Wilno na szczycie
Walenty Wojniłło, 29 listopada 2013, 05:33
Mołdawia - stowarzyszona i premiowana zniesieniem wiz, Gruzja - także z umową stowarzyszeniową, Ukraina - z deklaracją potwierdzającą zamiar podpisania tej umowy w przyszłości. To chyba wszystko, z czym przejdzie do historii trzeci szczyt Partnerstwa Wschodniego w stolicy Litwy. Na otarcie łez gospodarzom, którzy sprowadzili do Wilna prawie wszystkich europejskich przywódców, by święcić triumfalny powrót Ukrainy na łono Europy, zostanie podpisany z Wiktorem Janukowyczem list pobożnych intencji. Europa nie kupiła Ukrainy i jej prezydenta za 160 miliardów...
Wilno do ostatniej chwili próbowało utrzymać intrygę i nadzieję na powrót "samostijnego" syna marnotrawnego w objęcia Zachodu. Po wizycie w Moskwie wyraźnie minęła mu jednak ochota na zbliżenie z Brukselą, chociaż twierdzi, że co się odwlecze, to nie uciecze i nawet zgadza się złożyć swój podpis. Ale nie pod umową stowarzyszeniową, bo to - jak twierdzi - może kosztować jego kraj 20 miliardów rocznie.
"Wiktorze, przesadzasz!" - tłumaczyli mu wieczorem, wziąwszy go pod łokcie, Jose Barosso i Herman Van Rompuy. Rano wzywa go na dywanik Angela Merkel, by wytłumaczyć, że "do tanga trzeba dwojga", a nie trojga (prezydent Ukrainy proponuje rozmowy trójstronne z UE i Rosją). Szef litewskiej dyplomacji Linas Linkevičius, pewnie jeszcze jadąc na poranne obrady, będzie nucił za Anitą Lipnicką "Wszystko się zdarzyć może, gdy serce pełne wiary...". Jego warszawski przyjaciel, Radek Sikorski, wracając z Litwy, raczej będzie nucił za Krajewskim "Znów za rok matura...". Bronisław Komorowski, zapraszając do swego samolotu na linii "Wilno-Warszwa: wspólna sprawa!" Aleksandra Kwaśniewskiego, będzie go pocieszał niezmąconym "Damy radę!". Gdyby nie zawalona "Maxima", pewnie Łotysze zacieraliby ręce z nadzieją, że co się nie udało w Wilnie i Warszawie, może się udać w Rydze za łotewskiej prezydencji w 2015 roku.
Tymczasem Dalia Grybauskaitė obwieści Litwie kolejny historyczny sukces, jakim był dla naszego kraju szczyt PW. Pewnie po cichu nawet podziękuje koledze z Ukrainy, że nie śpieszył się z ogłoszeniem swej decyzji, bo wtedy Wilno musiałoby kolejne lata czekać na zebranie całej europejskiej elity w grodzie nad Wilią. Poza tym cały świat mógł się przekonać, jak to niełatwo mieć do czynienia z Dzikim Wschodem, i bez pomocy Litwy nie ma mowy, by coś się udało na tym froncie.
No bo czyż nie są sukcesem już same konferencje, które poprzedziły spotkanie przywódców: Forum Społeczeństwa Obywatelskiego pod hasłem "Partnerstwo Wschodnie dziś: wyzwania polityczne i społeczeństwo obywatelskie" i Forum Biznesowe "Business. Bez granic", na które przybyły czołowe postacie europejskiej finansjery? Czyż nie są sukcesem tysiące dziennikarzy, wpływowych urzędników, polityków, eurokratów, obserwatorów, którzy mogli się przy okazji przekonać, że nie chodzą u nas po ulicach białe niedźwiedzie? W odróżnieniu od Ukrainy...
Zdjęcia: Zespół "Wilnoteki"
Montaż: Artur Kalczewski
Komentarze
#1 Pani Walenty, z czystym
Pani Walenty, z czystym szacunkiem do Pana, pieknie to ujete i prawdziwe!
#2 Sikorescu znowu przegral.
Sikorescu znowu przegral. Plecie tylko to co mu rezim Tuskaszenki nakazuje.
Ale nie o to chodzi. Mnie tu w RP zaskoczylo to, ze pan prezes Kaczynski pojechal na Ukraine podjudzac do milosci do unii ....Ukraincow.
Jak pisze nasz Kowboj: nie o to upodlenie niepodleglosciowcy z UPA walczyli..