Tęsknota do rodzinnego miasta
Po wielu latach spędzonych w Poznaniu (rest. "Kresowa", "U Garniewiczów" , chyba największy w Polsce "Kaziuk"), pobudowliśmy dom na wsi. Miała to być spokojna przystań na starość. Niestety zostałem sam. Dzieci i wnuki mam w Poznaniu. Wpadają często i ja do nich też. Najstarszy wnuk Oskar - jest znakomitym pianistą jazzowym. Ma swój zespół (trio). W Szymbarku grał z Leszkiem Możdżerem na największym fortepianie świata. Gra jazz, który ja lubię: Oscar Peterson, Duke Ellington, Chaplin. Zbyszek Lewicki obiecał, że zaprosi ich wiosną do Wilna na jakiś jazzowy festiwal. Jak się uda to się z nimi zabiorę, bo dawno w Wilnie nie byłem.
Chyba nie to się pisze na blogu lecz to mój debiut. Pozdrawiam Jerzy Garniewicz. mob. garniewicz@op.pl
Komentarze
#1 Witam. Chciałbym się odnieść
Witam.
Chciałbym się odnieść do Twoich ostatnich słów. Dlaczego nie to się pisze na blogu, właśnie, że tak! Blog to dziennik, pamiętnik, miejsce pozostawiania własnych spostrzeżeń otaczającego świata.
Pozdrawiam i życzę wielu ciekawych wpisów.
Za chwilę może również rozpocznę tutaj swój pierwszy blog.
Zdrowia życzę i powrotów do ulubionych miejsc.
Pozdrawiam
Grzegorz