Skarby złotego wieku w Krakowie


Fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki
Prawie 450 eksponatów przedstawiających sztukę epoki ostatnich Jagiellonów, w 17 salach, na trzech kondygnacjach. „Obraz złotego wieku” to największa wystawa w historii Zamku Królewskiego na Wawelu. – Chciałem, żeby to był pozbawiony patosu, jak najbardziej pełny, panoramiczny obraz ówczesnej kultury – mówi jej kurator Krzysztof Czyżewski.





W XVI w. Polska była jednym z największych państw ówczesnej Europy – potęgą polityczną, militarną i ekonomiczną. Dynamicznie rozwijał się handel, wzrastały miasta. Nastąpił znaczący rozwój nauki, kultury i sztuki. I właśnie dokonania w tym obszarze prezentuje wystawa „Obraz złotego wieku”, otwarta w Krakowie, w salach Zamku Królewskiego na Wawelu. 

– Podczas uroczystości otwarcia tych, którzy przybyli na wystawę, przywitałem w imieniu Jagiellonów: Aleksandra, Zygmunta I Starego i Zygmunta Augusta – mówi Krzysztof Czyżewski, kurator wawelskiej wystawy. – Przypomniałem, że oni fizycznie są tu obecni. W katedrze wawelskiej jest Jagiełło, jest Kazimierz Jagiellończyk, są ich dzieci. Ale przywołałem też na otwarciu drugą katedrę, w której spoczywają Aleksander, Barbara, Elżbieta, czyli katedrę wileńską. Te dwie katedry stanowią swojego rodzaju jedność, one się dopełniają. Wilno i Litwa są na wystawie obecne nie tyle przez wypożyczenia ze zbiorów, ile przez nierozerwalne więzy historii. Wystawa, nad którą pracowałem trzy lata, acz tak naprawdę całe życie, nie była planowana jako jeden z elementów obchodów 700-lecia Wilna w Krakowie, ale bardzo dobrze, że w jakimś sensie też wpisuje się w to wydarzenie.


Wielkie wrażenie na zwiedzających robi 30 rzeźbionych w drewnie głów ludzkich, specjalnie na tę okazję wyjętych z kasetonów stropu Sali Poselskiej, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

Lata oczekiwań

O tej wystawie mówiono w Krakowie na długo przed jej otwarciem. Zastanawiano się, czy zapowiadana jako wystawiennicze wydarzenie roku spełni oczekiwania, czy nie będzie zbyt patetyczna. 

„Opowiemy o świecie Jagiellonów, o geografii, historii, o genealogii, zaprezentujemy najwybitniejszych artystów pracujących na dworze królewskim, przedstawimy wszelkiego rodzaju dzieła reprezentujące najwyższe osiągnięcia kultury duchowej, w tym bogato zdobione modlitewniki królowej Bony czy Zygmunta I, zetkniemy się również z najpełniejszym przedstawieniem wyobrażeń królewskich czasów ostatnich Jagiellonów” – zapowiadał prof. Andrzej Betlej, dyrektor Zamku Królewskiego na Wawelu.

Oczekiwania były duże, bo i od dawna nie było kompleksowej ekspozycji poświęconej Jagiellonom. – Próby prezentacji dorobku Jagiellonów podejmowano od dawna – mówi Krzysztof Czyżewski.

– Za pierwszą taką wystawę można uznać tę krakowską z końca XIX w., prezentującą czasy Jana Kochanowskiego. W 1986 r. Muzeum Narodowe w Krakowie zorganizowało znakomitą, monumentalną wystawę poświęconą sztuce czasów jagiellońskich w Polsce i na Litwie od 1386 do 1572 r. Miała ona istotny wymiar międzynarodowy, bo odbyła się w zamku Schallaburg w Austrii, a potem została powtórzona w Zamku Królewskim w Warszawie. Został po niej monumentalny katalog, który wciąż jest punktem odniesienia dla muzealników – przypomina Krzysztof Czyżewski. 


Na zdjęciu: współczesna wersja jednej z wawelskich głów – kobiety w czepcu – jest elementem zapraszającym na wystawę, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

– Od tego czasu minęło wiele lat, jakieś dwa pokolenia. Na początku XXI w. w Centrum Badań nad Europą Środkowo-Wschodnią w Lipsku powstała myśl, by zrobić wystawę poświęconą Jagiellonom w Europie. Pracowało nad nią międzynarodowe towarzystwo: Polacy, Czesi, Niemcy, Węgrzy, Litwini. Oprócz prac badawczych owocem miała być wystawa w Krakowie, Berlinie, Pradze i Wilnie w roku 2004. Droga do niej okazała się jednak bardzo mozolna. Ostatecznie „Europa Jagiellonica” odbyła się dopiero w latach 2012–2013 i w zupełnie innych miejscach: w Kutnej Horze, Poczdamie i na Zamku Królewskim w Warszawie. Tak szerokiej wystawy nigdy wcześniej nie było, ale nie do końca podobało nam się zmarginalizowanie w niej całego dorobku polsko-litewskiego, mieliśmy sporo zastrzeżeń. Nasza wystawa nie ma tak szerokiego zakresu, ale jest różnorodna. Chciałem, żeby to był pozbawiony patosu, jak najbardziej pełny, panoramiczny obraz ówczesnej kultury. Pokazujemy rangę tego, co pozostało – cieszy się kurator Czyżewski. 

W zamyśle twórców wawelska ekspozycja ma kreślić szeroką panoramę kultury rozkwitającej w latach 1501–1572 na ogromnym terytorium monarchii polsko-litewskiej, za panowania ostatnich Jagiellonów: Aleksandra, Zygmunta I Starego i Zygmunta Augusta. Ma także skłaniać do głębokiego namysłu nad epoką renesansu. 


Na zdjęciu: założeniem ekspozycji jest przedstawienie dziedzictwa kulturalnego i artystycznego krajów pozostających pod berłem Jagiellonów, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

Wileńskie akcenty

Głównym założeniem ekspozycji jest przedstawienie dziedzictwa kulturalnego i artystycznego krajów pozostających pod berłem Jagiellonów zgodnie z realiami epoki. Ekspozycja prezentuje nie tylko powszechnie znane i niezwykle znaczące dzieła sztuki, ale też wiele zabytków nowo odkrytych, mało znanych czy też dotąd w Polsce niepokazywanych. 

Na wystawę składa się prawie 450 starannie dobranych eksponatów, z których ponad 400 sprowadzono z muzeów oraz bibliotek z kraju i zagranicy, w tym tak renomowanych, jak: The Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, The Bodleian Library w Oksfordzie, The British Library w Londynie czy Luwr i Biblioteka Narodowa w Paryżu. 


Na zdjęciu: Martin Schoninck, „Oblężenie Malborka w 1460 r.” (1536). Niderlandczyk uzyskał zaskakujący efekt baśniowości przedstawienia ważnego dla Jagiellonów wydarzenia historycznego, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

– Mamy wypożyczenia z ponad stu jednostek z całego świata – kontynuuje kurator Czyżewski. – Z Litwy mamy wypożyczenia z Biblioteki Uniwersyteckiej i Pałacu Wielkich Książąt Litewskich. W tym ostatnim przypadku mam na myśli bardzo piękną panoramę Grodna oraz zabytek zupełnie unikatowy, rysunek kolorowany, niemiecki, przedstawiający księcia Witolda i jego żonę. To jest nabytek Pałacu Wielkich Książąt sprzed kilku lat dokonany na jednej z niemieckich aukcji. Dzisiaj wiemy, że to rysunek projektowy do ważnego dzieła z dziedziny genealogii Jagiellonów. Bardzo trudno jest znaleźć eksponaty z tej epoki na Litwie, które można by przenieść, bo trudno sobie wyobrazić choćby wypożyczenie obrazu św. Kazimierza z katedry wileńskiej. W Wilnie zachowała się oczywiście architektura, świetne malarstwo ścienne. Gdyby się dało przenieść kościół oo. Bernardynów z Wilna do Krakowa, to by było świetnie, ale to oczywiście niemożliwe. Zabytków ruchomych jest niewiele. Spośród nich prezentujemy choćby wspaniały modlitewnik Wojciecha Gasztołda. Trzeba jednak pamiętać, że artyści, których dzieła są tu prezentowane, pracowali na obu dworach, i w Krakowie, i w Wilnie. Związków jest wiele, możemy je odszukiwać na wielu poziomach.


Na zdjęciu: pierwsza w dziejach panorama Wawelu oraz otaczającej go zabudowy miejskiej malowana nie z wyobraźni, lecz z natury (XVI w., biblioteka uniwersytecka w Würzburgu), fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

Skarby z całego świata

Znaczną część ekspozycji zajmują znakomite pod względem artystycznym dzieła przeznaczone do wyposażenia kościołów. Tworzą one zarazem panoramę przemian stylowych dokonujących się na ziemiach Polski i Litwy między schyłkiem XV a trzecią ćwiercią XVI stulecia. Doskonałą ilustracją tego procesu są zestawione obok siebie dzieła pracującego dla Zygmunta I Hansa Dürera – m.in. nigdy w Polsce nieprezentowany portret młodzieńca z galerii Spada w Rzymie – oraz Gian Jacopa Caraglia. Ten drugi był autorem najwybitniejszych renesansowych dzieł gliptycznych, czyli rzeźbionych w kamieniach półszlachetnych, miniaturowych portretów Zygmunta Augusta, królowej Bony i Barbary Radziwiłłówny, które chyba na każdym oglądającym robią oszałamiające wrażenie. 

– Są bezcenne, ich wartości nie sposób określić, można by to zrobić dopiero, gdyby znalazły się na rynku antykwarycznym, ale miejmy nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie – tłumaczy Krzysztof Czyżewski. 

Pierwszy raz w Polsce pokazywany jest portret kobiety w podeszłym wieku, identyfikowanej z królową Anną Jagiellonką, należący do zbiorów Rijksmuseum w Amsterdamie. Swoją polską premierę ma też tłoczona w skórze tarcza z portretem Zygmunta Augusta z Livrustkammaren w Sztokholmie. 

Na piętrze Kurzej Nogi, w dawnej sypialni Zygmunta I, zgromadzono zespół przeznaczonych do prywatnego użytku luksusowych modlitewników, z ilustracjami mającymi ułatwić intymny kontakt modlącego się z Bogiem. Prawdziwymi arcydziełami europejskiego miniatorstwa są zdobione przez Stanisława Samostrzelnika książeczki do nabożeństwa króla Zygmunta I i jego małżonki Bony Sforzy, które przyjechały z Londynu i Oksfordu, a także możnowładców: wspomniany Wojciecha Gasztołda i Krzysztofa Szydłowieckiego. 

– Mieliśmy też nadzieję na pokazanie złotego medalu Krzysztofa Szydłowieckiego, który znajduje się w Petersburgu. Byliśmy dogadani z Ermitażem też na kilka innych dzieł, ale wojna na Ukrainie przeszkodziła w zrealizowaniu tych planów, podobnie jak w dokonaniu wypożyczeń z Białorusi, choć akurat z tych musieliśmy zrezygnować już wcześniej ze względu na żądaną zbyt wysoką cenę – dodaje kurator. 


Na zdjęciu: bogato zdobiona kamea z wizerunkiem królowej Bony, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki


Na zdjęciu: karta z modlitewnika Zygmunta Starego, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

Głowy zapraszające

Bogactwo prezentowanych eksponatów Krzysztof Czyżewski porównuje do suto zastawionego stołu, z którego każdy ze zwiedzających zechce skosztować tego, co wyda mu się najsmakowitsze, a nie zabraknie i takich, którzy zdecydują się posmakować wszystkiego. 

Trasa wystawowa przebiegająca przez trzy zamkowe kondygnacje, kończy się w Sali Poselskiej. Prezentowana w niej ekspozycja ma charakter podsumowania i kulminacji całej wystawy. 

– Trudno o lepsze miejsce niż Sala Poselska, by ukazać problematykę związaną z humanizmem renesansowym, który łączył tradycję pogańską i chrześcijańską – podsumowuje Krzysztof Czyżewski. – Malowidło zachowane pod stropem przedstawia alegoryczny wykład na temat życia człowieka. Jego źródłem była rozprawa greckiego filozofa Kebesa, która cieszyła się ogromną popularnością w całej Europie. Na wystawie można zapoznać się z licznymi wydaniami tego dzieła, a także z pisanym ręcznie, iluminowanym jego tłumaczeniem na język włoski z 1551 r., przechowywanym obecnie w bibliotece medycejskiej we Florencji. Tu także prezentowane są liczne materialne dowody kontaktów polskich humanistów z jednym z największych naukowych i moralnych autorytetów epoki, Erazmem z Rotterdamu. 

Wielkie wrażenie na zwiedzających robi 30 rzeźbionych w drewnie głów ludzkich, specjalnie na tę okazję wyjętych z kasetonów stropu, tworzących krąg pośrodku sali. Ekspozycja na wysokości wzroku zwiedzających umożliwia stanięcie twarzą w twarz ze słynnymi wawelskimi głowami – i trzeba przyznać, że to zupełnie inne doznanie niż spoglądanie na nie pod stropem.

– Cieszę się, że uparłem się na takie ich przedstawienie, bo ścierały się co do tego różne koncepcje, ale już po pierwszych dniach widzę, że ta moja się broni – uśmiecha się z zadowoleniem Krzysztof Czyżewski. 

Ciekawostką jest fakt, że współczesna wersja jednej z wawelskich głów – kobiety w czepcu – jest elementem zapraszającym na wystawę. Ponad 2,5-metrowe dzieło ze stali, stworzone w tym roku przez Pawła Orłowskiego w stylu low poly, można zobaczyć przy wejściu na wawelskie wzgórze, od strony Bramy Herbowej, przez cały okres trwania wystawy. Potrwa ona do 14 grudnia, a dofinansowana jest ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego RP. Z racji olbrzymiej liczby wypożyczeń z wielu placówek nie ma planów zaprezentowania jej w Wilnie. 


Na zdjęciu: ekspozycja na wysokości wzroku zwiedzających umożliwia stanięcie twarzą w twarz ze słynnymi wawelskimi głowami, fot. dzięki uprzejmości Zamku Królewskiego na Wawelu — państwowych zbiorów sztuki

Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 39 (113) 30/09-06/10/2023