Bez porozumienia po spotkaniu Tuska z Cameronem


Londyn, fot. wilnoteka.lt
Brytyjski premier David Cameron i przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk nie uzgodnili w niedzielę formuły porozumienia między Londynem a Unią Europejską w sprawie imigracji i zasiłków. Po obiedzie na Downing Street nie było wspólnego komunikatu, czy choćby uścisku dłoni przed obiektywami reporterów.


Korespondenci czekający przed drzwiami Downing Street odnotowali optymizm Donalda Tuska, który na rzucone mu w locie pytanie, czy spodziewa sie porozumienia, odparł, że jest dobrej myśli, ale po godzinie i 40 minutach pospiesznie opuścił siedzibę brytyjskiego premiera i odjechał, rzucając tylko reporterom krótkie: "No deal" - nie ma porozumienia.

Nieco poźniej na Twitterze Donald Tusk napisał: "Na razie brak porozumienia. Kluczowa, intensywna praca przez następne 24 godziny". Natomiast premier David Cameron zamieścił wpis: "Dobre spotkanie z przewodniczacym Rady Europejskiej, który zgodził się na 24-godzinną zwłokę przed publikacją projektu dokumentu negocjacyjnego z Wielką Brytanią".

Strony nie mogą dojść do porozumienia w sprawie propozycji Komisji Europejskiej dotyczącej tzw. hamulca bezpieczeństwa, który polega na tym, że każdy kraj członkowski UE miałby prawo do przekonania swych unijnych partnerów, że z powodu zbytniego obciążenia systemu opieki społecznej zawiesza się świadczenia dla pracowników z innych krajów Unii na okres maksymalnie czterech lat. Ma to być alternatywa dla postulatu Camerona, przewidującego wstrzymanie świadczeń socjalnych dla pracowników z UE co najmniej przez pierwsze cztery lata ich pobytu w Wielkiej Brytanii. 

Ograniczenie dostępu do świadczeń socjalnych dla imigrantów z innych państw unijnych to najbardziej kontrowersyjny z czterech warunków, które Londyn chce renegocjować z UE przed referendum, planowanym w Wielkiej Brytanii najpóźniej przed końcem 2017 roku. Większość państw UE i Komisja Europejska uważają, że to żądanie Brytyjczyków prowadzi do dyskryminacji i podważenia swobody przepływu osób w Unii. 

Według opublikowanego w ubiegłym tygodniu sondażu, 52 proc. Brytyjczyków popiera wyjście Wielkiej Brytanii z UE, a 48 proc. jest za pozostaniem w Unii. Obywatele innych państw Unii Europejskiej mieszkający w Wielkiej Brytanii - o ile nie posiadają brytyjskiego paszportu - nie będą mieli prawa głosu w referendum. Na terenie tego kraju mieszka ponad 850 tys. Polaków, którzy stanowią największą grupę narodową po Brytyjczykach. Drugą największą grupę imigrantów stanowią obywatele Litwy. Według nieoficjalnych danych, w Wielkiej Brytanii przebywa około 100 tys. posiadaczy litewskiego paszportu. 

Na podstawie: IAR, rmf24.pl, ldb.lt