Brat naszego Boga


Leon Wyczółkowski, „Brat Albert” (1902). Obraz znajduje się w muzeum utworzonym przy klasztorze braci albertynów w Krakowie. Do zbiorów muzealnych należy kilkanaście obrazów św. Brata Alberta – Adama Chmielowskiego – oraz drobne pamiątki po świętym. Ponadto w muzeum wiszą obrazy przyjaciół, fot. domena publiczna, opr. KW
Adam Chmielowski to była nietuzinkowa postać, człowiek niezwykle charyzmatyczny. Zanim poświęcił się człowiekowi bezdomnemu, biednemu i sponiewieranemu, okazał się wybitnym artystą malarzem i teoretykiem sztuki, bywalcem salonów ówczesnej Europy i uczestnikiem życia towarzyskiego artystycznej bohemy. By następnie stać się św. Bratem Albertem.









Adam Chmielowski przyszedł na świat w rodzinie szlacheckiej jako najstarszy z rodzeństwa 20 sierpnia 1845 r. we wsi Igołomia niedaleko Krakowa. Szybko został sierotą, w 1853 r. utracił ojca, parę lat później zmarła mu matka. Wraz z trójką młodszego rodzeństwa przeszedł pod opiekę ciotki, siostry ojca, która bardzo dbała o wykształcenie powierzonych jej dzieci. 

Powstaniec, artysta, człowiek światowy

Dzięki stypendium rządowemu Adam jako młody chłopak wyjechał do szkoły w Sankt Petersburgu, gdzie rozpoczął edukację w Korpusie Kadetów. Następnie po przeprowadzce do Warszawy kontynuował naukę w Gimnazjum Realnym Jana Pankiewicza, podjął studia w Instytucie Politechnicznym w Puławach, gdzie miał sposobność spotkać i zaprzyjaźnić się z wybitnym malarzem Maksymilianem Gierymskim, który niemal „zarażał” go malarstwem. 

W tym okresie Chmielowski włączył się w działalność konspiracyjną. W 1863 r. przyłączył się do powstania styczniowego, w walkach stracił nogę i dostał się do rosyjskiej niewoli. Rok później, dzięki wpływom ciotki, wydostał się z niej i trafił do Paryża, gdzie otrzymał protezę nogi, a po ogłoszeniu amnestii w 1865 r. wrócił do Warszawy, gdzie rozpoczął studia malarskie. Studiował również na wydziale inżynieryjnym Uniwersytetu w Gandawie, w Belgii, a przez kolejne dwa lata pomieszkiwał w Paryżu, następnie w Monachium. Był światowcem, artystą.

W 1875 r. wspólnie ze Stanisławem Witkiewiczem, Leonem Wyczółkowskim i Józefem Chełmońskim założył w Hotelu Europejskim w Warszawie pracownię malarską. Artyści obracali się w kręgu salonu artystyczno-literackiego Heleny Modrzejewskiej, stykali się z Henrykiem Sienkiewiczem i Antonim Sygietyńskim, słynnym krytykiem malarskim. Chmielowski uczestniczył w wielu wystawach, m.in. krakowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i warszawskiego Towarzystwa Zachęty. Publikował w czasopiśmie „Ateneum” rozprawy z zakresu estetyki „O istocie sztuki”. 

Po czasie środowisko artystyczne zaczęło go jednak nużyć, nie dawało mu zaspokojenia i radości, nieustannie towarzyszył mu niepokój i pytanie o sens życia. Świat artystycznej bohemy uważał za zepsuty i próżny.

„Brat opuchlaków”

Przełom w życiu Adama Chmielowskiego przyniósł rok 1879, kiedy przeniósł się do Lwowa, do swojego przyjaciela Leona Wyczółkowskiego, który wtedy tam mieszkał. I tam też wziął udział w rekolekcjach u jezuitów w Tarnopolu, które przyczyniły się do wstąpienia przez niego w 1880 r. do zakonu jezuitów, do nowicjatu w Starej Wsi koło Lwowa (po roku zrezygnował). 

I wówczas, w tym pełnym sił twórczych artyście, dokonały się zmiany wewnętrzne. To miłość ku Chrystusowi kazała mu wyrzec się wszystkiego i stanąć wśród ludzi ubogich jak brat pośród braci. W 1884 r. przyjechał do Krakowa z postanowieniem poświęcenia się służbie bezdomnym i opuszczonym.

Do dziś krąży po Krakowie historia, jak w pewną karnawałową noc 1887 r. Adam wraz z towarzyszami odwiedził Kazimierz, najniebezpieczniejszą i najuboższą dzielnicę Krakowa. Panowie weszli do miejskiej ogrzewalni, która znajdowała się przy ul. Krakowskiej. W kilku niskich, odrapanych, śmierdzących pomieszczeniach zbierała się cała „śmietanka” ciemnej strony miasta – alkoholicy, kryminaliści, prostytutki, ubodzy i bezdomni. Niektórzy z nich umierali w tym miejscu. Ten widok zszokował Chmielowskiego. Zawstydził się samym sobą i postanowił, że nie może tych ludzi tak zostawić. 

Poprosił władze miasta Krakowa o prawo do przejęcia tej ogrzewalni na Kazimierzu. Siłami ogromnej woli i pomocy ludzi wyremontował to miejsce i w 1888 r. przekształcił w przytulisko. Swoim podopiecznym stawiał proste, ale stanowcze warunki i zasady pobytu. Sam również stosował się do ustalonych przepisów. Nikogo do niczego nie zmuszał, nikogo nie nawracał – wszystko z pokorą wobec życia, siebie i ludzi. Rozumiał problemy z nałogami i różne tragedie życiowe.

Przed majestatem najnędzniejszego człowieka

W tymże samym roku przywdział skromny franciszkański habit i złożył śluby zakonne, przyjmując imię brata Alberta. Opracował regułę nowego zakonu – albertynów (1888). Trzy lata później uruchomił jego żeńską gałąź. Ofiarnie zajmując się najuboższymi, zakładał coraz to inne przytuliska, domy dla bezdomnych, sierot, starców. Wkrótce powstały nowe placówki we Lwowie, Tarnowie i Zakopanem. 

Notabene na Kalatówkach w Zakopanem do dziś znajduje się pustelnia, a w niej drewniana prycz, na której spał brat Albert. W pustelni gościli m.in.: Stefan Żeromski, Stanisław Witkiewicz, Stanisław Przybyszewski, Józef Konrad Korzeniowski (Stefan Żeromski w kaplicy klasztoru albertynek umieścił akcję swojej powieści „Nawracanie Judasza”). W pustelni modlił się papież Jan Paweł II podczas swojej pielgrzymki do Polski w czerwcu 1997 r.

Brat Albert często odwiedzał swoje schroniska i przytuliska, przebywając ze swymi podopiecznymi, dzieląc ich warunki życia, jak biedny wśród biednych. Dawał samego siebie, gdyż rozumiał dobrze, że aby naprawdę pomóc biednym, trzeba stać się takim samym ubogim jak oni. Przez prawie 30 lat do końca był oddany dziełu miłosierdzia dla najuboższych.

Jak powiedział o nim kard. Karol Wojtyła: „Rzucony na kolana przed majestatem Bożym, upadł na kolana przed majestatem człowieka, i to najbiedniejszego, najbardziej upośledzonego, przed majestatem ostatniego nędzarza”.

Brat Albert zmarł 25 grudnia 1916 r. w samo południe, gdy na Anioł Pański rozległo się bicie dzwonów we wszystkich okolicznych kościołach krakowskich. W opinii ludzi traktowany jak święty, został pochowany na cmentarzu Rakowickim. Obecnie jego relikwie znajdują się w sanktuarium Ecce Homo św. Brata Alberta w Krakowie.

22 czerwca 1983 r. papież św. Jan Paweł II ogłosił brata Alberta Chmielowskiego błogosławionym, a następnie 12 listopada 1989 r. – świętym.

Malarskie reminiscencje Adama Chmielowskiego

Istotę posługi brata Alberta zaznaczył jego wieloletni przyjaciel wielki malarz Leon Wyczółkowski, malując jego wizerunek. Portret namalowany w 1932 r. to hołd wielkiego artysty dla świętego przyjaciela. Na twarzy Chmielowskiego wyrył on głębokie zatroskanie, a w sylwetę wciśnięte jest opuszczone dziecko. Cała kompozycja zamknięta jest workowym habitem.

Jeśli chodzi o dzieła malarskie Adama Chmielowskiego, to najbardziej znanym i cenionym jest „Ogród miłości” (1876) – zagadkowe dzieło artysty, które znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. W Krakowie natomiast bracia albertyni na terenie swojej posesji przy ul. Krakowskiej 43 otworzyli muzeum, które jest największym na świecie skupiskiem twórczości św. brata Alberta – Adama Chmielowskiego. W dwóch małych salach rozlewa się bogactwo twórczości malarskiej tego nietuzinkowego człowieka. Oprócz twórczości najbardziej znanego świętego malarza Polski można tam podziwiać prace Leona Wyczółkowskiego, wieloletniego przyjaciela Chmielowskiego. W muzeum można także oglądać nietypowe relikwie, takie jak proteza nogi, w której brat Albert przemierzał Kraków, kwestując na rzecz swoich ubogich.

Historia życia Adama Chmielowskiego  zainspirowała ks. Karola Wojtyłę, późniejszego papieża Jana Pawła II, do napisania dramatu „Brat naszego Boga” (1944–1950), zekranizowanego przez Krzysztofa Zanussiego (1997). 

Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 14 (41) 13-19/04/2024