O niższej frekwencji w II turze wyborów


Ze względu na rozpoczynające się wakacje frekwencja w II turze wyborów prezydenckich w Polsce może być niższa niż w I turze - uważają socjologowie. Zdaniem prof. Ireneusza Krzemińskiego frekwencja ma większe znaczenie dla wyniku kandydata PO Bronisława Komorowskiego.
Prof. Jacek Wódz z Uniwersytetu Śląskiego ocenił, że termin II tury - 4 lipca - jest "nieszczęśliwy", bo wakacje zawsze są złym momentem na głosowanie. Według niego frekwencja 4 lipca wyniesie około 47-48 procent, a więc będzie niższa niż w pierwszej turze - 54,94 procent.

Także socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ireneusz Krzemiński uważa termin II tury za "niesprzyjający", bo to początek wakacji i trudno przewidzieć, ilu Polaków zdecyduje się pójść do urn. "Z drugiej strony część studentów wraca do domów, więc łatwiej im będzie głosować, ale to jest raczej mała pociecha" - powiedział socjolog. 

Dr Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego nie widzi podstaw do przewidywania frekwencji, bo - jak uzasadnia - Polacy jeszcze nigdy nie wybierali prezydenta w wakacje. "Frekwencja zwykle w II turze rosła, choć w 2005 r. tylko o 1 procent, natomiast w roku 1995 o 4 procent, ale jak na to wpłyną wakacje, tego nie jesteśmy w stanie przewidzieć" - mówił.

W wyborach prezydenckich w 2005 r. w I turze frekwencja wyniosła 49,74 procent, w II turze - 50,99 procent. W 1995 r. frekwencja w pierwszym głosowaniu wyniosła 64,70 procent, w drugim - 68,23 procent. W 1990 r. z kolei frekwencja wyborcza w I turze wyniosła 60,6 procent, a w II - 53,4 procent.

Na podstawie: PAP, Interia.pl