Imieniny Marszałka – Wilno 1938


Relacje polsko-litewskie w dwudziestoleciu międzywojennym były niczym wilgotne ognisko, które ani nie płonie, ani nie gaśnie. Stan wojny nie wojny był uciążliwy dla obydwóch stron. Ocena tej sytuacji miała wiele zabarwień, zależnych od poglądów politycznych ludzi, którzy zabierali głos w tej sprawie. Próby podsycania ognia podejmowane były zarówno w Warszawie, jak i w Kownie. Nienormalność, jaką był brak stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą to specyficzny przykład złych relacji między sąsiadującymi ze sobą państwami. Kluczowym punktem sporu było Wilno i przypomnieć chciałbym wydarzenia, jakie miały miejsce w tym mieście w marcu 1938 roku.

Imieniny Józefa Piłsudskiego obchodzone były uroczyście w całej Polsce każdego roku w dniu 19 marca. Później zwyczaj ten zaadaptowano także dla imienin marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego (18 marca). „Jest zrozumiałe i słuszne, że dzień imienin szefa sił zbrojnych jest też dniem uroczystym całej armii polskiej. Dlatego społeczeństwo składa życzenia Dostojnemu Solenizantowi, a zarazem także dowodzonej przez niego armii” – pisano w prasie, zamieszczając portrety Rydza-Śmigłego. Idea łącznego świętowania imienin dwóch marszałków stała się czymś naturalnym, również w Wilnie. Wileński Komitet Obywatelski Obchodu Imienin w 1938 roku zawiązał się 10 marca. Do jego składu weszły dziesiątki delegatów reprezentujących organizacje społeczne, władze miasta i wojska. Za przebieg uroczystości odpowiadał komitet wykonawczy, na którego czele stanął pułkownik inż. Kazimierz Goebel, niegdyś bliski współpracownik J. Piłsudskiego.

Przyjazd marszałka E. Rydza-Smigłego do Wilna nie był planowany. Życzenia w imieniu solenizanta przyjąć miał w Kasynie Garnizonowym inspektor armii gen. Stefan Dąb-Biernacki. Następnego dnia zaplanowano nabożeństwo w Bazylice Wileńskiej, za duszę J. Piłsudskiego, a później składanie wieńców na Rossie i akademię w auli kolumnowej Uniwersytetu Stefana Batorego. Komitet apelował do wszystkich instytucji, aby programy uroczystości, które urządzały wewnętrznie, przesyłać na ręce płk. K. Goebla. Ważnym punktem uroczystości było specjalne posiedzenie Rady Miasta Wilna w sali Teatru na Pohulance, podczas którego przyjmowana będzie uchwała o przejęciu przez miasto w wieczystą opiekę Mauzoleum Matki i Serca Syna na Rossie wraz z cmentarzem wojskowym. Na dzień imienin Edwarda Rydza-Śmigłego 96 gmin wiejskich i 14 miast niewydzielonych z powiatów Wileńszczyzny przygotowało uchwalę o nadaniu Marszałkowi obywatelstwa honorowego tych gmin.

Był to gorący okres w Europie i wystarczy prześledzić kalendarium, aby to sobie uzmysłowić. 12 marca wojska niemieckie przekroczyły granice Austrii i anschluss stał się faktem. Byli tacy, którzy kanclerza Hitlera porównywali do Napoleona i jego zwycięstwa pod Austerlitz. „Takie zajęcie Austrii od wewnątrz w ciągu kilku godzin, takie uderzenie celne, jakże odważne i z jaką pewnością ręki wymierzone”. Reagując na wieści z Wiednia, Stanisław Cat Mackiewicz napisał, że klęską polskiej polityki zagranicznej będzie to, jeśli nie otrzymamy chociażby normalizacji stosunków z Litwą kowieńską jako rekompensaty za powiększenie terytorium Niemiec. Trudno mu było ustosunkować się do nowej sytuacji, zwłaszcza kiedy dawno nieaktualna już była idea doprowadzenia do unii Polski z Litwy, którą głosił jeszcze w 1929 roku. Polska dyplomacja zagraniczna miała według niego najgorszy okres w regulacji stosunków. Jako jedno z najpilniejszych zadań w relacjach z Kownem wymienił zażądanie w sposób kategoryczny, ultymatywny od państw reprezentujących Ligę Narodów, aby wpłynęły na Litwę i doprowadziły do nawiązania stosunków dyplomatycznych.

Politycy w Warszawie byli od kilku lat podzieleni odnośnie sposobu rozwiązania problemu polsko-litewskiego. Twarzami dwóch koncepcji od 1936 roku był z jednej strony minister spraw zagranicznych Józef Beck (rozwiązanie kategoryczne), a z drugiej były premier Marian Zyndram-Kościałkowski (zwolennik etapowej normalizacji). Swoistym paradoksem było to, że jeden i drugi powoływali się na wskazania Marszałka J. Piłsudskiego. Na początku 1938 roku było już wiadomo, że koncepcja J. Becka wygrywała wśród jego zwolenników, a w stosunku do Litwy obowiązywała zasada: „wszystko albo nic”. Można powiedzieć, że wilgotne ognisko postanowiono zalać benzyną, a później znaleźć tylko iskrę, aby je rozpalić. Trzeba pamiętać, że były też inne koncepcje i wielu niezdecydowanych. Toczyły się też w tym czasie poufne pertraktacje, jakie w Warszawie prowadzili z Litwinami Aleksander i Stanisław Tyszkiewiczowie. Drugą stronę reprezentowali w nich: minister spraw zagranicznych Statys Lozoraitis, prof. Mykolas Biržiška i ksiądz Vladas Mironas, którego nazywano „człowiekiem Smetony”. Reprezentowali oni ugodowe stanowisko i na początku marca uważano, że niebawem będzie można przejść do oficjalnych negocjacji. Do spotkania, jakie umówione zostało w Gdańsku nie doszło. Litwini nie dojechali z Warszawy i jak zawsze w takiej sytuacji, każda ze stron miała swoje wyjaśnienie tego faktu.

Wiadomość o incydencie na granicy z Litwą pod Marcinkańcami, jaki zdarzył się w nocy z 10 na 11 marca, stał się iskrą. Niedaleko wsi Wiersze-Radówka patrol KOP-u próbował zatrzymać dwie osoby przekraczające nielegalnie granicę. Osobnicy rozbiegli się w dwie strony, a za uciekającym w stronę terytorium litewskiego podążył żołnierz Stanisław Serafin. Nie złapał uciekającego, a sam zabłądził w ciemnościach po drugiej stronie. Zobaczył jakąś sylwetkę i wystrzelił, lecz do litewskiego policjanta, na co ten odpowiedział również strzałami. Rannego żołnierza polskiego opatrzono po litewskiej stronie, ale zmarł, nie doczekawszy przyjazdu. Brak rzetelnych, bezpośrednich informacji wzbudzał przeróżne plotki. Według różnych wersji policjanci litewscy mieli przygotować zasadzkę. Późniejsze oświadczenia Kowna pośrednio tę wersję potwierdzały.

Incydenty graniczne nie były niczym wyjątkowym, gdyż od zakończenia wojny zdarzały się często. Tym razem wyczuwało się, że coś wisi w powietrzu. 12 i 13 marca wieczorem wydarzenia komentowano w Wilnie, opierając się jednak na niepełnych danych. Od wielu lat trwała wojna radiowa, gdyż obydwie strony nadawały audycje słyszalne na terytorium sąsiada. Teraz nasłuchiwano ich w największa uwagą. Nierozwiązany węzeł litewski czekał na rękę, która go rozsupła. Treść oficjalnego komunikatu władz Polski omawiana była w gronie: marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, premiera Felicjana Sławoja Składkowskiego i wiceministra spraw zagranicznych Jana Szembeka. Pierwotny, ostry tekst Szembeka został zmieniony przez marszałka, który zdecydował, aby umieścić uwagę o oczekiwaniu na wynik śledztwa. Było już jednak za późno, gdyż okazało się, że Szembek przekazał wcześniej swój komunikat do prasy. Głosił on, że Rząd RP rezerwuje sobie prawo do zajęcia stanowiska po rozpatrzeniu sytuacji.


Edward Rydz-Śmigły, Józef Beck, Felicjan Sławoj Składkowski i Jan Szembek.


Litewska strona zaproponowała rozwiązanie stosowane już wcześniej, w którym rozmowy przeprowadzą przedstawiciele służb granicznych. Wojsko litewskie przywiozło zwłoki żołnierza w trumnie, ale wtedy już rozpoczęła się gra gestów. Litwini zdumieni patrzyli, jak polscy żołnierze przekładają zwłoki do własnej trumny, czego dotąd nie praktykowano. Pogrzeb strzelca S. Serafina obył się w Marcinkańcach 14 marca.

Sytuacja polityczna rozwijała się dynamicznie i zdawano sobie sprawę, że musi nastąpić przełom. W trybie natychmiastowym ściągnięto ministra J. Becka, który przebywał z wizytą we Włoszech. „Wojna” wcale nie była nierealnym słowem. Incydent wywołał szereg debat w sejmach w Warszawie i w Kownie. Niepokój na Litwie i w Polsce określano jako panikę, tymczasem dyplomacja litewska prowadziła rozmowy z ambasadorami państw zachodnich.


Antanas Smetona, Juozas Tūbelis, Stasys Raštikis, Vladas Mironas.


Narada na Zamku, która odbyła się 16 marca w obecności prezydenta Ignacego Mościckiego, była decydująca. Mimo obiekcji prezydenta i wicepremiera Eugeniusza Kwiatkowskiego Józef Beck przeforsował opcję stanowczej reakcji. Efektem była krótka i zwięzła w treści nota z datą 17 marca 1938 roku (przekazana o godzinie 22.00). Główną osią było żądanie natychmiastowego nawiązania przez Litwę stosunków dyplomatycznych. Punkt drugi mówił, że jedynie normalne stosunki pozwolą w przyszłości uniknąć wydarzeń niebezpiecznych dla pokoju. Zaznaczono dalej, że treść ultimatum nie podlega żadnym negocjacjom i strona litewska ma 48 godzin na zastosowanie się do żądania. Nota kończyła się wyrażoną w sposób dyplomatyczny groźbą, że w przypadku odmowy rząd polski zabezpieczy słuszne interesy państwa własnymi środkami.

Wiece i manifestacje poparcia dla władz, jakie odbyły się w kilku miastach polskich miały charakter niezbyt przesadnie patriotyczny. Pisał o tym m.in. płk Leon Mitkiewicz. Ze strony uczestników ze środowisk prawicowych pojawiały się okrzyki „Wodzu, prowadź nas na Kowno!”. We wszystkim było sporo reżyserii i inspiracji. Ale zupełnie inaczej wyglądało to w Wilnie. Litwini byli tutaj prawdziwymi wrogami, obok których się żyło. Biegające po mieście grupy młodzieży wybiły szyby w Gimnazjum Litewskim im. Witolda Wielkiego (ul. Dąbrowskiego 5), siedzibie Związku Studentów Litewskich (Wileńska 28), Litewskiego Komitetu Narodowego (ul. Wielka 12) i kilku innych miejscach. Nastrój antylitewski potęgował się z godziny na godzinę. Jednostki wojskowe garnizonu wileńskiego jadące w stronę granicy żegnane były w duchu absolutnie bojowym. „Pułki maszerującego wojska ulicami Wilna budziły powszechny podziw. Eskadry samolotów krążące nad miastem, dopełniły wrażenia”.  Środowisko prasowe, nieoczekiwanie przyjęło konieczność utworzenia stanowiska „korespondenta wojennego”. Z redakcji wileńskich gazet wyruszyły samochody, jadące wzdłuż szos, którymi przemieszczały się polskie oddziały wojskowe na miejsce „koncentracji”. Gdziekolwiek się zatrzymali, zbierali się wokół nich wieśniacy, pytając: „Panoczek, powiedź, czy bendzi wojna?”.

Stanisław Mackiewicz pisał, że życzyłby sobie, aby rząd polski nie ograniczał się jedynie do sprawy normalizacji stosunków dyplomatycznych. Chciał, aby wymuszono także podpisanie traktatu o mniejszościach narodowych i rozwiązano sprawy ruchu granicznego z otwarciem komunikacji. Pewne wileńskie sfery polityczne sformułowały kilkupunktowe żądania wobec Kowna, w tym głównie uroczystego wyrzeczenia się pretensji Litwy do Wilna.

18 marca rano lotem błyskawicy przez miasto przemknęła informacja, że marszałek E. Rydz-Śmigły niespodziewanie przyjeżdża do Wilna. To kolejny symboliczny gest. Organizowanie jego przyjęcia przebiegało spontanicznie i z wielkim entuzjazmem. „Zaroiło się jak w ulu. Predzej ! Prędzej !”. Gwizd przyjeżdzającego pociągu wzmógł ciśnienie tłumu. Zmobilizowane przedstawicielstwa władz wojskowych, duchownych, administracyjnych, samorządowych i młodzieży szkolnej były przygotowane, kiedy E. Rydz-Śmigły wraz z otoczeniem pojawił się w drzwiach dworca kolejowego. Na odcinku do Ostrej Bramy samochody jechały wzdłuż gęstych szpalerów tłumu. Marszałek nie zatrzymał się jednak, lecz wyjechał bezpośrednio w stronę jednostek koncentrujących się w pobliżu granicy z Litwą.


Marszałek Edward Rydz-Śmigły wychodzi z dworca kolejowego. Przyjazd do Wilna w dniu 18 marca 1938 roku.

Nawiązując do imienin J. Piłsudskiego, zwrócono uwagę na specyfikę dat wydarzeń: „Dziwnym zaiste zbiegiem okoliczności dzień ten w roku bieżącym staje się datą historyczną. 19 marca 1938 zdecyduje się, jaką będzie dalsza rola i pozycja Polski na wschodzie Europy. Zdecyduje też dzień ten o sprawie, która szczególnie była sercu jego drogą”. Część uroczystości imieninowych marszałka przeniesiono ad hoc, na dziedziniec Pałacu Reprezentacyjnego, aby być gotowym, kiedy ten wróci do Wilna. Na placu Napoleona zbierały się tłumy, gdyż nie wyobrażano sobie, aby wódz nie wyszedł na balkon i nie przemówił do nich. Druga, wielotysięczna „koncentracja” ludzka zbierała się na placu Orzeszkowej, gdzie rozpoczynał się wiec zwołany przez Związek Polaków Ziemi Kowieńskiej w Wilnie. Specjalna ekipa rozwinęła sieć kabli i megafonów, a na balkonie od strony placu Napoleona czekał mikrofon.

Samochody pojawiły się ok. godziny 13.00. Marszałek poinformowany, że od kilku godzin czekają na niego dzieci i młodzież wyszedł na balkon od strony ogrodu. Zwrócił się zebranych: „Dziękuję wam, żeście przyszli”. Na na dole rozległ się trzykrotny okrzyk „Niech żyje Polska!”. Uczniowie zaczęli się rozchodzić, a do pałacu wpuszczono tylko ich delegację,która składała marszałkowi życzenia imieninowe. Przez następne dwie godziny E. Rydz-Śmigły w górnej sali przyjmował dziesiątki życzeń od różnych delegacji i konferował z wieloma osobami.


Marszałek E. Rydz-Śmigły w sali Pałacu Reprezentacyjnego przyjmuje życzenia imieninowe od delegacji dzieci i młodzieży Wilna.

Na placu Orzeszkowej trwał w tym czasie wiec. Na trybunę wchodzili kolejni mówcy: Janusz Ostrowski (organizator wiecu) i Stanisław Kossaczewski, (przedstawiciel Obozu Zjednoczenia Narodowego), Władysław Bortnowski (prezes Związku Młodej Polski), Jerzy Homme (Bratnia Pomoc USB), Zalewski (były więzień kowieński) i inni. Mowy przerywane były różnymi okrzykami: „Na Kowno!” lub „Dajmy Litwę w dniu imienin Marszałkowi!”. Następnie redaktor Tadeusz Bulsiewicz odczytał wiecową rezolucję. Wiec rozwiązano i tłum udał się na plac Napoleona, gdzie zgromadziło się kilkanaście tysięcy ludzi. E. Rydz-Śmigły wyszedł wreszcie na balkon, ale nie wygłosił oczekiwanego przemówienia. J. Ostrowski ponownie odczytał rezolucję i udał się do pałacu, aby wręczyć ją marszałkowi. Kiedy samochody próbowały wyjechać wzywano, aby się rozejść, lecz ludzie tamowali drogę przejazdu.


E. Rydz –Śmigły na balkonie Pałacu Reprezentacyjnego.

Pobyt E. Rydza-Śmigłego w Wilnie trwał w sumie kilka godzin. Wyjechał opóźnionym pociągiem, a na przydworcowym placu żegnał go siedmiotysięczny tłum wiwatujący na jego cześć. Mniejsze manifestacje odbywały się w centrum Wilna do późnego wieczora i zdarzyły się różnego typu zajścia. Oczekiwano w tych dniach z niecierpliwością na każdą wiadomość z Kowna. Żywo reagowano, kiedy dowiedziano się, że poseł sowiecki oświadczył, że Moskwa nie udzieli Litwie pomocy. Niemcy podały informację, że w przypadku konfliktu nie zachowają neutralności, co w ten sposób jeszcze bardziej skomplikowało sytuację. Anglia i Francja naciskały, aby Litwa przyjęła ultimatum i je wykonała. Kowno zdało sobie sprawę, że jest osamotnione. Grupa polityków, która optowała od pewnego czasu za normalizacją stosunków z Polską, była przekonana, że jest to odpowiedni moment. Decyzja zapadała pod silną presją i wobec informacji o koncentracji wojska polskiego, które w sile około czterech dywizji zmierza w kierunku granicy. Podczas nadzwyczajnego posiedzenia rządu 19 marca minister rolnictwa Stasys Putvinskis i p.o. ministra komunikacji Jokūbas Stanišauskas wypowiedzieli się o „zranieniu honoru Litwinów”, wobec czego należy wystąpić wobec Polski z bronią w ręku. Prezydent Antanas Smetona uznał, że kluczowe zdanie w tej kwestii ma dowódca armii, generał Stasys Raštikis. Generał ocenił zagadnienie ewentualnego podjęcia walki realnie. Stwierdził, że armia litewska nie jest w stanie sama walczyć z armią polską. Może jedynie wykonać demonstrację zbrojną i się bronić, ale wynik wojny byłby wiadomy. Oświadczył, że wykona takie zadanie, jeśli otrzyma rozkaz. Dodał na koniec, że dowództwo armii, które reprezentuje opowiada się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu. A. Smetonie to oświadczenie wystarczyło, a niedługo później decyzję o przyjęciu ultimatum zatwierdził litewski sejm, co oznaczało, że taka jest wola mieszkańców. Odpowiedź Litwy przekazana została na 10 godzin przed upływem terminu ultimatum.
 
„Niekrwawe zwycięstwo” to jedno z określeń, jakim nazwano wydarzenia marcowych dni. Polski poseł Wacław Przesmycki przekazał w Tallinnie posłowi litewskiemu notę, w której informowano, że Rząd Polski z dniem 19 marca nawiązuje normalne stosunki dyplomatyczne. Objęte programem uroczystości imieninowe odbywały się 19 marca zgodnie z planem. W Wilnie apelowano do mieszkańców, aby następnego dnia jak najtłumniej przybyli witać wracające wojsko. Imieniny marszałka Edwarda Rydza-Śmigłego, które Wilno miało celebrować bez jego obecności, przebiegły w zupełnie nieoczekiwanych okolicznościach. „Dzień 19 marca 1938 r. historycznym dniem w rozwoju stosunków polsko-litewskich” – takie tytuły dominowały w prasie. „Wilno przeżyło doniosły i pełny wrażeń dzień. Imieniny Marszałka Rydza-Śmigłego i wiec manifestacyjny w sprawie zatargu litewskiego”, a wszystko to działo się 80 lat temu.