Fundusz Rozwoju Wileńszczyzny. Reaktywacja


Soleczniki, fot. wilnoteka.lt
Konserwatyści nie odpuszczają - po raz kolejny złożyli w sejmie projekt zakładający powołanie Funduszu Rozwoju Litwy Południowo-Wschodniej, niezależnego od władz lokalnych. Jak informuje dziennik "Lietuvos žinios", inicjatorzy projektu chcieliby, żeby trafił on pod obrady sejmu podczas wiosennej sesji.



Nowy projekt został opracowany z uwzględnieniem uwag zgłoszonych przez sejmowych prawników do poprzedniego, zgłoszonego w grudniu 2016 r. "Zasada zostaje ta sama - celem funduszu jest wspieranie rozwoju gospodarczego, społecznego i kulturalnego, zmniejszenie przepaści społecznej i gospodarczej Litwy Południowo-Wschodniej" - powiedział konserwatysta Laurynas Kasčiūnas, jeden z autorów projektu. 

Zdaniem inicjatorów powołania Funduszu Rozwoju Litwy Południowo-Wschodniej region ten, czyli zamieszkałe głównie przez przedstawicieli mniejszości narodowych rejony wileński i solecznicki, statystycznie są bardziej zacofane w porównaniu z innymi regionami Litwy, przede wszystkim zaś w porównaniu ze stolicą. Konserwatyści nie ukrywają, że chodzi im o stworzenie mechanizmów finansowania regionu z pominięciem władz lokalnych, zdominowanych przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie - Związek Chrześcijańskich Rodzin. 

W projekcie nie jest przewidziana konkretna kwota, która miałaby zostać przeznaczona na potrzeby Wileńszczyzny - miałby to ustalać rząd w zależności od możliwości finansowych państwa. Fundusz miałby podlegać bezpośrednio Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. 

Z podobną inicjatywą konserwatyści występowali przed wyborami parlamentarnymi w 2012 r., następnie - przed wyborami samorządowymi w 2015 r., a ostatnio - w grudniu 2016 r. Za każdym razem projekt przepadał jednak w głosowaniu sejmowym. Tym razem, jak twierdzi Laurynas Kasčiūnas, mają poparcie nie tylko swojej frakcji, również liberałów i niektórych posłów z ramienia Związku Chłopów i Zielonych.

Mieszkająca w rejonie solecznickim dziennikarka i działaczka społeczna Aurelija Arlauskienė uważa, że Wileńszczyźnie przydałoby się wsparcie w rozwoju gospodarki, przyciągnięciu inwestycji, ale jeśli podział pieniędzy będzie się odbywał w Wilnie, może to skłócić mieszkańców. "Lokalnych polityków wybrali mieszkający tam ludzie. Choć ciągle jest akcentowane, że samorządy Litwy Południowo-Wschodniej są zdominowane przez jedną partię, my, mieszkający tutaj Litwini, tego nie odczuwamy - prowadzimy swoją działalność, swój biznes" - powiedziała Aurelija Arlauskienė.

Na podstawie: lzinios.lt 

Komentarze

#1 W demokratycznych wyborach

W demokratycznych wyborach nie mogą wygrać to chwytają się prostej sztuczki żeby w inny sposób zdominować polskie rejony i pieniędzmi terroryzować mieszkających tam Polaków. Będziecie grzeczni i posłuszni to rzucimy wam jakiś ochłap, jeśli nie to wstrzymamy finansowanie. Tylko totalny debil da się na to nabrać. Jedynie autonomia jest gwarancją rozwoju Wileńszczyzny!

#2 Urzędas z centrali lepiej zna

Urzędas z centrali lepiej zna lokalne problemy?

Konserwy chcą nabić sobie punkty. Samorządy, gdzie władzę ma AWPL-ZCHR lub gdzie współrządzi są bardzo dobrze zarządzane i konserwy to wiedzą. Dlatego nie chcą aby pieniądze płynęły przez dobrze zarządzane rejony, gdyż w szybkim tempie by się rozwijały...

Ten fundusz powoływany jest od chyba 2011 roku. I jakże pod pięknym hasełkiem "pozytywna dyskryminacja"

Jakoś konserwy nie powiedziały skąd pieniądze na to. A jeszcze mało tego. A może głośno niech powiedzą dlaczego polskie regiony nie były dofinansowywane??? Tylko próbowano wmówić, że to złe zarządzanie.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.