Kłamstwo metodą ucieczki przed niewygodnymi faktami
EFHR, 28 lutego 2013, 12:06

Logo Europejskiej Fundacji Praw Człowieka, fot. efhr.eu
Fundacja wielokrotnie informowała o petycji pana Tomasza Snarskiego, który 31 marca 2011 roku wystosował do Parlamentu Europejskiego petycję pt. „Prawa językowe Polaków na Litwie“. Poruszała ona głównie problemy uprawnień językowych polskiej mniejszości: pisowni imion i nazwisk, używania oznaczeń miejscowości czy ulic w języku mniejszości, kwestie oświatowe, czyli prawa, które w europejskim demokratycznym państwie powinny być na porządku dziennym. Jak się okazuje nie wszyscy podzielają takie zdanie. 24 kwietnia 2012 r. podczas debaty nad petycją w Parlamencie Europejskim przedstawiciele państwa litewskiego po raz kolejny okazali irracjonalną niechęć do respektowania praw mniejszości narodowych. Szczególnie oburzający jest fakt, że zrobili to, uciekając się do oczywistych kłamstw, które w ich zamierzeniu miały zdewaluować wagę petycji i pomóc uniknąć publicznej dyskusji na temat respektowania na Litwie praw mniejszości narodowych.
Podczas debaty głos zabrała też przedstawicielka Ministerstwa Oświaty RL pani Milda Špėlytė-Letulienė. W przeciwieństwie do posła Landsbergisa próbowała ona bronić się przed zarzutami petycji, przedstawiając merytoryczne fakty, które jakoby miały wykazać, że nie ma żadnej potrzeby ingerencji w regulacje prawne Litwy dotyczące mniejszości narodowych. Tyle że wiele z tych „faktów” okazało się kłamstwami. Np. twierdziła, że mniejszość polska na Litwie, jako jedyna w Europie, ma możliwość nauki w ojczystym języku aż do poziomu uniwersyteckiego, a przecież istnieje uniwersytet szwedzkojęzyczny w Finlandii, węgierskojęzyczny na Słowacji, niemieckojęzyczny we Włoszech itp. Nie było prawdziwym też stwierdzenie jakoby filia Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie była jedyną tego typu zagraniczną placówką polskich uczelni, bo jest ich co najmniej kilkanaście w wielu państwach Europy. Broniła też znowelizowanej Ustawy oświaty, zapewniając, że państwo odpowiednio zadbało o przygotowanie nauczycieli i materiałów szkoleniowych do nowego programu nauczania. Środowiska nauczycielskie absolutnie z tym się nie zgadzają, twierdząc, że środki na to przeznaczone były stanowczo niewystarczające, a nowe materiały naukowe przygotowane nieudolnie i z wieloma błędami.
Jaki można wysnuć wniosek z takich nieczystych zagrań przedstawicieli państwa litewskiego? Otóż ich ucieczka w kłamstwa jest potwierdzeniem słuszności naszej sprawy, gdyż jeżeli nawet Rząd RL sięga po kłamstwa w dyskusji na międzynarodowym forum, to oznacza, że merytoryczne argumenty za lansowaną przez nich opcją po prostu nie istnieją.
Komentarze
#1 To, do czego ostatnio
To, do czego ostatnio doprowadziły wydane na Litwie ustawy, dotyczące oświaty - nie układa się w logicznym pojęciu nowoczesnego świata w XXI wieku: jest to co najmniej otwarta dyskryminacja obywateli (polsko-języcznych) oraz ich wynarodowienie, zmuszanie do wyrzekania się swojej tożsamości narodowej, zastraszanie i pogwałcenie praw obywatelskich.
Władze oraz oddzielne grupy osób (wrogo nastawione na inne narodowości, zamieszkałe na Litwie) publicznie i otwarcie wyśmiewają obywateli polsko-języcznych, namawiają ludność litewsko-języczną do ignorowania innych narodowości na Litwie.
Władze litewskie nie reagują na upokarzające wypowiedzi nacjonalistycznie nastawionych Litwinów w prasie, telewizji, internecie a większość polityków nawet to popierają ...
Częste przypadki udowadniają, że zaistniała sytuacja przerasta w rękoczyny, do których dochodzi na ulicy - bije się ludzi za to, że rozmawiają w języku ojczystym... i nawet w takich przypadkach służby państwowe (które to muszą chronić prawa wszystkich obywateli Litewskich - niezależnie od ich pochodzenia czy wyznania) "nie widzą potrzeby" szukać winnych i pociągać do odpowiedzialności za bandyckie napady na ludność polsko-języczną.
Wielka szkoda, ponieważ historia kołem się toczy i wszystko to, co złe podwójnie powraca do ludzi niesprawiedliwych, krzywdzących innych.
Może właśnie dlatego - tak piękny mały kraj, jakim jest Litwa, jest zapomniana i nikomu w świecie nie potrzebna...
#2 Mamy już serdecznie dość
Mamy już serdecznie dość bezczelności, fałszu i kłamstw "ojczulka narodu" lietuviskiego V. Landsbergisa.
#3 Landsbergis jest nie tylko
Landsbergis jest nie tylko szowinistą w stosunku do Polaków - jest to człowiek wrogo nastawiony na cały świat, wszyscy mu nie pasują:
- Litewscy Polacy, bo mieszkają na Litwie i nie dają się zlitwinizować i sztucznie powiększyć tak "liczebny" naród litewski;
- Rosja i mieszkający tam Rosjanie, bo nic za darmo nie dają i nie zwracają "długów";
- Polska w całości, bo nie daje forsy na elektrownię atomową a daje szansę na tanie artykuły spożywcze i najwięcej płaci podatków na Litwie (Orlen);
- żydzi, bo do nich należało przed wojną najwięcej nieruchomości w Wilnie (i nie tylko) i trzeba by jakoś te nieruchomości zrwacać;
- Łotysze, którzy oddali litewskim obywatelom całą należność kiedy-to Parex bank zbankrutował a potem poprosili o zapłatę dla swoich obywateli w momencie kiedy Snoras został zamknięty;
- Estończycy, ponieważ są logiczni i lepiej im się udaje niż Litwie;
- cały pozostały Świat, ponieważ wszędzie litewskość wykazuje się nie mądrością i dobrym wizerunkiem a grabieżami, bandytyzmem, ba - nawet terroryzmem (słynna sprawa z dziewczyną, która miała wysadzić siebie w Moskwie).
Taki on już jest, ten Landsbergis...