Reorganizacja szkół: Będą odwołania do sądu, rodzice nie poddają się


Fot. wilnoteka.lt
Rodzice uczniów Szkoły Średniej im. Sz. Konarskiego zamierzają odwołać się do sądu w sprawie decyzji stołecznej Rady o zdegradowaniu placówki do poziomu szkoły podstawowej. Takie same zamiary mają społeczności pozostałych reorganizowanych szkół. 29 lipca Rada Miasta Wilna 25 głosami radnych zadecydowała, że dziewięć wileńskich szkół średnich, w tym dwie z polskim językiem nauczania, od nowego roku szkolnego będzie działało jako podstawowe. Przeciwko głosowało 14 radnych, 2 wstrzymało się od głosu.
"Oczywiście, że będziemy się odwoływać od decyzji - nie ma innego wyjścia. Mamy świadomość tego, że nasza szkoła z czasem zostanie zreorganizowana, bo dwa gimnazja polskie w jednej części miasta utrzymać nie sposób. Po co jednak ten pośpiech? Skoro ustawa o oświacie zezwala na przesunięcie reorganizacji o dwa lata, to dlaczego nie można było pozwolić uczniom obecnych klas 11 i 12 skończyć naukę w swojej szkole?" - powiedział Wilnotece Dariusz Żybort, którego dzieci uczą się w Szkole Średniej im. Sz. Konarskiego.

Dariusz Żybort w imieniu uczniów i rodziców "Konarskiego" zabierał głos podczas posiedzenia samorządowej Rady, podczas którego omawiany był projekt reorganizacji szkół. Rozmawiał na ten temat również osobiście z merem Remigijusem Šimašiusem. "Na mównicy można mówić wszystko, co tylko się chce, nawet wiersze recytować - wątpię, czy ktoś z radnych wsłuchiwał się w to, o co mieliśmy do powiedzenia, bo każdy już wiedział, jak będzie głosować. Jeśli chodzi o naszą szkołę, mówiłem merowi o tym, że skoro została przyjęta taka a nie inna koncepcja sieci szkół: że "Konarski" zostaje szkołą podstawową, a nasi uczniowie kontynuują naukę w Gimnazjum im. A. Mickiewicza, to trzymajmy się tej koncepcji. Tymczasem wiemy, że "Mickiewiczowka" podała do sądu decyzję Rady o nieformowaniu klas 5. Klasy 5 - tak jak zakładano - nie przyjdą więc do naszej szkoły. W tej sytuacji logiczne byłoby umożliwienie naszym 11 i 12 klasom skończenie nauki w naszej szkole. Wygląda na to, że władze miasta działają tak, aby skłócić ze sobą szkoły, rodziców i całe środowisko polskie" - powiedział Dariusz Żybort.

Rozmówca Wilnoteki nie krył rozczarowania postawą władz miasta i osobiście mera Remigijusa Šimašiusa: "W drugiej turze wyborów mera wielu Polaków poparło Šimašiusa, licząc na pozytywne zmiany w mieście i na to, że będzie on pomostem, łączącym środowisko polskie i litewskie. Nie wiem, czy ktoś mu tak niefortunnie doradza, ale swoimi ostatnimi działaniami jako polityk stracił swój autorytet. W środowisku polskim będzie miał taką samą etykietę, jak ma jego partyjny kolega, były minister oświaty Steponavičius. Przecież można było normalnie usiąść, porozmawiać i znaleźć kompromisowe rozwiązanie. A teraz wszystko zostało rozstrzygnięte na zasadzie: my wiemy lepiej, zrobimy po swojemu i będziecie szczęśliwi. Jest to uszczęśliwianie na siłę".

Zarówno uczniowie reorganizowanych szkół, jak i ich rodzice są zdezorientowani, gdyż za miesiąc rozpocznie się rok szkolny, a wciąż nie wiadomo, do jakiej szkoły mają iść dzieci 1 września. Władze miasta proponują rozwiązanie, które nie brzmi ani logicznie, ani bezpiecznie ze względu na dzieci: uczniowie klas 11 i 12, na przykład "Konarskiego", nadal będą się uczyli w swojej szkole, ale formalnie będą uczniami Gimnazjum im. A. Mickiewicza, natomiast nauczyciele, którzy ich uczą, będą zatrudnieni na te kilka godzin również w "Mickiewiczówce". Kto w takiej sytuacji będzie odpowiedzialny za bezpieczeństwo i zdrowie uczniów, dyrektor szkoły im. Konarskiego czy dyrektor Gimnazjum im. A. Mickiewicza? Ponadto uczniowie mają zawarte dwuletnie umowy ze szkołą, anulować umowę mogą wyłącznie strony umowy, czyli uczeń i szkoła. Jeśli natomiast sprawa reorganizacji trafi do sądu, a trafi, sąd może podjąć decyzję o wstrzymaniu decyzji samorządowej Rady. W tej sytuacji do czasu rozpatrzenia sprawy i ogłoszenia decyzji sądu, wszystko zostanie bez zmian. 

"Sprawa trafi do sądu, ale tak naprawdę nie jest to na rękę ani naszemu środowisku, ani władzom miasta i osobiście Šimašiusowi. Może zanim AWPL była w koalicji rządzącej, trzeba było uzgodnić kwestie reorganizacji w naszym środowisku i poukładać wszystko tak, jakbyśmy chcieli. Teraz natomiast zrobione to zostało bez nas. Reformy są potrzebne, ale muszą się odbywać w drodze dialogu" - uważa Dariusz Żybort.

Dialogu zabrakło.

Na podstawie: Inf.wł. 

Komentarze

#1 Jest jeden pewnik w tej

Jest jeden pewnik w tej sytuacji: działania lietuvisóv, szczególnie mera i stojącej za nim kliki liberalno - konserwatywnej, są jednoznacznie szkodliwe i niesprawiedliwe. To wyraźny przejaw nagonki na mniejszości narodowe i pogardzania nimi.
Promowany przez nich przyjaciel Radczenki, Okińczyca, Pukszty, Underisowej, J.Mackiewicz, PKD.... pokazał swoją prawdziwą antypolska gębę.
Ale Wilnianie nie dali się nabrać i będą dalej walczyć o swoje należne prawa.

Sposób wyświetlania komentarzy

Wybierz preferowany sposób wyświetlania odpowiedzi i kliknij "Zachowaj ustawienia", by wprowadzić zmiany.