Milosz Zeman nowym prezydentem Czech


Milosz Zeman, zwycięzca wyborów prezydenckich w Czechach, fot. wilnoteka.lt
Liczbą ponad pół miliona głosów były lewicowy premier Czech Milosz Zeman pokonał w drugiej turze wyborów prezydenckich obecnego szefa czeskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Karela Schwarzenberga. To były pierwsze wybory (pierwsza tura odbyła się w dniach 11-12 stycznia br.), w których Czesi mogli bezpośrednio wybierać prezydenta. Wcześniej głowę państwa wybierały dwie izby czeskiego parlamentu.
Zeman zwyciężył z poparciem 54,8 proc. głosujących. Jego oponent - konserwatysta Karel Schwarzenberg - przewodniczący partii Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 uzyskał prawie 9 punktów procentowych mniej - 45,19 proc. poparcia.

Za Zemanen głosowali najczęściej mieszkańcy czeskiej prowincji i ludzie słabiej wykształceni. Frekwencja w drugiej turze wyniosła niecałe 60 proc.

68-letniego Zemana charakteryzuje masywna sylwetka, niewybredny język oraz uwielbienie dla piwa i innych wyskokowych trunków, najbardziej becherovki oczywiście. Polityk jest też nałogowym palaczem. Dwukrotnie żonaty, ale kreuje się na samotnika i człowieka małych potrzeb. "Będę się starał być głosem wszystkich obywateli" - powiedział zaraz po ogłoszeniu wstępnych wyników.

Zeman - w przeciwieństwie do wyraźnego eurosceptyka Vaclava Klausa, ustępującego 7 marca po dziesięciu latach sprawowania urzędu - uchodzi za umiarkowanego euroentuzjastę i większego zwolennika zacieśniania więzów z Brukselą oraz przyjęcia przez Czechy wspólnej waluty unijnej. Opowiada się za podwyższeniem podatków. Nie chce parytetów dla kobiet. Nie przeszkadzają mu natomiast związki osób tej samej płci ani adopcja dzieci przez homoseksualistów. Chciałby z Czech uczynić państwo socjalne na wzór Szwecji, ale wymagające większej aktywności politycznej obywateli.

Zdaniem czeskich komentatorów były lewicowy premier zwycięstwo w pierwszych w historii Czech bezpośrednich wyborach prezydenckich zawdzięcza między innymi brutalnej kampanii wyborczej i niechęci obywateli do centroprawicowego rządu Petra Neczasa, który ma wyjątkowo niskie, bo tylko 8-procentowe, poparcie społeczne. Schwarzenberg jest w tym rządzie szefem dyplomacji i wicepremierem. Drugim powodem porażki - według większości politologów - była nadzwyczaj agresywna kampania, w której zwolennicy Schwarzenberga wręcz histerycznie reagowali na jego rywala.

Na korzyść Zemana wypadło też umiejętne wykorzystanie resentymentów narodowych. Kulminacyjnym punktem kampanii wyborczej była debata telewizyjna z udziałem obu kandydatów, podczas której Zeman zadał swemu rywalowi pytanie o tzw. dekrety Benesza z 1945 r., dotyczące wysiedlenia Niemców sudeckich z Czechosłowacji. Schwarzenberg, który wiele lat spędził na emigracji w Austrii, podkreślił, że dekrety „dziś zostałyby uznane za poważne naruszenie praw człowieka”, a „ówczesny rząd wraz z prezydentem Edvardem Beneszem trafiłby do Hagi”. Obóz Zemana natychmiast głośno oskarżył dyplomatę o obronę interesów niemieckich. Zdaniem czeskich politologów ta wypowiedź, i społeczna reakcja na nią, pokazały, że sprawy dotyczące patriotyzmu, języka i świadomości narodowej mają dla Czechów o wiele większe znaczenie, niż mogłoby się wydawać.

Prezydent Czech jest wybierany na pięć lat. Druga i ostatnia kadencja obecnego prezydenta Vaclava Klausa kończy się 7 marca, Zeman obejmie urząd prezydenta od razu 8 marca.

Na podstawie: PAP

Komentarze

#1 Lewicowiec, zatem: sluby

Lewicowiec, zatem: sluby gejowskie, podporzadkowanie sie eurokomunie, bieda, zacofanie...

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.