Przez nerki do... serca


Fot. laboratorium-medyczne.com.pl
W tym przypadku nie chodzi o miłość, chociaż serce stracić można. Choroba nerek kilkakrotnie zwiększa ryzyko choroby układu krążenia lub może znacznie pogorszyć jej przebieg. Z okazji przypadającego dziś Światowego Dnia Nerki nefrolodzy przypominają więc, że dbając o nerki, chronimy też nasze serca.
”Choroba nerek jest tak niebezpieczna dla życia, jak choroba serca. Szacujemy, że 4,5 mln Polaków ma chore nerki, w tym 3,8 mln cierpi na ich niewydolność. Większość nich dowiaduje się o tym za późno” - powiedział PAP prof. Ryszard Gellert, kierownik Kliniki Nefrologii Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie i koordynator obchodów Światowego Dnia Nerki w Polsce. W tym roku jego hasło brzmi ”Chroń nerki - ocal swoje serce”.

Schorzenia nerek dotyczą głównie osób starszych. Najczęściej są następstwem cukrzycy lub nadciśnienia tętniczego, dlatego eksperci szacują, że właściwe leczenie tych chorób zmniejszyłoby o połowę liczbę pacjentów dializowanych. ”W Polsce, tak jak na całym świecie, większość chorych na nerki umiera przedwcześnie, nie doczekawszy przeszczepu lub dializoterapii. A bezpośrednią przyczyną ich zgonu często jest zawał serca lub udar mózgu” - podkreślił prof. Gellert. Jak przypomniał, choroby nerek co najmniej trzykrotnie zwiększają ryzyko zgonu z powodu schorzeń układu krążenia. Jego zdaniem ogromnym problemem jest to, że w Polsce zaburzenia czynności nerek są diagnozowane zbyt późno. U połowy osób poddawanych leczeniu nerkozastępczemu - tj. dializoterapii lub przeszczepowi nerki - choroba zostaje zdiagnozowana wówczas, gdy doszło już do nieodwracalnego uszkodzenia i niewydolności nerek. ”Oznacza to, że nie wykryto jej przez kilkanaście lat, bo tyle zazwyczaj się rozwija, nie dając przeważnie objawów” - wyjaśnił nefrolog. Jedynym schorzeniem, które przebiega burzliwie z wyraźnymi symptomami jest ostre bakteryjne zapalenie nerek. ”Reszta schorzeń tych narządów przebiega "w milczeniu"” - zaznaczył prof. Gellert.

Choroby nerek łatwo się diagnozuje - do stwierdzenia pierwszych zmian w funkcjonowaniu tych narządów służy ogólne badanie moczu, które każdy dorosły powinien wykonywać raz do roku. Dotyczy to zwłaszcza osób, które mają w najbliższej rodzinie (rodzice lub rodzeństwo) osobę z cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym lub chorobą nerek. Regularne badania moczu są też konieczne u kobiet, które miały w ciąży problemy z nadciśnieniem lub obrzękami oraz u osób z cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym i z chorobą nerek - wymieniał prof. Gellert.

Ważne jest, by w moczu nie stwierdzono obecności białka, krwi i tzw. wałeczków ziarnistych. Wałeczki zwykle wskazują na chorobę kłębuszków nerkowych. Nawet, jeśli wyniki ogólnego badania moczu są prawidłowe, wskazane jest, by okresowo kontrolować we krwi stężenie kreatyniny (produkt metabolizmu mięśni). Jeśli jej stężenie jest wyższe od normy, to może świadczyć o ciężkiej chorobie nerek.

Zdaniem prof. Gellerta nad częstością wykonywania ogólnych badań moczu przez pacjenta powinni czuwać lekarze rodzinni, interniści, diabetolodzy, kardiolodzy, ginekolodzy. ”Jeśli tego nie robią, to uważam, że łamią prawa pacjentów, bo odbierają im szansę na wczesne wykrycie i skuteczne leczenie choroby” - podkreślił specjalista.

Zdiagnozowanie choroby nerek we wczesnym etapie jej rozwoju pozwala zastosować odpowiednie leczenie hamujące jej postęp. ”Właściwie leczone schorzenie rzadko może doprowadzić do skrajnej niewydolności nerek” - podkreślił prof. Gellert. ”Oczywiście, optymistyczne jest to, że bez własnych nerek można żyć, ale ja zawsze powtarzam, że lepszy nawet kawałek własnej nerki niż cała cudza lub sztuczna, dlatego o nerki warto i trzeba dbać” - podkreślił profesor i przytoczył przykład pacjentki, która urodziła zdrowe dziecko, mając tylko jedną szesnastą własnej nerki.

Na podstawie: PAP