Niepokojący mit faszystowskiego lidera Stefana Bandery


Fot. Wikipedia
Konflikty dyplomatyczne między Ukrainą i jej sojusznikami należą do rzadkości, z wyjątkiem kiedy chodzi o jednego z ukraińskich bohaterów współczesnej historii, Stefana Banderę – napisał hiszpański dziennik „El Pais”.







Dziennik wskazał, że „idealizowanie w ciągu ostatnich lat faszysty i lidera ukraińskiego nacjonalizmu z lat 30. i 40. XX w. jest powodem międzynarodowych zadrażnień”. Przypomniał, że ostatni przykład takiego stanu rzeczy miał miejsce 2 stycznia, kiedy parlament Ukrainy (Rada) udostępnił na swoich portalach społecznościowych patriotyczny cytat i zdjęcie naczelnego dowódcy sił zbrojnych Ukrainy, Wałerija Załużnego, pozującego obok portretu Stefana Bandery.

„Po protestach polskiego rządu ukraińska Rada usunęła wiadomość i zdjęcie. Polska jest największym przyjacielem Ukrainy w UE podczas wojny i tego sojusznika Kijów nie może stracić” – ocenił „El Pais”.

Wcześniej, w listopadzie ub. roku rząd polski skrytykował powołanie na ukraińskiego wiceministra spraw zagranicznych Andrija Melnyka, który został w lipcu odwołany ze stanowiska ambasadora w Niemczech po polemice, jaką wywołał udzielony przez niego wywiad, w którym bronił Banderę.

Dziennik podkreślił, że co roku w styczniu dochodzi do protestów dyplomatycznych Polski i Izraela, kiedy instytucje ukraińskie upamiętniają rocznicę urodzin Bandery. Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) pod dowództwem Bandery oraz jej ramię zbrojne UPA przeprowadziły w latach 1943-1944 razem z okupacyjnymi siłami nazistowskimi czystki etniczne w Galicji i na Wołyniu.

Zgodnie z „El Pais”, naukowcy na świecie także uważają Banderę i jego współpracowników za ultranacjonalistów i antysemitów. „Bandera nienawidziłby demokratycznej i liberalnej Ukrainy – wskazał amerykański profesor Eugene Finkel. „On pierwszy zamordowałby jej żydowskiego prezydenta. Wychwalanie Bandery to prezent dla Rosji” – dodał.

Dziennik podkreślił jednocześnie, że skrajna prawica nie ma przedstawicieli w parlamencie Ukrainy.

„Konflikt historyczny nie jest spowodowany tylko przez Banderę, któremu na Ukrainie stawia się pomniki, a jego imię noszą ulice i place” – stwierdził „El Pais”. „Bohaterami zostają uznani także współpracownicy Bandery, jak Roman Szuchewycz – dowódca batalionu Wehrmacht Nachtigal, który kierował akcją masakry Polaków na Wołyniu. Imieniem Szuchewycza został nazwany stadion piłkarski w Tarnopolu” – napisano.

„Rozliczenie się Ukrainy ze swoją przeszłością pozostaje złożonym problemem” – powiedział ekspert ds. praw człowieka Philippe Sands, syn lwowskich Żydów. „Nie było uczciwego narodowego uznania przeszłości ani poniesienia za nią odpowiedzialności” – dodał.

Według Sands, jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest to, że Ukraina jest państwem młodym, które uzyskało niepodległość zaledwie 30 lat temu, i obarczonym sowiecką spuścizną uciszającą zbrodnie z przeszłości.

„Ukrainie, podobnie jak Rosji, trudno jest pozbyć się sowieckiej spuścizny, która wyrzuciła Shoah z przestrzeni publicznej” – napisała w gazecie Colin Lebiediew, ekspertka ds. społeczeństw postsowieckich. „Teraz kraj pod przywództwem Zełenskiego stoi przed dylematem: jak pogodzić to, co jest nie do pogodzenia: odpowiedzialność w Holokauście tych, którzy jednocześnie są bohaterami w ukraińskiej walce narodowej”.

Na podstawie: PAP