Wyjątkowe obchody rocznicy operacji "Ostra Brama"


Fot. Wilnoteka.lt
Operacja "Ostra Brama" zyskuje coraz większą popularność. Tegoroczne uroczystości na Rossie przyciągnęły wielu młodych ludzi, członków organizacji zrzeszających miłośników historii, a także... scenarzystę z Warszawy. Marcin Kopeć zafascynowany bohaterstwem uczestników akcji "Burza" zamierza nakręcić film dokumentalny oparty o relacje żyjących jeszcze świadków wydarzeń. Miejmy nadzieję, że inicjatywy podejmowane przez rozmaite stowarzyszenia zapewnią pamięć bohaterom, którzy wyzwalali Wilno przed wejściem Armii Radzieckiej.
Obchody 73. rocznicy operacji "Ostra Brama" przyciągnęły na wileńską Rossę weteranów, przedstawicieli władz, członków stowarzyszeń, pasjonatów historii, Polaków z Białorusi, poczty sztandarowe oraz zwykłych przechodniów. Zebrani odśpiewali hymn, wysłuchali przemówień i złożyli kwiaty. Jak powiedział organizator obchodów Artur Kondrat ze Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK, bohaterstwo uczestników akcji "Ostra Brama" domaga się pamięci porównywalnej z rozgłosem, jakim cieszą się powstańcy warszawscy.  

 
Kiedy w 2013 Stowarzyszenie Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej wyszło z inicjatywą organizacji uroczystszych obchodów operacji "Ostra Brama", na wileńskiej nekropolii zebrały się zaledwie 24 osoby. Z roku na rok zainteresowanych przybywa. Postawa żołnierzy Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, w tym historia Danuty Siedzikówny, otwiera na prawdę bliskich Żołnierzy Wyklętych, którzy przez lata ukrywali swoją prawdziwą tożsamość.  
 
 
 

Patriotyzm nie umarł. Niektórzy uważają nawet, że przeżywa swój renesans. Wielką wartością dla narodowego ducha polskiego są historie przekazywane drogą ustną przez świadków wydarzeń. Emocje i wspomnienia uczestników operacji "Ostra Brama" przyciągnęły do Wilna Marcina Kopcia. Filmowiec i scenarzysta przyleciał na Litwę specjalnie po to, aby wziąć udział w uroczystościach na Rossie. Kopeć zamierza nakręcić film o bohaterach Armii Krajowej na Wileńszczyźnie. 


 
73 lata temu, w nocy z 6 na 7 lipca 1944 roku, rozpoczęła się operacja pod kryptonimem "Ostra Brama". Przeprowadziła ją Armia Krajowa w ramach akcji "Burza". Celem operacji było wyzwolenie Wilna z rąk okupanta niemieckiego przed nadejściem Armii Czerwonej. Kilkudniowe zmagania żołnierzy AK prowadzone również wspólnie z Armią Czerwoną doprowadziły do oswobodzenia miasta.

Polscy żołnierze mieli znaczący wkład w odbicie Wilna z rąk niemieckich. Okręgi Wileński i Nowogródzki AK wystawiły do walki ok. 10 tys. żołnierzy, wyłącznie piechoty i kawalerii. Niemcy wprowadzili do walki, oprócz piechoty i artylerii w sile ok. 17 tys. żołnierzy, broń pancerną i siły lotnicze.

Do 13 lipca Polacy i Rosjanie oswobodzili miasto z rąk Niemców. 13 lipca żołnierze AK wywiesili na Górze Zamkowej biało-czerwoną flagę. Po kilku godzinach żołnierze sowieccy zastąpili ją czerwonym sztandarem. Dzień po wyzwoleniu miasta Sowieci zgodzili się na utworzenie z oddziałów AK Okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego samodzielnej jednostki. Miała ona, pod dowództwem polskim, wchodzić w skład 3. Frontu Białoruskiego. Armia Czerwona obiecała Polakom uzbrojenie, wyposażenie i wyżywienie. W związku z planami sztab 3. Frontu Białoruskiego zaprosił ppłk. Krzyżanowskiego na odprawę w Boguszach. Tam też strony miały uzgodnić szczegóły utworzenia z oddziałów AK nowej jednostki. Po przybyciu na miejsce "Wilk" został jednak aresztowany i uwięziony. Podobny los spotkał innych żołnierzy i oficerów AK - część z nich trafiła do więzień, a część została zesłana na Syberię. 

Historycy oceniają, że w starciach na Wileńszczyźnie Armia Krajowa zaznaczyła swoją obecność i dała dowód swojej determinacji. Jednak z militarnego punktu widzenia operacja "Ostra Brama" nie powiodła się. Prowadzone akcje były nieskoordynowane w czasie, a oddziały AK nie miały szans w starciu z regularną armią niemiecką i sowiecką.

Zdjęcia i montaż: Ara Nersisan
 

Komentarze

#1 Jeszcze coś dla „Wilnianin”.

Jeszcze coś dla „Wilnianin”. Jedno moje dobrze zapamiętane wspomnienie. Był styczeń 1945r.Wracałem ze szkoły na Ostrobramskiej 27na ul Kolejowej zobaczyłem ogień sięgający od nasypu kolejowego po zenit. Potem rozległ się grzmot wybuch, coś jeszcze fruwało w powietrzu - mnie nic się nie stało. To był wybuchu na Stacji Kolejowej . Nasze mieszkanie na ul. Sadowej 21 zostało zrujnowane i trzeba było szukać schronienia. Wypadły okna z szybami i futrynami opadł też tynk z sufitu a była zima i nie wiedzieliśmy co z sobą zrobić. Gościny udzielili nam znajomi w domu przy Zarzecznej 18. Ja wiedziałem mniej więcej kiedy ojciec wraca do nas i oczekiwałem go na placyku gdzie obecnie stoi Anioł. Przy rogu na ul. Popławskiej była studnia gdzie ludzie przychodzili po wodę pitną do pompy. Tam stali bajcy i była prawierka dakumientów. Po wodę przychodzili głównie mężczyźni wiadrami ubrani lekko po wyjściu z domu. Wychodząc z domu po wodę nikt nie brał ze sobą dokumentów.. Liczba zatrzymanych powoli rosła. W tym czasie zauważyłem nadchodzącego od strony mostku Zarzeczną ojca. Szybkim krokiem podszedłem do ojca i nie zatrzymany i uprzedziłem go. Ojciec cofnął się i obszedł dookoła Młynową wrócił do domu niezauważony . Gdyby nie to, że go ostrzegłem ,to pewnie widział bym go po raz ostatni. W tym czasie prawie nikt nie miał dokumentów bo była to po prostu łapanka mężczyzn, potem więzienie i śledztwo na Łukiszkach kończące się w najlepszym razie zsyłką na Syberię.

#2 Pan,, Jur ''bardzo ciekawe

Pan,, Jur ''bardzo ciekawe podaje informacje w swych komentarzach. Jest Pan prawdziwym Wilniukiem i patryjota. Z dziecinstwa ciekawila partyzaka , ale malo wiedzialem. W domu czesto mowiono o AKowcach ,o krewnych i bliskich.Wczoraj znalazem nowe zdjecia Akowcow i szkoda tych mlodych chlocow ktorzy walczyli gineli za kogosc i za cosc.nie radzi pieniedzy , slawy i ordery. Spotykaja sie nie uczciwi, zgrywaja patryiotow i bohaterow, chca nie wspominac i nie znieksztalcic prawdziwych boharerow Wilenszczyzny.Przejdzie jeszcze pare lat i wszystko wyplynie, juz teraz slyszy sie niegatywnie i coraz mniej przychodzi na uroczystosc.Na poczatku lat 90ych prawdziwi Akowcy zaprosili do swego stowarzyszenia, bylo ponad 100 osob Akowcow i sympatykow. Z czasem.poproszo sympatykow odejsc , bo byl problem z registracja.

#3 Pamiętam dni tamtego gorącego

Pamiętam dni tamtego gorącego lipca 1944. Zryw Akowców do walki z Niemcami i wspomaganie nacierającej Armii Czerwonej. Potem same smutne wiadomości, duże straty w Krawczunach, podstępna koncentracja oddziałów AK przez Czernichowskiego i aresztowanie Wilka. Łapanki mężczyzn na ulicach Wilna, zapełnianie Łukiszek, przesłuchania, katowanie wraz z mordowaniem, wywózki do Kaługi do łagrów i na Syberie. Widziałem jak pędzono polskich więźniów z Łukiszek na dworzec kolejowy ul Szopena. Szli tłumnie chyba ósemkami w szeregu a z obu stron kolumny ruskije sałdaty pokrzykujący i popędzający, Na końcu szli słabi słaniający się z wycieńczenia ,podtrzymując się wzajemnie. Równolegle do pędzonych chodnikiem biegły kobiety ,dzieci szlochając ,próbujący się porozumieć lub pożegnać z prowadzonymi. Byli przeganiani i odstraszani strzałami w górę przez poganiających kolumnę bojców. To zapamiętałem jako 11 letni chłopiec, który niedługo potem opuścił ojczyznę Wileńszczyznę 4 transportem.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.