Winny czy poszkodowany?


Gimnazjum im. Stefana Batorego w Ławaryszkach, fot. Facebook
Kolejny raz w ciągu pół roku w litewskich mediach w negatywnym świetle przedstawiono Gimnazjum im. Stefana Batorego w Ławaryszkach. Tym razem w litewskim portalu informacyjnym lrytas.lt. ukazał się artykuł pod bardzo chwytliwym tytułem: "Nauczyciel polskiego gimnazjum nie wytrzymał: W ciągu 40 lat takiego czegoś nie widziałem..." Materiał oczywiście wywołał poruszenie w środowisku nauczycielskim i odbił się echem w mediach społecznościowych. Dzień później tenże portal pośpieszył zawiadomić czytelników, że odważnego nauczyciela fizyki zwolniono z pracy. Nawet szefowa resortu oświaty opowiedziała się po stronie "skrzywdzonego". Niestety, wygląda na to, że tym razem media litewskie pożywiły się historią, u źródła której wcale nie leżą polityka oświatowa skierowana przeciwko polskiemu szkolnictwu na Litwie, tragiczna sytuacja nauczycieli, ani nawet polsko-litewskie animozje...
Z artykułu pt. „Nauczyciel polskiego gimnazjum nie wytrzymał: W ciągu 40 lat takiego czegoś nie widziałem” Indrė Vainavičiūtė litewski czytelnik dowie się o strasznych rzeczach, jakie ponoć dzieją się w Gimnazjum Stefana Batorego w Ławaryszkach. O nieuczciwej administracji szkoły, nauczycielach przykrywających "hurtowe" liczby opuszczonych lekcji przez leniwych, złych uczniów; o promowaniu tychże uczniów do kolejnych klas przy akceptacji całego grona pedagogicznego, ale bez uwzględnienia zdania przedmiotowca, et cetera, et cetera… Jedynym uczciwym i świadomym swojej misji pedagogiem, który nie mogąc patrzeć na podobne szwindle, odważył się mówić o nich głośno - jest nauczyciel fizyki z 40-letnim stażem Ryszard Suchocki. Zdaniem przedmiotowca, kierownictwo szkoły wyraźnie go szykanuje, proponując jedynie 1,5 godziny lekcyjnej, a kuratorzy placówki z Administracji Samorządu Rejonu Wileńskigo nie chcą go usłyszeć...  

Indrė Vainalavičiūtė przedstawia bardzo przekonujące argumenty, dowody "zbrodni" zabrane przez nauczyciela, akcentuje zmowę milczenia władz Administracji Rejonu Samorządu Wileńskiego, które litewskim dziennikarzom nie chciały udzielić informacji. Do tego dobra robota redakcyjnego fotografa - i przewidywany efekt gotowy: wielu litewskojęzycznych czytelników uzna, że to jeszcze jeden argument, jak beznadziejne są polskie szkoły, zwłaszcza rejonowe! Bo jak tu nie wierzyć przystojnemu nauczycielowi fizyki w wieku przedemerytalnym!

Niedługo po publikacji tego materiału ukazał się kolejny sensacyjny tytuł: "Powiedział publicznie o sytuacji w Gimnazjum. Następnego dnia go zwolnili". Kolejna fala niezbyt czystej wody na młyn dyskusji o polityce oświatowej skierowanej przeciwko polskiemu szkolnictwu na Litwie, ogólnie tragicznej sytuacji nauczycieli, oczywiście w kontekście polsko-litewskiej batalii o Wileńszczyznę XXI wieku.

Po stronie odważnego - nawet minister oświaty Litwy Audronė Pitrėnienė. "Człowiek jest zwalniany z pracy, a czy to jest zgodna z prawem decyzja - może powinien zawyrokować sąd. Natomiast o tym, czy rzeczywiście były podrabiane dokumenty - dowiemy się po dodatkowym sprawdzeniu. Ja w takiej sytuacji na pewno zwróciłabym się do sądu" - cytuje szefową resortu oświaty lrytas.lt.

Takie słowa minister już teraz wprowadzają nauczycieli, a zwłaszcza administrację szkół w lekki niepokój. "Na razie nie było pretekstu do dodatkowych audytów. Ale taki skandal może to zmienić. I tak nauczycielom praca papierkowa i kolejne komisje sprawdzające zajmują wiele czasu, który lepiej byłoby poświęcić uczniom. A dla polskich szkół to w ogóle katastrofa. I tak mamy niełatwo..." - uważa dyrektor jednego z gimnazjów w rejonie wileńskim.

Rysą na idealnym niemal wizerunku nauczyciela jest fakt (o czym króciutka wzmianka w artykule), że rodzice jednej z uczennic złożyli na niego skargę na policję za uszkodzenie nadgarstka dziewczyny wskutek uderzenia ręką o tablicę.

Niestety, nie jest to wypadek jednostkowy. Prawie od początków swojej kariery pedagogicznej R. Suchocki słynął z konfliktowości i aroganckiego stosunku do uczniów. Świadczą o tym zarówno wspomnienia wielu jego dawnych uczniów, jak i zdanie o nim obecnych wychowanków i kolegów z pracy.

"Uczniowie opowiadają, że bardzo często nauczyciel wyzywa ich, a wypadki przemocy też nie są incydentalne..." - powiedziała Wilnotece jedna z nauczycielek. Uczniowie niechętnie wybierają lekcje fizyki, bo oprócz wyzwisk i moralnego terroru nie otrzymują nic. Od kilku lat żaden z uczniów tej szkoły nie wybrał fizyki jako egzaminu maturalnego - co też świadczy chyba o problemie w samym nauczycielu, a nie tylko w uczniach" - stwierdziła rozmówczyni.

"Przypominam sobie tego nauczyciela jeszcze z okresu, kiedy pracował w dawnej Szkole Średniej nr 5 (Lelewel). Już wtedy słynął z aroganckiego zachowania wobec uczniów. A to było ponad 30 lat temu" - opowiada absolwentka dawnej 5, czyli Szkoły im. Joachima Lelewela.

Wygląda na to, że nauczyciel z rozgoryczenia, z powodu niespełnionych ambicji pisząc na łamach litewskiego poczytnego portalu, wylał na forum krajowym swoją nienawiść do szkoły, uczniów, administracji. Tym samym zrobił "dobrą robotę" tam, gdzie polskie szkolnictwo stoi kością w gardle...  

W czasach króla Stefana Batorego mówiono "Zły to ptak, co własne gniazdo kala..". Ale widocznie niektórzy fizycy nie bardzo uważali na lekcjach historii i literatury polskiej...

Na podstawie: lrytas.lt, inf.wł.

Komentarze

#1 a po co fizyk miałby uważać

a po co fizyk miałby uważać na lekcji historii i literatury?
tak on uczy fizyki....
choc historia fizyki musi byc bardzo ciekawa.

ato dobre! opowiedział o problemie i stał się winny.

mnie to przypomina jak pracownik w Rosji powiedział dyrektorowi że widział jak pracownicy kradną w firmie, no to dyrektor go zwolnił (co by biedak nie męczył się patrząc na to).

#2 " Z żalem można stwierdzić,

" Z żalem można stwierdzić, że zachowania fizyka nie budują dobrego imienia polskich szkół. "

to przepraszam ale schizofrenia. nie chce nikogo obrazić.

Ale zachowanie administracji nie buduje obrazu. Akurat nauczyciel pokazuje że jest dobrym uczciwym nauczycielem, bo nie znosi kretactwa i oszustwa. (tak mysle).
A może jego własnie znęcaniem się nad uczniami jest stawianie dwoj i "n"? to on zbudował ten obraz szkoły czy go tylko pokazał???

nie budujmy obrazów. budujmy dobre lekcje, sprawiedliwe, mądre nauczanie, traktowanie.

Po co nam złe szkoły z fałszywym obrazem że są dobre. no zlitujcie sie.

To my powinnimy pokazywac te sutuacje, a nie chronic patologie. Jesli pacjent jest chory to trzeba leczyc, bo umrze.

#3 nie spodziewałem odpowiedzi.

nie spodziewałem odpowiedzi. ale dziękuję. chyba traktujecie sprawę poważnie. Zatem odpiszę.
otóż nigdzie nie zarzuciłem że informacje są wyssane z palca.

Zarzucam tylko, że zamiast wyjaśnić sprawę to od razu w całym tekście jest narracja że oto litewskie media szkalują czy wręcz atakują.

ten nowy tytuł lepszy - przyznam.

ale moim zdaniem powinno się najpierw bronić nauczyciela, które pewnie w desperacji zwrócił się do telewizji, bo nie może znieść iż niesprawiedliwie traktuje się uczni. To on pracuje, a inni mają jego pracę w *upie. To kpina jesli ktoś oprócz nauczyciela ingeruje w jego oceny. Bo ktoś se z administracji sobie postawi ocenę, co by "nie było problemów", bo uczeń inaczej nie będzie chodził do szkoły ze złości że się trzeba uczyć? no chore i idiotyczne.
ale oczywiscie moim zdaniem Wilnoteka musi porozmawiać z tym nauczycielem bezwględnie.

nie wierze zupełnie administracji, która ucieka i nagle mówi, ach ten pan jest/był agresywny.
OK. ale jaki to ma związek? (to osobny problem, jesli istnieje) Nauczyciel pracuje ponad 40 lat, to oni bedzie wiadomo wiele.
Przyjmijmy Ze szkoła zwolniła go pod zarzutem agresywnosci! to znaczy ze wiedziała o postawie nauczyciela już wcześniej.
Czy są zatem dowody że coś w tej sprawie zrobiła wczesniej? (Upomnienia, rozmowy, wpis do akt pracy)
a jesli nie robiła to dlaczego?
W takim razie na sądzie łatwo będzie o zeznania, bo są one pod przysięgą. I pod przysięgą będą zeznawali rodzice i koledzy z pracy i podpiszą zeznania pod groźbą kary składania fałszywych zeznań.

Wtedy administracja szkoły ma już 2 problemy.
1. brak reakcji na nieodpowiednie zachowanie naczyciela (zarzut rodziców)
2. fałszowanie stopni. (zarzut nauczyciela).

wiec zadaniem moim zdaniem dziennikarza jest sprawdzic kiedy skarga rodziców została złożona,
porozmawiać z rodzicami, oraz administracją, oraz szkołą, uczniami.
Natomiast nie widzę tu zupełnie "ataku" litewskich mediów.Zwykłe opisanie historii. A to że lepiej wytknąć błędy cudze niż swoje, to co w tym dziwnego. Moim zdaniem przyjechali tam na wezwanie.
Moim zdaniem jesli ktos idzie do telewizji, to problem nie jest sporadyczny a notoryczny i fakt ze nie ma sie na to wplywu lub sie probowalo interweniowac i nic sie nie dalo zrobic, skutkuje ze sie problem naglasnia.
Ale czy nie wydaje sie dziwne, ze jesli ktos nie ma racji (i w dodatku jest agresywny do uczniow) to idzie do telewizji. Przeciez w konfrontacji latwo bedzie sprawdzic.

Czy jesli ten nauczyciel ma "za uszami" agresję do dzieci (b. poważny zarzut) i to jest powszechnie znane, to czy poszedłby do telewizji, wiedząc że mu ktoś to łatwo wyciągnie? i mógłby mieć ogromne kłopoty?

Czy może nie mógł już wytrzymać niesprawiedliwości, bo jeśli jako nauczyciel wystawia jakieś oceny, to jest sprawiedliwy w stosunku do wszystkich uczniów, a administracja te oceny zmienia? to nauczyciel jest fikcją. jest nie potrzebny.
I takie fałszowanie jest dla dobra szkoły? Naprawdę? Przecież kto z rodziców chce puścić do szkoły gdzie się nie trzeba uczyć a stopnie są. Może dzieci mogą tak myśleć ale nie osoby dorosłe, którzy cenią jesli nauczyciel wymaga. To jest degeneracja pedagogiczna.
Rozumiem, że szkole zależy żeby istnieć i byli uczniowie, bez uczniów nie ma szkoły. ale jeśli tak ma to wyglądać to jeszcze szybciej szkoła upadnie. Bo to jest wtedy tylko jedno wielkie udawanie i co nikt sie nie dowie? to przeidiotyczne podejście "ratowania" wizerunku szkoły. Moim zdaniem odwrotnie: trzeba ogłosić wszystkim głośno, ze my wymagamy od uczniów przychodzenia do szkoły i uczenia się, kropka. Bo wtedy wiem że to jest szkoła a nie fikcja. A nie.. jestemy super szkołą "ze u nas wszyscy zaliczają, nawet na lekcje nie trzeba chodzić".

Nie znam ani szkoly ani tego nauczyciela. Ale wystarczy zobaczyc jak i kto sie wypowiada przed kamerą i już widać o co tu chodzi. Ale Litwini dostają po głowie, że to opisują. :) jazda bez trzymanki.

#4 Dołączając do anonimowych

Dołączając do anonimowych komentarzy, chcę wspomnieć, że artykuł anonimowy właściwie nie jest. Wilnoteka to spora, znacząca dla Polaków na Litwie redakcja, którą - jak sądzę - każdy dziennikarz reprezentuje w takiej samej mierze i z taką samą odpowiedzialnością. Nie sprawa autorstwa wydaje mi się jednak najistotniejsza.
Dziennikarstwo to nie to samo, co np. sąd. Artykuł zbiera informacje: jest sprawozdanie z tego, co znalazło się na portalu Irytas, jest głos minister i dyrektora innego gimnazjum. Zbieranie dowodów i wydawanie sądów nie jest zadaniem mediów. Kalanie gniazda dotyczy tu negatywnych zachowań polskiego nauczyciela. Nikt ich nie pochwala, ani nie daje przyzwolenia na podobne - czy nauczyciel będzie z polskiej placówki czy z jakiejkolwiek na świecie. Przykre jest to, że taka historia ma miejsce, tym bardziej, że wszelkie negatywne incydenty stają się pożywką tam, gdzie nie panuje zgoda. A porozumienie miedzy Polakami a Litwinami w sprawie polskich szkół ciągle nie może zaistnieć... Wydaje mi się, że artykuł nie formułuje zarzutów wobec litewskich mediów, a raczej wyraża je pod adresem nauczyciela - ostatni akapit jest dość wyraźny. Z żalem można stwierdzić, że zachowania fizyka nie budują dobrego imienia polskich szkół. Tym gorzej dla nas, gdy litewskie media sprawę nagłaśniają, acz trudno spodziewać się, że będą milczeć, gdy strona litewska ciągle zastanawia się, na ile polska oświata jest potrzebna...

#5 Szanowny czytelniku, po

Szanowny czytelniku, po pierwsze - zapraszam do lektury całości, a nie tylko tytułu i ostatniej frazy... po drugie - żadna z podanych informacji nie jest wyssana z palca... po trzecie - dziękuję za sugestię dotyczącą tytułu. Rzeczywiście nie jest dobrze uruchamiać stereotypy... po czwarte - nie wykluczone, że temat będzie kontynuowany, i wtedy przynajmniej część pana pytań nie pozostanie bez odpowiedzi...

#6 WILNOTEKA tu przeginacie. Kto

WILNOTEKA tu przeginacie. Kto napisałem ten artykół? śmiejecie sie z L24, ale sami nie podpisujecie sie nazwiskiem. .

gdzie rzetelność?
Jesli są dowody że nauczyciel był nie wporządku czy wręcz fizycznie agresywny. to jak wyjasniacie to?
To kiedy została złożona skarga rodziców? Przez ilu rodziców?
Czemu szkoła wcześnie nie reagowała?
Jakie byly działania szkoly jesli o tym wiedziała?
ale nie bedziemy tych pytań zadawać bo do polska szkoła? a jak litewska gazeta to opisze, to zła, bo nasza polska patologia jest dobra? byle cicho, bo ktos powie że szkoly polskie są takie?

To że Litwinom wygodnie nagłaśniać polskie sprawy a nie własny to wiem i żadne okdrycie. Ale jesli w szkole sa takie sprawy że stawia się uczniom za darmo i to kryje dyrektor, to to jest przestępstwo. I oszustwo. A potem dziwimy się, że lekarz, nauczyciel, czy kazdy inny fachowiec słaby, bo może ktoś mu na studiach "postawił" za darmo?

Jesli dyrektorka nic nie ma do ukrycia to mówi, co kiedy i gdzie miało miejsce. a nie ucieka jak ktos kto ma coś do ukrycia. Ktos kto jest ucziwy wyjasnia sprawe. Ucieka ten co się ukrywa.

TO CHORA idiotyczna sytuacja
zeby głupim tepym uczniom co nie chodzą do szkoły stawiać zadarmo stopnie.
to kto tu kala własne gniazdo? Tolerowanie chorej sytuacji, to nie jest kalaniem swojego gniazda?
wiedziałem że stać na takie podejcie L24, ale Wilnoteke?
I to jeszcze podpisywac ze Litwini atukują szkołę? no normalni jestescie?

to jak Polak przestępca coś złego zrobi i idzie do więzienia to napiszecie że Litwini atukują Polaków?

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.