25 lat temu zmarł Aleksander Gieysztor, jeden z najwybitniejszych polskich mediewistów


Na zdjęciu: Aleksander Gieysztor na dziedzińcu odbudowywanego Zamku Królewskiego w październiku 1980 r., fot.PAP/L. Łożyński
25 lat temu, 9 lutego 1999 r., zmarł prof. Aleksander Gieysztor. Był jednym z najwybitniejszych polskich mediewistów, żołnierzem Armii Krajowej i powojennego podziemia antykomunistycznego. Przyczynił się do odbudowy Zamku Królewskiego. Wychował kilka pokoleń badaczy średniowiecza.







Przyszły historyk urodził się w Moskwie, w roku 1916, a więc praktycznie w przeddzień rewolucji. Jego ojciec, Aleksander, służył na kolei moskiewsko-kazańskiej. Oprócz pracy na kolei zajmował się handlem wyrobami tytoniowymi i prowadził – o ile wiadomo – dość stateczne życie. W 1907 r. ożenił się po raz pierwszy, z Marią Makarowną Małyszewą, i doczekał się z nią trójki dzieci, a wkrótce po jej śmierci, w 1915 r., związał się z Warwarą Wasiljewną Popiel. Owocem tego związku był syn – również Aleksander. Zdecydowali się wyjechać do niepodległej już Polski, kiedy tylko stało się to możliwe po zakończeniu walk i podpisaniu traktatu ryskiego.

Pod koniec lat dwudziestych został przyjęty do elitarnego, prywatnego gimnazjum Ludwika Lorenza – mając dwa lata mniej niż koledzy, z którymi miał się uczyć. Nie wiadomo, czy już wówczas zainteresował się historią. Jeśli tak, to mógł mieć na to wpływ ojciec, który po przyjeździe do Polski bardzo gruntownie badał przeszłość swojej rodziny, gromadził dokumenty, przekazywał synowi opowieści dziadka o udziale w Powstaniu Styczniowym – matki zresztą też, wiadomo bowiem, że sporo ryzykując, dostarczała walczącym jedzenie i środki higieny. Pewne jest w każdym razie to, że kiedy nadszedł czas wyboru kierunku studiów, bez wahania Aleksander Gieysztor wybrał historię na Uniwersytecie Warszawskim. Trafił tam na zupełnie unikalny zestaw wykładowców. Prof. Maria Koczerska – jego późniejsza studentka – wspominała: „Pisał o ludziach, którym wiele zawdzięczał pod względem intelektualnym i z czysto ludzkiego punktu widzenia, a więc w pierwszym rzędzie swoich mistrzach uniwersyteckich: Marcelim Handelsmanie, Stanisławie Kętrzyńskim, Tadeuszu Manteufflu i mistrzach metody historycznej – Tadeuszu Wojciechowskim i Stanisławie Smolce”.

Wszystkie nazwiska, które wymienia Koczerska, to faktycznie najwybitniejsze postaci przedwojennej historiografii polskiej – znakomici mediewiści, ale przede wszystkim humaniści, stosujący do swoich badań również inne dziedziny nauki. Takie właśnie szerokie, interdyscyplinarne postrzeganie historii ukształtowało Gieysztora. Opowiadał o tym jego przyjaciel, Henryk Samsonowicz: „Miał dar postrzegania szerokich zagadnień przez pryzmat zjawisk szczegółowych. Drobne przekazy źródłowe, dotyczące nazw miejscowych, wzmianek o prowadzonym handlu, o urzędach dworskich i dworach władców, służyły mu do ukazywania powszechnych procesów dziejowych zachodzących w społeczeństwach średniowiecznej Europy”. Widać było te cechy już w pracy dyplomowej, obronionej na seminarium M. Handelsmana, „Władza Karola Wielkiego w opinii współczesnej” – uzupełnionej i opublikowanej przez Towarzystwo Naukowe Warszawskie w 1938 r.

Gieysztor brał udział w wojnie obronnej 1939 r., w stopniu plutonowego walcząc w bitwie pod Iłżą, później zaś na Lubelszczyźnie. Pod koniec września został ranny i dostał się do sowieckiej niewoli, z której – być może dzięki perfekcyjnej znajomości języka – udało mu się wydostać. Po powrocie do Warszawy został wprowadzony do akowskiej konspiracji przez jednego ze swych profesorów – T. Manteuffla. Pracował w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej Armii Krajowej, zostając w czasie powstania sekretarzem szefa tej komórki, płk. Jana Rzepeckiego.

Nie przerwał jednak działalności naukowej. W 1942 r. w mieszkaniu S. Kętrzyńskiego przy ul. Tamka obronił pracę doktorską „Ze studiów nad genezą wypraw krzyżowych. Encyklika Sergiusza IV (1009–1012)”. Został wykładowcą w Tajnej Wolnej Wszechnicy Polskiej, gdzie prowadził wykłady dla żołnierzy Batalionów Chłopskich, a napisany przez niego skrypt doczekał się trzech wydań odbitych na powielaczu, z czego ostatnie, dwutomowe, rozszerzone przez Stanisława Herbsta, ukazało się w 1948 r.

Po powstaniu dr Gieysztor znalazł się w obozach: Gross-Born, Sandbostel i Schwartau pod Lubeką, skąd został uwolniony. Do Warszawy wrócił pod koniec maja 1945 r., po wielotygodniowej, głównie pieszej wędrówce w towarzystwie historyka Witolda Kuli i pisarza Jana Dobraczyńskiego. Po powrocie kontynuował podwójne życie, dzieląc je między pracę naukową a działalność konspiracyjną. Tym razem już nie w rozwiązanej AK, lecz w Delegaturze Sił Zbrojnych na Kraj, gdzie spotkał swojego kolegę z BIP-u, Kazimierza Moczarskiego – przyszłego autora „Rozmów z katem”. Po jego aresztowaniu objął kierownictwo Biura Informacji i Propagandy DSZ, później zaś, w tej samej roli, organizacji Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”. Wiadomo, że był rozpracowywany przez bezpiekę od 1948 r., jednak wtedy już Gieysztor zdecydował się w całości poświęcić działalności naukowej.

Mimo podejrzliwości władz jego kariera rozwijała się szybko. Jeszcze w 1945 r. został adiunktem w Państwowym Instytucie Historii Sztuki i Inwentaryzacji Zabytków, a następnie w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, z którym będzie związany praktycznie do końca życia. Być może rozwój kariery ułatwiało Gieysztorowi to, że włączył się aktywnie we wspomniane wyżej badania nad początkami państwa polskiego. Współtworzył i wchodził w skład zespołu redakcyjnego dwóch ważnych pism naukowych: „Kwartalnika Historii Kultury Materialnej” i „Studiów Źródłoznawczych”. W 1946 r. odbył habilitację dotyczącą systemu opłat skarbowych w średniowiecznej Polsce. W roku 1955 został kierownikiem Instytutu Historycznego UW. Na tym stanowisku pozostał przez dwadzieścia lat. Profesorem zwyczajnym był od roku 1960.

Już w latach sześćdziesiątych XX wieku jego renoma jako badacza miała charakter międzynarodowy. Doktoraty honoris causa przyznały mu najpierw uczelnie francuskie: Aix-en-Provence (1960) i Bordeaux (1961), w następnej dekadzie: Budapeszt (1975) i paryska Sorbona (1976), w latach osiemdziesiątych zaś dołączyły do tej listy Moskwa (1980) i Oksford (1984). Wszystko to wiązało się dodatkowo z członkostwem w dziesiątkach stowarzyszeń naukowych w Europie i USA.

W 1964 r. Gieysztor podpisał tzw. List 34, w którym intelektualiści domagali się od premiera Józefa Cyrankiewicza zmiany polityki kulturalnej, wkrótce jednak został zmuszony do napisania listu do redakcji dziennika „The Times” o treści dokładnie odwrotnej, w dodatku mocno krytykującej polską sekcję Radia Wolna Europa (choć jednocześnie jej późniejszy szef, Zdzisław Najder, mówił o Gieysztorze jako „swoim idolu”). W tym samym okresie profesor wyraził zgodę na współpracę ze służbami wywiadowczymi PRL – w tym jednak przypadku nie wydaje się, by pociągnęło to za sobą jakiekolwiek konkretne działania. Przez wiele kolejnych lat w każdym razie nie widać, by badacz korzystał ze strony władz z jakiejkolwiek taryfy ulgowej.

W latach siedemdziesiątych zaangażował się w projekt, który – jeśli wierzyć jego bliskim i współpracownikom – uważał za dzieło życia. Chodziło o Zamek Królewski w Warszawie. W odbudowę miasta był zaangażowany od samego początku. Jeszcze w 1945 r. w liście do Stanisława Kętrzyńskiego pisał: „Warszawa stanowi mimo ruin i nędzy ogólnej już wcale żywy ośrodek kulturalny, gdzie wiele okazji, a nawet potrzeby zabrania głosu. Dyskutuje się obecnie możliwości i potrzeby odbudowy Warszawy zabytkowej. Słyszy się głosy tchnące wschodnim futuryzmem, zabarwione przy tym domową ignorancją. Podobno prof. [Jan] Zachwatowicz kierujący wydziałem architektury zabytkowej BOS-u [Biura Odbudowy Stolicy – przyp. red.] ma ciężkie życie obrońcy dawnej Warszawy, skazanej z góry na zagładę. Jutro właśnie ściąga mnie i [Stanisława] Herbsta jako sukurs na dyskusję publiczną tej sprawy wśród architektów”.

Od początku lobbował na rzecz podjęcia odbudowy Zamku Królewskiego. Choć Sejm podjął taką decyzję już 2 lipca 1949 r., w praktyce nie podejmowano w tym kierunku żadnych kroków. Za to historycy działali w tej sprawie jak mogli – badając i publikując. Kiedy wreszcie w 1956 r. w Ministerstwie Kultury i Sztuki powołano Komisję ds. Odbudowy Zamku Królewskiego pod kierownictwem J. Zachwatowicza, Gieysztor znalazł się w jej składzie. Do niczego to jednak nie doprowadziło. Komisja działała do 1961 r., gdy poinformowano jej członków, że w kolejnych latach Zamek nie będzie odbudowany.

Na decyzję o odbudowie trzeba było czekać dekadę. Ogłoszono ją 20 stycznia 1971 r., powołując jednocześnie Obywatelski Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego, w którym Gieysztor został przewodniczącym sekcji archeologicznej. W praktyce on wraz ze Stanisławem Lorentzem i z Janem Zachwatowiczem stanowili główne filary naukowe prac. Nikt nie był więc zaskoczony, kiedy 14 lipca 1980 r. Gieysztor został powołany na stanowisko dyrektora Zamku Królewskiego. Był to z pewnością jeden z najważniejszych dni jego życia, miał bowiem do tego obiektu stosunek bardzo emocjonalny, a uczucia te wzmocniły tylko lata oczekiwania. Jak sam pisał: „Symbole oczywiste nie wymagają wielosłowia interpretacji. Skupiają w jednym błyśnięciu słowa i obrazu rozliczne znaczenia. Tak stało się z Zamkiem Królewskim w Warszawie we współczesnej świadomości historycznej narodu. Nazwa tego gmachu wywołuje niezawodne skojarzenia z dziejami państwa, z blaskiem i klęskami majestatu Rzeczpospolitej, z jej odradzaniem się aż po II wojnę światową”.

Wielką popularnością cieszyły się jego książki popularnonaukowe, takie jak „Mitologia Słowian”. Tematyka wierzeń przedchrześcijańskich stanowiła tylko niewielki wycinek jego zainteresowań i traktował ją profesor bardziej jako źródło to poznania mentalności i obyczajowości dawnych plemion niż jako kwestię religijności. H. Samsonowicz zwracał uwagę, że widział w niej także tzw. zjawisko długiego trwania – Gieysztor obserwował obecność dawnych praktyk, rytów i symboli w ich współczesnych odpowiednikach – badał ich ewolucję, zmiany znaczeniowe lub przeciwnie: niezmienność, co stanowiło dla niego kolejne źródło do poznania dawnych wieków.

Wielkie problemy historiografii nie wyczerpywały zainteresowań profesora. W okresie zaangażowania w odbudowę Warszawy i Zamku Królewskiego dużo pracował nad przeszłością miasta, co zaowocowało serią publikacji varsavianistycznych. Jeżdżąc ze studentami na objazdy naukowe, zajął się historią regionalną, czego efektem były napisane wspólnie z Samsonowiczem „Dzieje Mazowsza do 1526 roku”.

Z Mazowszem były związane ostatnie lata prof. A. Gieysztora. Zaangażował się w tworzenie Wyższej Szkoły Humanistycznej w Pułtusku, która dziś nosi jego imię. Zmarł 9 lutego 1999 r. w wieku 83 lat.

Na podstawie: PAP