Konserwatyści protestują i zbierają podpisy - nie chcemy elektrowni jądrowej!


fot. Gabrielius Landsbergis
9 maja Litwini demonstrowali pod Ambasadą Białoruską przeciwko kontynuacji budowy elektrowni jądrowej w Ostrowcu. Zorganizowana przez Związek Ojczyzny - Litewskich Chrześcijańskich Demokratów akcja zainicjowała zbiórkę podpisów pod projektem społecznym. Lider konserwatystów Gabrielius Landsbergis proponuje, żeby Litwa przyjęła rezolucję o niekupowaniu i nietransportowaniu energii z białoruskiej elektrowni atomowej. Dotychczas udało się zebrać 15 tys. podpisów. Aby sejm rozpatrzył projekt potrzeba 50 tys. głosów poparcia.
Budowa białoruskiej elektrowni jądrowej trwa. Inwestycja jest realizowana 50 km od Wilna i tylko 20 km od litewskiej granicy. Ogromne przedsięwzięcie będzie kosztowało 10 mld dolarów. Kredytu na inwestycję udzieliła Białorusi Rosja. Komisja Europejska co prawda podkreśla, że Mińsk musi dotrzymywać warunków międzynarodowych konwencji, ale nie podejmuje konkretnych działań mających na celu zatrzymanie budowy elektrowni. Zgodnie z konwencją Espoo, ratyfikowaną przez Białoruś w 2005 roku, strefa obszaru chronionego znajduje się w promieniu 25 km od elektrowni, zatem zgodnie z prawem, stacja produkująca energię jądrową powinna być zlokalizowana minimum 25 km od granicy z innymi państwami.

Litwini wzięli sprawy w swoje ręce. Na początku maja sejm litewski przyjął rezolucję o możliwym niebezpieczeństwie, które stwarza budowa elektrowni atomowej w Ostrowcu, natomiast partia Związek Ojczyzny - Litewscy Chrześcijańscy Demokraci 9 maja zorganizowała protest pod białoruską ambasadą i rozpoczęła akcję zbierania podpisów. Dotychczas 15 tys. osób poparło projekt, na mocy którego Litwa miałaby nie kupować i nie transportować energii z ostrowieckiej elektrowni atomowej.

Podczas protestu przed ambasadą białoruską w Wilnie rozłożono makietę elektrowni w Ostrowcu. Aktywiści proponowali oddalenie inwestycji od litewskiej granicy i zlokalizowanie jej w innym miejscu, np. w Obwodzie Mogilewskim. Szef konserwatystów Gabrielius Landsbergis podkreśla, że projekt budowy elektrowni nie był uzgodniony z Litwą, a jest to niezbędny wymóg nałożony przez ONZ. Projekt ustawy przeciwko finalizacji inwestycji w Ostrowcu mógł być złożony z ramienia partii, ale jak mówi Gabrielius Landsbergis, akcja zbierania podpisów ma pokazać, że to społeczeństwo litewskie sprzeciwia się otwarciu elektrowni.

Białoruski ekonomista Leonid Zaniko nazwał projekt "czysto rosyjskim przedsięwzięciem" i przypomniał, że decyzja o budowie elektrowni jądrowej była przyjęta wtedy, kiedy toczyły się białorusko-rosyjskie spory dotyczące cen ropy i gazu. Zaniko zauważył, że obecnie sytuacja na rynku energetycznym uległa zmianie, a Białoruś mimo to kontynuuje swój projekt, chociaż powinna rozwijać małą energetykę, a nie brać się za duże projekty. Białoruscy ekonomiści mówią o tym, że projekt budowy elektrowni atomowej jest nietrafiony, ekolodzy alarmują, że stwarza zagrożenia dla środowiska, z kolei przedstawiciel białoruskiej Akademii Nauk - Aleksy Dziermant deklarował, że przy eksploatacji elektrowni atomowej w Ostrowcu należy rozważyć współpracę energetyczną z krajami bałtyckimi. Jeśli więc Litwa, Łotwa i Estonia zrezygnują z kupowania energii z elektrowni w Ostrowcu, inwestycja może okazać się nieopłacalna. Z tego punktu widzenia zbieranie podpisów na Litwie ma ogromne znaczenie.

Zgodnie z początkowym planem, uruchomienie pierwszego spośród dwóch reaktorów jądrowych elektrowni w Ostrowcu ma nastąpić w 2018 roku. Żywotność elektrowni ma wynieść 60 lat, co znaczyło by, że będzie ona działać do 2078 roku.

Na podstawie: ng.ru; biznesalert.pl; baltic-course.com; ria.ru; wiadomosci.onet.pl; finansopedia.forsal.pl; delfi.lt  

Komentarze

#1 Konserwatyści, liberałowie,

Konserwatyści, liberałowie, wszyscy oni jednacy. Gęby pełne frazesów i setki obietnic bez pokrycia. A jak przyjdzie co do czego, to wychodzą potężne afery, jak ta korupcyjna u liberałów. Albo co najmniej podejrzane biznesy żony szefa konserwatystów z przedszkolami w stolicy.

Uczciwa i przejrzysta działalność partii, także pod względem rygorów finansowych, pozytywnie wyróżnia AWPL-ZChR na tle partii litewskich, u których co rusz wybuchają rozmaite skandale.
Decyzja o nieprzyjmowaniu jakiegokolwiek finansowania od biznesu, zapewne pomimo niejednej propozycji, świadczy o wielkiej pryncypialności w tym względzie. Dzięki temu możliwe jest uniknięcie nacisków i ofert korupcyjnych, podobnych tym, które dziś pogrążają i ciągną na dno liberałów.

Uczciwa polityka w wykonaniu AWPL-ZChR pod przewodnictwem W.Tomaszewskieg o jest wzorem do naśladowania dla każdej partii.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.