Barbary i Zygmunta Miłości Szlakiem
Walenty Wojniłło, 18 sierpnia 2011, 10:56
Konno z Wilna do Krakowa? Może sto lat temu jeszcze tak, ale dziś? Chyba że ktoś ma taki pomysł. I czas, i pieniądze. Grupka litewskich entuzjastów - "hippohistoryków" - właśnie ceni sobie spojrzenie w przeszłość ...z wysokości siodła. Przed rokiem przemierzyli Witoldowy szlak nad Morze Czarne, w tym roku zainspirowała ich Wielka Miłość ostatniego z Jagiellonów do pięknej Litwinki Barbary Radziwiłłówny (to nic, że listy pisała po polsku, a pochodzenie miała ruskie). Ruszyli więc na Wawel, niczym 460 lat temu Barbara po polską koronę, ale wybrali nieco inny szlak - ten, którym po roku wracała, razem z pogrążonym w żałobie Zygmuntem Augustem, by na wieki spocząć w podziemiach wileńskiej katedry.
Znany na Wileńszczyźnie ze swych oryginalnych pomysłów przedsiębiorca Giedrius Klimkevičius uważa, że takie właśnie momenty wspólnej historii głębiej łączą Polskę i Litwę, a także Polaków i Litwinów, aniżeli „strategiczne partnerstwo”. Chce przypomnieć także Litwinom historyczną wielkość Litwy, stąd wyprawa przez Białoruś i Ukrainę (2000 km!), by przypomnieć Wielkie Księstwo Litewskie „od morza do morza”.
Po Rusi czas na Polskę i Jagiellonów, a przy okazji - dobrą promocję. Czego? Primo, polsko-litewskiej miłości na miarę tronu, a nawet ponad tron (z włosko-ruskim temperamentem). Secundo, Szlaku Jagiellońskiego, prawzoru Via Baltica, jaki przez wieki łączył Wilno i Kraków. Dziś próżno szukać śladu po tej ważnej europejskiej arterii komunikacyjnej (blisko 1000 km), dopiero ostatnio pojawili się zapaleńcy, którzy chcą wskrzesić piękną ideę na użytek turystyczny. Tertio, żemajtuków vel żmudów albo żmudzinów, najbardziej litewskiej rasy koni, zapomnianej i z olbrzymim wysiłkiem ratowanej, odradzanej przez grupę entuzjastów.
Taka wyprawa z jej medialną otoczką - to szansa na popularyzowanie tych szczególnych koników, będących też swego rodzaju zabytkiem, tyle że natury. Podobno zachowały wiele cech swoich przodków - lotnych tatarskich rumaków i dzikich koni, pasących się kiedyś na stepach i polach Wielkiego Księstwa. „Małe, lecz udałe”, jak mówi ruskie porzekadło. Kto wie, może właśnie na nich pralitwini dokonywali pierwszych najazdów na lechickie ziemie? Może właśnie na tych niepozornych konikach rośli Budrysowie unosili w głąb litewskich puszcz pierwszych Polaków (a raczej Polki...)?
Współcześni Litwini z poprzedniej wyprawy przywieźli na przykład ...psa. Sam dołączył do eskapady. Kogo przywiozą z Krakowa? Wieść gminna niesie, że może to być dziennikarz „Wyborczej” - ma dołączyć do rajdu „na dziesiątego”, ale dopiero w Polsce (wolał nie przemierzać konno Białorusi). Jeśli ktoś chciałby dokładnie śledzić losy tego „miłosnego” rajdu - zapraszam na: www.vilnius-krakow.com
Zdjęcia: Paweł Dąbrowski, Rajmund Rozwadowski
Montaż: Rajmund Rozwadowski
Komentarze
#1 Polskie konie małopolskie
Polskie konie małopolskie nasycone krwią orientalną i polskie araby są znacznie przedniejsze pod każdym względem..