O równości, która staje się dyskryminacją... myśli kilka


Fot. wilnoteka.lt/Bartosz Frątczak
1 czerwca, zamiast świętować Międzynarodowy Dzień Dziecka, uczniowie kilkunastu polskich szkół, którym grozi od 1 września redukcja klas (zamiast 12, zostanie 10), wraz z rodzicami manifestowali pod gmachem rządu, protestując przeciwko decyzji państwowych władz oświatowych i samorządowych Wilna. Protest został dostrzeżony przez środki masowego przekazu, poproszono o komentarz wysokich urzędników państwowych - od prezydent po wiceministra w resorcie oświaty. Wszyscy oni, zresztą słusznie, twierdzili, że reforma oświaty (może ktoś pamięta, która już?) obowiązuje wszystkie szkoły na Litwie i zapewnia równe prawa zarówno dla większości, jak i mniejszości. Otóż o równych prawach słów kilka...
Sowieckie konstytucje i ustawy, jak pamiętamy, też gwarantowały równe prawa dla wszystkich, zapewniały wolność słowa i religii itp. Kiedy pisałam pracę doktorską o sowieckiej polityce wyznaniowej na Litwie, mój promotor, z wykształcenia prawnik, wskazywał na różnicę między literą prawa a duchem, w jakim to prawo było/jest realizowane. To drugie większą odgrywa rolę, niż ustawowy zapis...

W kontekście równości praw mniejszości narodowych wiadomo, że rzeczywistej równości nie może być, ponieważ z samej definicji mniejszość jest w gorszej sytuacji niż większość. Np., jeżeli w danej dzielnicy miasta jest likwidowana lub ulega redukcji szkoła średnia z językiem nauczania większości, to ucznowie idą do innej szkoły, działającej na terenie danej dzielnicy. Natomiast, jeżeli takiemu procesowi ulega jedyna w tej dzielnica szkoła z językiem mniejszości narodowej, to uczniowie tej szkoły, jeżeli chcą kontynuować naukę w ojczystym języku, muszą dojeżdżać do szkoły, która może być zlokalizowana na drugim końcu miasta, itp.

Aby zapewnić mniejszościom narodowym możliwe najlepszą równość, wiele państw stosuje mechanizm dyskryminacji pozytywnej, np. zaniża próg wyborczy dla partii przedstawicieli mniejszości narodowych, w życiu publicznym zezwala na używanie obok języka państwowego języka danej mniejszości (w Polsce zasada ta obowiązuje w gminach, w których mniejszości narodowe stanowią ponad 20 proc.), wspiera szkolnictwo, kulturę, itp. Jak pisze czeski historyk Miroslav Hroch, "w narodowym państwie obywatelskim mniejszość narodowa nie ma - jeśli nie chce się całkowicie zasymilować - żadnej szansy na pełną równość z członkami dominującego narodu państwowego. Narodowa mniejszość musi się z tym pogodzić i nie powinna domagać się absolutnej równości bez kompromisów. Zawsze bowiem pozostaną pewne deficyty i jest kwestią kultury politycznej, czy te deficyty zostaną zminimalizowane na tyle, że będą do zniesienia dla członków mniejszości". 

Otóż o kulturę polityczną i ludzką empatię litewskich urzędników i działaczy polskich organizacji społecznych i samorządowych mi chodzi... To nie dzieci mają chodzić na wiece i strajkować. Za wypracowanie rozwiązań, z myślą o dobru tych dzieci, a nie o zachowaniu swoich stołków dyrektorskich, prezesowskich czy urzędniczych, są odpowiedzialni zarówno przedstawiciele mniejszości jak i większości... Jeżeli jeszcze na Litwie istnieje pojęcie "dobra wspólnego".

Komentarze

#1 W JEDNOŚCI SIŁA - TYLKO

W JEDNOŚCI SIŁA - TYLKO ZDECYDOWANIE I JEDNOŚĆ POLAKÓW LITEWSKICH ZAPOBIEGNĄ WYNARODOWIENIU POLAKÓW - CO JEST NIEZMIENNYM CELEM WŁADZ LITEWSKICH

#2 DZIECI WE WRZEŚNI OBRONIŁY

DZIECI WE WRZEŚNI OBRONIŁY POLSKOŚĆ SZKÓŁ. Nie ma innej możliwości , jak walka do skutku. O KAŻDĄ (!) Z ZAGROŻONYCH SZKÓŁ. TO WALKA O PRZYSZŁOŚC I GODNOŚĆ I CZŁOWIECZENSTWO POLSKICH DZIECI NA LT. TE WARTOŚCI NIE MAJĄ CENY.

#3 Pani Ireno - pełną winę i

Pani Ireno - pełną winę i odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ponoszą organy państwa. Tylko i wyłącznie. Nie godzi się czynić zarzuty niewinnym. Szkoły spełniły swoją powinność i zasługują na akredytację.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.