lusterka, papier i ołówek, okulary, fotografia najbliższej osoby, książka. Prawa zaś tego świata nie mają nic wspólnego za naszymi” – podkreślała równolatka Herlinga-Grudzińskiego.

Przywoływała także epilog książki, w którym Herling-Grudziński pisał o upalnym Rzymie z czerwca 1945 r., który mimo powojennej biedy był jednak „nasz”, skrajnie odległy od Innego świata Autor spotyka w nim swojego kolegę z obozu, który z powodu popełnionej w obozie winy nie może dalej żyć. Rozmowa o wydarzeniach sprzed kilku lat jest powrotem do łagru, ale jednocześnie okazją do stwierdzenia, że to, co wydarzyło się w Innym świecie, należy do innej rzeczywistości i jako takie nie może być sprawiedliwie ocenione w rozmowie toczonej w spokojnym Rzymie czerwca roku 1945. Zdaniem prof. Skargi w tym oderwaniu od świata zewnętrznego wyrażał się charakter Innego świata, a tym samym całego systemu sowieckiego.

Gustawa Herlinga-Grudzińskiego fascynowała twórczość rosyjskich autorów „literatury łagrowej”. Pojawienie się na Zachodzie pierwszych dzieł Aleksandra Sołżenicyna odczytywał jako znaczący krok w rozumieniu charakteru systemu sowieckiego wśród społeczeństw zachodniej Europy. Z czasem jednak coraz bardziej rozczarowywał go styl prozy Sołżenicyna oraz jego szacunek wobec idei panslawistycznych. Znacznie większe nadzieje wiązał z twórczością Władimira Maksimowa. Sowiecki pisarz i dysydent został w 1974 r. wydalony z ZSRS. Wcześniej w formie samizdatu opublikował krytyczną wobec systemu komunistycznego powieść „Kwarantanna”. Po przybyciu do Paryża nawiązał kontakty z polskimi emigrantami ze środowiska „Kultury”. Jerzy Giedroyc, Józef Czapski i Gustaw Herling-Grudziński pomogli mu w założeniu wzorowanego na „Kulturze” czasopisma sowieckich dysydentów na emigracji. Weszli również w skład redakcji „Kontynentu”. W kolejnych latach numery tego kwartalnika „przeciekały” przez żelazną kurtynę i docierały do coraz liczniejszych dysydentów krytykujących skostniały system sowiecki.

W twórczości Maksimowa polskiego pisarza fascynowały wątki, w których analizował system sowiecki z punktu widzenia funkcjonowania biurokracji kontrolującej imperium. U rosyjskiego pisarza obywatel sowieckiego państwa był wyłącznie trybikiem w machinie kontrolowanej przez bezpiekę i urzędników. Sowiecki dysydent, który kilka miesięcy poprzedzające wyjazd na Zachód spędził na przymusowym „leczeniu psychiatrycznym”, krytykował też stosowane przez władze sowieckie eksperymenty społeczne. Jego zdaniem ich głównym skutkiem była krzywda milionów mieszkańców ZSRS.

Ćwierć wieku dzielące publikację „Innego świata” i spotkanie Herlinga-Grudzińskiego z Maksimowem udowodniło, że zmiany, które zaszły w imperium sowieckim, miały charakter pozorny. Sam Herling-Grudziński przekonał się o tym również w kontekście wydarzeń w swojej ojczyźnie. Wielu komentatorów dzieł pisarza z Neapolu podkreślało, że zauważał on trwanie Innego świata.

„Wolno tę inność zaliczać do minionej bezpowrotnie przeszłości? Trwa dalej obok nas, osłabiona lub uśpiona, lecz wciąż żywa, wciąż gotowa do przebudzenia i ponownego odwrócenia Dekalogu. Lepiej o groźbie Innego świata pamiętać codziennie, chodzić po ziemi (w myśl rady Conrada) jak po cienkiej skorupie zastygłej law, niż mydlić oczy zwrócone ku przyszłości wizją rozumnego, ludzkiego Władcy Wszechświata” – pisał w latach osiemdziesiątych historyk literatury Marek Zaleski.

Twórczość i działalność Herlinga-Grudzińskiego nie ograniczały się wyłącznie do pracy nad literackimi analizami systemu sowieckiego; pisarz był też czynnie zaangażowany w sprawy Polski znajdującej się pod kontrolą ZSRS. W 1975 r. poparł list polskich intelektualistów, w którym protestowali przeciwko planowanym przez władze komunistyczne zmianom w Konstytucji PRL. Oczywistą konsekwencją było późniejsze wsparcie dla tworzącej się opozycji i „Solidarności”. Podstawą poparcia Herlinga-Grudzińskiego dla sprzeciwu wobec polskiego komunizmu nie była niechęć wobec idei lewicowych, które były bliskie środowisku paryskiej „Kultury”, ale przekonanie, że głównym „grzechem” totalitaryzmów jest łamanie praw człowieka. „Konflikt, prawdziwy konflikt, jest wyłącznie jeden: między uznaniem samoistnej wartości człowieka i jej przekreśleniem (obojętnie, czy z lewa, czy z prawa, na czerwono, na brunatno czy na czarno)” – zaznaczał.

Dla autora „Innego świata” każdy system totalitarny jest więc z samej natury zły. Wielokrotnie przytaczał przykłady podobieństwa narodowego socjalizmu i komunizmu. Nie wierzył również w możliwość przekształcenia komuny w ustrój z „ludzką twarzą”. Może więc zaskakiwać, w jaki sposób skomentował na kartach „Dziennika pisanego nocą” klęskę ruchu, z którym wiązał tak wielkie nadzieje.

„Maisons-Laffitte, 13 grudnia. Ani słowa. Prócz daty, ani słowa”. Jak podkreślał znawca Sowietów i Rosji Jerzy Pomianowski, „Conrad, ulubiony pisarz Herlinga, twierdził, że naczelną polską cechą jest dozgonna wierność dla przegranej sprawy”. Jego zdaniem dzięki takim ludziom jak Herling-Grudziński „przegrane sprawy zrzucają żałobę”. Być może stąd wynikało przekonanie autora „Innego świata”, że pisanie 13 grudnia o klęsce „Solidarności” byłoby przesądzeniem, że była „przegraną sprawą”. W swoich pracach Herling-Grudziński wielokrotnie pisał o roli ludzkich wyborów w historii, które potrafią wpływać na zmianę biegu dziejów. Ten pogląd podzielał jego przyjaciel Józef Czapski, który w przedmowie do pierwszego wydania „Żywych i umarłych” z 1945 r. wspominał: „Kiedy Grudziński wyszedł w nocy z 16 na 17 maja [1944 r. pod Monte Cassino – przyp. PAP] jako radiooperator, przydzielony do wysuniętego obserwatora artylerii, na patrol, na wzgórze 593, zwrócił się do niego dowódca mjr Stojewski, którego zwłoki w niecałą dobę później zniósł tenże Grudziński wraz z kolegami z owej góry ofiarnej: `Nie wiem, chłopcze, czy wrócisz, ale pamiętaj, ile od ciebie zależy`”.

W 1978 r. jego dzieła na dobre zagościły w Polsce. W ofercie wydawnictw drugiego obiegu, m.in. Niezależnej Oficynie Wydawniczej i Krakowskiej Oficynie Studentów, zaczęły pojawiać się tomy jego opowiadań i esejów. Uruchomiło to lawinę herlingowską w PRL. Od 1983 r. jego opowiadania drukuje pismo „W Drodze”, a w roku 1985 krakowski kwartalnik „Arka” przyznał mu honorową nagrodę z okazji pięćdziesięciolecia pracy pisarskiej. Od 1988 r. wszystkie jego dzieła zaczynają stopniowo się ukazywać w obiegu już oficjalnym. Bardzo znamienne, że „Inny świat” ukazał się w roku 1989.

Od tego momentu Gustaw Herling-Grudziński był już stale obecny w krajobrazie polskiej literatury, i to z miejsca na dwóch poziomach. Na jednym z nich był uznanym klasykiem, którego „Inny świat” był szkolną lekturą, a „Dziennik pisany nocą” i opowiadania stawały się podstawą uniwersyteckich analiz, na drugim zaś wciąż płodnym autorem: „Portret wenecki”, „Gorący oddech pustyni” czy „Podzwonne dla dzwonnika” były nad Wisłą popularnymi lekturami. Ta ostatnia książka ukazała się w roku śmierci pisarza. Zmarł 4 lipca 2000 r. w swoim ukochanym Neapolu.

Większość cytatów pochodzi z książki „Herling-Grudziński i krytycy. Antologia tekstów” (1997) w opracowaniu Zdzisława Kudelskiego. 

Na podstawie: PAP