Kolejny protest nie tylko Polaków
Walenty Wojniłło, 23 września 2011, 21:38
Społeczność polska na Litwie ponownie protestowała przeciwko zmianom, jakie narzuca szkołom mniejszości narodowych nowa ustawa o oświacie. W pobliżu Sejmu Litwy zebrały się ponad 4 tysiące osób, w tym wielu Rosjan i Litwinów. Protestujących Polaków poparły szkoły rosyjskie oraz Litewska Federacja Związków Zawodowych Oświaty i Nauki. Uczestnicy wiecu żądali zawieszenia ustawy o oświacie i podjęcia rozmów z przedstawicielami mniejszości narodowych.
Najbardziej bolesny jest jednak fakt, że decyzją obecnego ministra oświaty ujednolicenie egazminu nastąpi już za dwa lata -uczniowie klas jedenastych szkół polskich i rosyjskich muszą w ciągu dwóch lat nadrobić różnice programowe z poprzednich dziesięciu lat. Ministerstwo Oświaty Litwy obiecuje ulgi na poziomie oceny prac egzaminacyjnych absolwentów szkół nielitewskich, jednak tego typu próby tuszowania własnych błędów - zdaniem litewskich Polaków - nie wystarczą. Żądają oni odwołania błędnych - według nich - decyzji.
Pogarszające sytuację szkół nielitewskich zapisy, stawiające w trudnej sytuacji także nauczycieli szkół mniejszości narodowych, wzbudziły protesty lituanistów i związków zawodowych. Pisma do władz Litwy w tej sprawie wystosowało nawet kierownictwo Międzynarodowego Związku Zawodowego Pracowników Oświaty. Podczas wiecu w obronie nauczycieli, na których spadnie cała odpowiedzialność za realizację politycznych decyzji rządu, wystąpili także działacze litewscy.
Protestujący w okolicach sejmu ("pod sejmem" czy "przy sejmie" byłyby raczej określeniem na wyrost) rodzice, nauczyciele i dzieci, których przybyło dość sporo, dzielnie znosili wszystkie wystąpienia (wiec trwał ponad dwie godziny) oraz wyjątkowo duże (jak na polską z natury rzeczy imprezę) zainteresowanie litewskich mediów. Przy okazji walki o polską szkołę przypomniano rządzącym także inne grzechy, na przykład grabieżczą reprywatyzację gruntów ("zwrot ziemi"). Burzę oklasków jak zwykle zebrali przedstawiciele społeczności rosyjskiej, a szczególnie białoruskiej.
Na wiecu nie zapadła decyzja, czy ma być wznowiony strajk szkolny, który 2 września objął całą Wileńszczyznę, jednak organizatorzy i uczestnicy protestu zastrzegli, że z pewnością powróci on do szkół, jeżeli władze nie podejmą dialogu z mniejszościami narodowymi. Uczestnicy wiecu zapowiedzieli, że będą na wszystkie możliwe sposoby dążyć do: dalszego kształcenia dzieci w języku ojczystym, zachowania dotychczasowej sieci szkół dających wykształcenie średnie, zachowania dwuetapowego egzaminu z języka litewskiego (jako ojczystego i jako państwowego), przywrócenia na maturze egzaminu z języka ojczystego, zwiększenia finansowania, czyli tzw. koszyka ucznia dla szkół nielitewskich.
Tymczasem przewodnicząca Sejmu Litwy Irena Degutienė już oskarżyła organizatorów wiecu o podżeganie do waśni między Polakami i Litwinami oraz politykierstwo. "To nie jest rzeczowa, ale polityczna akcja, którą inspirują politycy, nawet posłowie naszego sejmu polskiej narodowości. Wszystko mi mówi fakt, że nawet rosyjskie portale nawoływały na ten wiec, więc nie mam zamiaru powoływać w sejmie żadnych dodatkowych grup roboczych" - ucięła Pani Marszałek. Dodała, że rozwiązywaniem problemów w tej dziedzinie zajmuje się międzyrządowa polsko-litewska grupa ekspertów, która "już osiągnęła porozumienie". "Dziś dostrzegam chęć skłócenia zwykłych Polaków i Litwinów, którzy są przyjaciółmi, przyjaźnią się rodzinami, ja również mam niejednego przyjaciela polskiej narodowości" - podkreśliła Irena Degutienė.
Przygotowali: Edyta Maksymowicz, Walenty Wojniłło
Zdjęcia: Jan Wierbiel, Rajmund Rozwadowski
Montaż: Rajmund Rozwadowski
Komentarze
#1 Polacy z Litwy - nie wierzcie
Polacy z Litwy - nie wierzcie rządowi litewskiemu - ci zawsze chca Was oszukać - a rząd polski niewiele lzrobi , bo niewiele moze - MUSICIE SAMI ZDECYDOWANIE WALCZYĆ O SWOJE PRAWA
#2 Możecie polegać wyłącznie na
Możecie polegać wyłącznie na sobie i na Polakow na całym swiecie, a poprzez nich i na zmuszonych do reakcji polskich i europejskich polityków. Musicie tylko bardzo mocno pokazywać się medialnie, tak jak to było w czasie strajku.
Odwagi. Decydują się losy waszych dzieci , wnuków i prawnuków.
#3 Tylko AUTONOMIA WILEŃSZCZYZNY
Tylko AUTONOMIA WILEŃSZCZYZNY jest gwarancją naszych praw
#4 Demonstracja w Kanadzie; W
Demonstracja w Kanadzie;
W najbliższą środę demonstracja w obronie praw Polaków na LT w Ottawie w Kanadzie.
#5 Te Kmicic, my milosnicy
Te Kmicic, my milosnicy Wilnoteki z Am. Polnocnej nie potrzebujemy twojej reklamy. Sami wiemy gdzie mamy isc i co robic.
#6 Pozwólcie Wilniukom być
Pozwólcie Wilniukom być Polakami!
#7 Te Kał - boy - nie wypowiadaj
Te Kał - boy - nie wypowiadaj się za Polonię z Ameryki Płn. Nikt cię do tego nie upoważnił a autorytetu nie masz wcale.
#8 List Barroso – odkłamany Na
List Barroso – odkłamany
Na portalu Delfi ukazała się informacja, będąca komentarzem do odpowiedzi, jakiej udzielił przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso litewskim europosłom na ich list dotyczący sytuacji mniejszości narodowych na Litwie. Portal pieje wręcz z zachwytu nad słowami Barroso, który rzekomo w tej sprawie w pełni ufa Litwie. Na potwierdzenie tej tezy przytoczono krótki cytat z listu. Dla nieznającego tematu czytelnika, po przeczytaniu tych słów, sprawa wydaje się jasna i prosta. Barroso staje po stronie rządu litewskiego. Jest tylko jedno, małe: ale…
Dotarliśmy do oryginalnej, pełnej wersji listu Barroso. I cóż się okazuje? Portal Delfi wyrwał z kontekstu listu jedno (!) zdanie, wokół którego stworzono całą, propagandowo poprawną, wiadomość. Przewodniczącego Barroso potraktowano w sposób instrumentalny, manipulując faktami, stosując wybiórcze i dziurawe sito dziennikarskie, w którym pozostawiono jedynie to, co chce ujrzeć dziennikarz. A cała prawda? Cóż, jeśli jej tam nie ma, to jak mawiał klasyk, tym gorzej dla prawdy. Wydawało się, że czasy prymitywnej medialnej manipulacji dawno odeszły w niepamięć, wraz z upadkiem niesławnej pamięci totalitarnego ustroju. Ale jak widać na Litwie mają się całkiem dobrze. Wszak papier przyjmie wszystko, kłamstwo powtórzone wielokrotnie staje się prawdą. My jednak tej zasady nie uznajemy.
Czas odkłamać fakty. Oto, co faktycznie napisał Barroso. Stwierdza on, że: „Komisja jest zobowiązana chronić podstawowe prawa człowieka, łącznie z prawami mniejszości. (…) UE ma unikalną i dokładnie określoną bazę prawną zapewniającą ochronę praw człowieka w Europie. (…) Równość wobec prawa oraz walka przeciwko dyskryminacji ze względu na przynależność do mniejszości narodowej są podstawowymi zasadami prawa Unii, które są potwierdzone w Karcie Praw Podstawowych Unii Europejskiej. (…) Komisja wspiera kilka projektów związanych z językami regionalnymi i mniejszości narodowych, zwłaszcza projekty, które są związane z promocją języków i różnorodnością językową.”
I dalej pisze tak: „Odpowiednie państwowe zasady muszą odzwierciedlać prawidłową równowagę między prawami jednostki i uszanowaniem życia prywatnego i rodziny a uzasadnioną ochroną oficjalnego języka państwowego.” I wreszcie na końcu przewodniczący Barroso stwierdza: „W tej sprawie ufam całkowicie w gotowość (!) władz litewskich do zagwarantowania poszanowania wartości, które są podstawą Unii Europejskiej, łącznie z poszanowaniem praw mniejszości narodowych.”
Oto fakty. Jeśli Barroso istotnie ufa władzom litewskim, to w tym, że zagwarantują (!) prawa mniejszości narodowych zgodnie z prawem i duchem Unii Europejskiej. Dla dopełnienia obrazu powiedzmy, co prawo międzynarodowe mówi w tym temacie:
„Unia dąży do zwalczania wszelkiej dyskryminacji ze względu na (…) pochodzenie etniczne” (art. 10, Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej).
„Zakazana jest wszelka dyskryminacja, w szczególności ze względu na (…) przynależność do mniejszości narodowej” (art. 21 p-kt 1, Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej).
„Unia szanuje różnorodność kulturową, religijną i językową” ( art. 22 tejże Karty).
W 2000 roku Litwa ratyfikowała Konwencję Ramową Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych, co oznacza, że powinna, a nawet musi, wywiązywać się z przyjętych zobowiązań. A Konwencja mówi jasno: „Strony zobowiązują się uznać, że każda osoba należąca do mniejszości narodowej ma prawo do swobodnego używania, bez jakiejkolwiek ingerencji, jej języka mniejszości, zarówno prywatnie, jak i publicznie, ustnie oraz pisemnie. Na obszarach zamieszkałych tradycyjnie lub w znacznej ilości przez osoby należące do mniejszości narodowej, o ile osoby te tego sobie zażyczą (…), strony będą starać się zapewnić (…) warunki, które umożliwią używanie języka mniejszości w stosunkach między tymi osobami a organami administracyjnymi” (art. 10 Konwecji).
„Strony zobowiązują się uznać, że każda osoba należąca do mniejszości narodowej ma prawo do używania jej nazwiska i imion w języku mniejszości oraz ich oficjalnego uznania zgodnie z trybem przyjętym w ich ustawodawstwie, (…) ma prawo do umieszczania w jej języku znaków, napisów i innych informacji o charakterze prywatnym w sposób widoczny dla osób postronnych. (…) strony będą starać się (…) umieszczać również w języku mniejszości tradycyjne nazwy lokalne, nazwy ulic i inne oznakowania topograficzne o charakterze publicznym” (art. 11 Konwencji).
To tylko kilka przykładów z prawa międzynarodowego. Czas, aby dziennikarze Delfi, a zwłaszcza władze litewskie, przyjęli to do wiadomości. A hasło przewodnie Unii Europejskiej: „Zjednoczona w różnorodności”, nie było na Litwie tylko pustym frazesem. Wszak jak mówi stare przysłowie, mądrej głowie dość dwie słowie.
dr. Bogusław Rogalski,
doradca ds. międzynarodowych Grupy EKR
http://www.awpl.lt/index.php?option=com_content&view=article&id=226%3Ali...
#9 Panie Vilniauskaus- Wileński
Panie Vilniauskaus- Wileński -przeczytaj to co przytoczył Kmicic- przestanie Pan kłamać
#10 Rezim na II miejscu juz,
Rezim na II miejscu juz, Polska oddycha!
Gdyby wybory odbyły się wczoraj, rezymowa platforma uzyskałaby 27,91% głosów. Prawo i Sprawiedliwość zaś 29,17%. Jak podkreśla prezes Instytutu Homoxicus, trend, który wali rezim to klamstwa w ich mediach. PO traci ponad 4 punkty procentowe głosów, PiS zyskuje podobną wartość procentową, co powoduje, że Partia p. J. Kaczynskiego jest wreszcie na I miejscu.
#11 Homo.... co takiego ?Nie
Homo.... co takiego ?Nie istnieje żaden instytut Homoxicus drogi kał - boyu. On istnieje tylko w twojej chorej wyobrażni.
#12 "Wszak papier przyjmie
"Wszak papier przyjmie wszystko, kłamstwo powtórzone wielokrotnie staje się prawdą. "
Alez fajnie - mowi o tym nie kto inny, a Kmicic :)))) Akurat sam o sobie :)))
#13 Oto są fakty: "Litwa dąży do
Oto są fakty:
"Litwa dąży do zwalczania wszelkiej dyskryminacji ze względu na (…) pochodzenie etniczne” (art. 10, Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej"
„Na Litiwe Zakazana jest wszelka dyskryminacja, w szczególności ze względu na (…) przynależność do mniejszości narodowej” (art. 21 p-kt 1, Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej)."
„Litwa szanuje różnorodność kulturową, religijną i językową” ( art. 22 tejże Karty)."
#14 Panie i Panowie! Żeby zmusić
Panie i Panowie! Żeby zmusić naszych polityków (nie ważne, których teraz wybierzemy) do
działania, nasze społeczeństwo musi wiedzieć w czym rzecz i być na bieżąco! Wszyscy mamy
większy lub mniejszy dostęp do internetu. Zacznijcie działać wokół siebie, na stronach swoich miast, szkół, urzędów. Choćby i tak:
http://www.suwalki.info/forum.php?page=&cmd=show&id=68373&category=34
Z czasem coraz więcej osób zacznie zwracać uwagę na Wasze sygnały i wyciągać własne wnioski. Zaczną pojawiać się publikacje takie jak ta:
http://www.suwalki24.pl/index.php/Kim-byli-nasi-przodkowie.html
Komentujcie, zwracajcie uwagę aż nasi „kochani” politycy w końcu pomyślą, że coś trzeba robić bo im żyć spokojnie naród nie da. A nie da dotąd, dopóki nie zaczną bronić własnych rodaków!
#15 "„Zakazana jest wszelka
"„Zakazana jest wszelka dyskryminacja, w szczególności ze względu na (…) przynależność do mniejszości narodowej” (art. 21 p-kt 1, Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej)." tyle po napisau Kmicic ale zapomniau zhe on nie jest sendzhiau i nie jemu sondzhycz o dyskriminacii. Kmicic kse zbudowacz iliuzije zhe polacy sau dyskriminowani w Litwie.
#16 http://www.awpl.lt/index.php?
http://www.awpl.lt/index.php?option=com_content&view=article&id=229%3A10...
10-tysięczny wiec w obronie szkół mniejszości narodowych
Otwarta lekcja wychowania obywatelskiego
Około 10 tysięcy osób zebrało się w ubiegły piątek po południu przed gmachem Sejmu RL, aby jeszcze raz i bardziej donośnym głosem zaprotestować przeciwko dyskryminacyjnej nowelizacji Ustawy o oświacie i zażądać jej bezwarunkowego odwołania. Nikt z kierownictwa Sejmu RL do protestujących nie wyszedł…
Chłodna i wietrzna pogoda nie odstraszyła rodziców i uczniów, którzy tłumnie stawili się pod gmachem parlamentu litewskiego, by wyrazić swój sprzeciw wobec odgórnie narzuconej ustawy i zaapelować do rozsądku polityków, by jeszcze podczas jesiennej sesji parlamentu odwołali nowelizację godzącą w szkoły mniejszości narodowych na Litwie. Podczas wiecu jednym głosem przemawiali Polacy, Białorusini, Rosjanie i Litwini. Kłamliwe były doniesienia, niektórych środków masowego przekazu, że w wiecu wzięło udział od 2 do 4 tys. osób. Część ludzi przychodziła wcześniej, część dołączyła po pracy później, wielu rodziców przyszło z dziećmi, a ponieważ było zimno, a wiec trwał prawie trzy godziny, więc z troski o zdrowie swych pociech nie dotrwali do końca. Nie wszyscy więc protestowali w jednym czasie. Tak więc twierdzenia, że w wiecu brało w sumie około 10 tys. są jak najbardziej wiarygodne.
Patyczki dla premiera
Tradycyjnie wiec rozpoczęto od odśpiewania „Roty”. Jan Mincewicz, wicemer samorządu rejonu wileńskiego, otwierając wiec zwrócił się do „panów nacjonalistów” z apelem, aby zaprzestali nagonki na szkoły mniejszości i dali możliwość nauki w języku ojczystym. Parafrazował słowa litewskiej piosenki: „Polakami się urodziliśmy, Polakami chcemy pozostać”. Przypomniał, że masowy protest odbywa się w dniu błogosławionego ojca Pio i zainicjował pochodzącą z III wieku modlitwę „Pod Twoją obronę…”.
Solidarność z protestującymi wyraziła przewodnicząca Litewskiej Konfederacji Związków Zawodowych Pracowników Oświaty i Nauki Ruta Osipavicziute, która przyznała, że protestujący mają rację. - Również uważamy, że władze muszą rozmawiać, usiąść przy wspólnym stole i rozwiązywać problemy, a nie stosować zasadę buldożera - powiedziała Osipavicziute i dodała, że niegdyś sprezentowała patyczki higieniczne do czyszczenia uszu ministrowi oświaty Ginatarasowi Steponavicziusowi, ale uważa, że przydałyby się one też premierowi i przewodniczącemu sejmowego komitetu oświaty i nauki. Autorytatywnie stwierdziła, że próby forsowania i wcielania w życie tendencyjnej Ustawy o oświacie są utopią.
Wiec w obronie swych praw
- Ten wiec nie jest przeciwko Litwie i przeciwko językowi litewskiemu, lecz przeciwko bezdusznym urzędnikom, którzy nie słyszą swych obywateli i nie chcą z nimi rozmawiać - powiedział Mirosław Szejbak z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, współorganizatora wiecu. – Bronimy zasad społeczeństwa obywatelskiego, jesteśmy za wolną, europejską, wielonarodowościową i tolerancyjną Litwą – stwierdził.
Przemawiająca w imieniu rodziców Irena Orłowa pytała rządzących, dlaczego zmuszają ich do stanięcia po drugiej stronie barykady. - Czy to normalne, że 2 września nasze dzieci nie poszły do szkół? - pytała mówczyni.
- Mniejszości narodowe organizując akcje protestacyjne przeciwko Ustawie o oświacie jedynie się bronią - powiedział przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski. - Mieliśmy bardzo dobrą Ustawę o mniejszościach narodowych, ale przed dwoma laty została zlikwidowana. Pół roku temu przyjęto nową redakcję Ustawy o oświacie, w której prawa mniejszości narodowych zostały ograniczone, więc się bronimy, tak jak bronią się inni obywatele czy grupy obywateli naszego kraju - drobni przedsiębiorcy, właściciele ziemi i inni – podkreśłił Tomaszewski.
Kto zatroszczy się o emigrantów?
Tomaszewski skrytykował też rządzącą koalicję konserwatystów i liberałów, która nie reprezentuje i nie broni interesów zwykłych obywateli. – Uważam, że władze powinny zatroszczyć się o to, aby nasi rodacy nie emigrowali z Litwy. Już prawie pół miliona naszych obywateli mieszka w Anglii, Irlandii, Norwegii. Dlaczego nikt nie zatroszczy się o nich, a wysiłek władz jest skierowany na to, byśmy nie umieli swego ojczystego języka. Trzeba zastanowić się nad tym, jak nauczyć języka litewskiego 0,5 mln emigrantów, w absolutnej większości Litwinów, rozsianych po krajach Europy Zachodniej – powiedział lider AWPL.
Nasza sprawa jest słuszna
Zaznaczył on też, że dotychczas nie został rozwiązany problem zwrotu ziemi i przypomniał, że duchowy przywódca obecnej koalicji rządzącej – Vytautas Landsbergis – w roku 1991 podpisał ustawę o przenoszeniu ziemi z innych miejscowości, z czego skwapliwie skorzystał nie tylko sam, ale i jego żona, przyjaciele i cały szerego wysokich urzędników państwowych. Zwrócił uwagę, że z powodu prowokacji konserwatystów cierpią też „bracia Żmudzini”, którzy, podobnie jak Polacy, są pozbawieni prawa pisania nazw miejscowości w języku żmudzkim. Nie tak dawno konserwatyści byli współorganizatorami przewrotu w rejonie kłajpedzkim, w wyniku którego stanowiska wicemera został pozbawiony lider Partii Żmudzinów Egidijus Skarbalius.
- Przy Urzędzie Prezydenta było nas 5 tys. osób, teraz zebrało się około 10 tys. Nie od dobrego życia ludzie wyszli na ulice, ale nasza sprawa jest słuszna i zwycięstwo będzie po naszej stronie – z przekonaniem stwierdził Tomaszewski, którego wystąpienie zostało owacyjnie przyjęte przez zebranych.
Zasadniczy problem nadal nierozstrzygnięty
Gintare Pugacziauskaite, studentka z Kowna, podkreśliła, że rozumie i popiera Polaków w ich walce o swoje prawa. – Dziękuję wam za odwagę, która tak potrzebna jest nam wszystkim – powiedziała młoda lituanistka.
Występujący w jednogłośnie twierdzili, że nie są nastawieni antylitewsko, ale nie mogą przemilczać faktu, że na Litwie nasiliły się ksenofobiczne i antypolskie nastroje
W piątkowym proteście oprócz Polaków, którzy stanowili zdecydowaną większość, licznie tęż wzięlii udział Rosjanie, Białorusini i Litwini. Przewodnicząca litewskiego Zrzeszenia Nauczycieli Szkół Rosyjskich Ellana Kanaite poddała krytyce dotychczasowe „osiągnięcia” grupy ekspertów stwierdzając, że omawiali oni tylko kwestie techniczne, ale ciągle nie został rozstrzygnięty zasadniczy problem wynikający z nowej ustawy o oświacie.
Ani dialogu, ani kompromisu
Również Józef Kwiatkowski, prezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” stwierdził, że postępu w negocjacjach grupy ekspertów brak, a winę za to ponosi strona litewska, która nie idzie na żadne ustępstwa i nie dąży.do kompromisu. Zdementował też stwierdzenie premiera Andriusa Kubiliusa o tym, że grupy eksperckie rzekomo doszły do porozumienia. – To jest zwyczajne kłamstwo – stwierdził Kwiatkowski, dodając, że wraz z Czesławem Dawidowiczem, wydali stosowne oświadczenie. Prezes „Macierzy Szkolnej” pogratulował zebranym odważnej postawy i cieszył się, że szczególnie dużo zebrało się młodzieży szkolnej, dla której piątkowy protest był swoistą otwartą lekcją wychowania obywatelskiego.
Posłowie z ramienia Akcji Wyborczej Polaków na Litwie – Leonard Talmont, Michał Mackiewicz i Jarosław Narkiewicz – oskarżyli władze o tchórzostwo i niechęć podjęcia dialogu. Zwrócili uwagę, że Ustawa o mniejszościach narodowych nadal nie jest przyjęta, a niektórzy politycy litewscy, komentując sprzeciw Polaków wobec nowej redakcji Ustawy o oświacie, uciekają się do kłamstw, niedomówień i manipulacji.
Strajk będzie kontynuowany
Jak zawsze barwne i emocjonalne było przemówienie Marii Matusewicz, przewodniczącej Stowarzyszenia Białoruskiej Mowy im. Fr, Skoryny – Nowa Ustawa o oświacie jest eksperymentem na żywym ciele, ale nie jesteśmy zwierzakami doświadczalnymi i nie damy gnębić swych dzieci – twardo stwierdziła Białorusinka.
Protestujący zapowiadzieli kontynuację walki o swobodne nauczanie w języku ojczystym, zachowanie wszystkich szkół średnich, o nieujednolicanie egzaminu maturalnego z języka litewskiego, o przywrócenie obowiązkowego egzaminu maturalnego z języka ojczystego i zwiększenie finansowania szkół mniejszości narodowych. „Jeżeli w sprawie oświaty mniejszości narodowych nie rozpoczną się negocjacje z przedstawicielami mniejszości narodowych i nie zostaną uwzględnione nasze żądania, podtrzymamy decyzję rodziców o kontynuacji strajku" - napisano w przyjętej rezolucji. Od początku roku szkolnego trwa strajk oświatowy, zawieszony na czas negocjacji, jakie prowadzą przedstawiciele ministerstw edukacji Litwy i Polski. Na razie jednak rozmowy ekspertów z obu krajów nie przyniosły przełomowych rezultatów. Ustalenia podjęte kilka dni temu w Warszawie nie satysfakcjonują reprezentantów polskich organizacji na Litwie.
Inicjatywa rodziców
Protest rodziców i uczniów szkół mniejszości narodowych został ostro zaatakowany przez niektóre litewskie media, a potem również przez premiera Andriusa Kubiliusa i Irenę Degutiene, przewodniczącą Sejmu RL. Liderzy konserwatystów masową akcję protestacyjną zgodnie określili jako„politykierstwo kosztem dzieci, uprawiane przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. - Ważą się losy dzieci, a protest to inicjatywa rodziców. Większość protestujących jest świadomych tego, co robią. Nikt nie wykorzystuje dzieci, ale nikt nie może zabronić walki o swoje prawa - skomentował poseł Michał Mackiewicz, prezes Związku Polaków na Litwie. Wtórował mu Albert Narwojsz, koordynator szkolnych komitetów strajkowych, który zauważył, że to tylko retoryka litewskich polityków, której używają, by ukryć przed Europą i światem, że na Litwie dzieje się źle. - Komitety strajkowe, które zdecydowały się podjąć walkę o polskie szkoły, prowadzą regularne spotkania i nie są przez nikogo manipulowane – stwierdził Narwojsz.
Bodziec dla grupy
– Odbieram ten wiec jako bodziec dla prac polsko-litewskiej grupy ds. oświaty, bo rok szkolny już trwa i nie ma czasu na zwłokę. Póki ten dialog trwa, jest nadzieja na kompromis – powiedział dla „Rzeczpospolitej” Robert Tyszkiewicz, wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Ustawa o oświacie, która dyskryminuje polskie szkoły, weszła w życie na wiosnę. Grupa ekspertów z obu krajów, która ma osiągnąć kompromis, została powołana dopiero we wrześniu, gdy tysiące polskich uczniów ogłosiło strajk. Dotychczas grupa z udziałem przedstawicieli ministerstw edukacji i mniejszości spotkała się dwukrotnie. Kolejna debata odbędzie się 14 października w Warszawie i od niej Polacy uzależniają dalsze posunięcia. Jeśli po tym spotkaniu władze Litwy zignorują ich postulaty, w polskich szkołach zostanie ogłoszony kolejny strajk.
Zupełna klapa
W tym samym dniu w samo południe wiec protestu przeciwko rzekomemu niszczeniu szkół litewskich na Wileńszczyźnie przeprowadziła tracąca popularność i znaczenie partia eksprezydenta Rolandasa Paksasa – Porządek i Sprawiedliwość. Zamiast głośno zapowiadanych 300 osób przed gmachem samorządu zebrało się około 30. Protest ten nie miał żadnych podstaw i był doraźną akcją polityczną, gdyż Naczelny Sąd Administracyjny Litwy uznał, że samorząd rejonu wileńskiego reorganizację szkół przeprowadził zgodnie z prawem. Ponadto żadna szkoła w w rejonie wileńskim, w odróżnieniu od innych samorządów kraju, nie została zamknieta. Zapowiadany głośno protest okazał się zupełnym niewypałem, który poza kompromitacją nic dobrego „paksistom” nie dał.
Zygmunt Żdanowicz
Wiec, który został zorganizowany przez komitety strajkowe szkół mniejszości narodowych i Forum Rodziców Szkół polskich na Litwie poparły organizacje polityczne i społeczne: Akcja Wyborcza Polaków na Litwie, Alians Rosjan Litwy, Związek Polaków na Litwie, Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”, Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Rosyjskich na Litwie oraz Stowarzysznie Białoruskiej Mowy im. Fr. Skoryny.
#17 http://www.awpl.lt/index.php?
http://www.awpl.lt/index.php?option=com_content&view=article&id=227%3Az-...
Z konferencji prasowej AWPL w Sejmie RL
Nie żadne politykierstwo, lecz obrona swoich żywotnych praw
„Temat naszego spotkania, niestety, będzie ten sam” – od tych słów poseł Jarosław Narkiewicz rozpoczął konferencję prasową w Sejmie RL, która miała miejsce 23 września, niespełna trzy godziny przed wiecem protestacyjnym.
W konferencji uczestniczyli przewodniczący AWPL, europoseł Waldemar Tomaszewski, prezes ZPL, poseł na Sejm Michał Mackiewicz oraz przedstawicielka rodziców z rejonu trockiego Irena Orłowa, uczennica „syrokomlówki” Kamila Popławska i Gintare Pugaćiauskaite, reprezentująca ograbionych właścicieli ziemi z Druskiennik.
Już na początku organizatorzy spotkania z mediami zaznaczyli, że jego potrzeba wynikła po tym, jak w większości litewskich środków masowego przekazu pojawiła się niezgodna z prawdą informacja o rzekomo osiągniętym postępie w pracy dwustronnej komisji w sprawie oświatowej. Natomiast Czesław Dawidowicz i Józef Kwiatkowski - przedstawiciele polskiej mniejszości w komisji - stwierdzili jednoznacznie, iż żadne porozumienie w omawianej kwestii, dotyczącej znowelizowanej Ustawy o oświacie, ani w Druskiennikach, ani w Warszawie nie zostało osiągnięte. Ponieważ media litewskie nadal podają kłamliwe informacje na ten temat, przedstawiciele AWPL podjęli kolejną próbę poinformowania społeczeństwa o rzeczywistym stanie rzeczy.
Na wstępie lider AWPL podkreślił, że obecny protest będzie odbywał się pod hasłem „Przeciwko łamaniu praw mniejszości narodowych i innych grup społecznych”. Dlatego obok problemów oświatowych na wiecu zostaną poruszone również nie mniej bolesne sprawy zwrotu ziemi. „To już nie jest tylko walka o prawa mniejszości narodowych, to jest walka o zasady demokracji” – powiedział W. Tomaszewski, zaznaczając jednocześnie, że w państwie dzieje się znacznie więcej niedobrych rzeczy, przeciwko którym należy protestować. - Panująca wśród ludzi atmosfera zastraszania sprawiła, że nie mają oni odwagi, by przeciwstawić się łamaniu swych praw oraz zasad demokracji. Protesty mniejszości narodowych przeciwko znowelizowanej Ustawie o oświacie zainspirowały inne grupy społeczne do przeciwstawienia się despotyzmowi władzy. My nie występujemy przeciwko Litwie, jak to niektórzy usiłują wmówić społeczeństwu, my protestujemy przeciwko obecnej władzy, która łamie obywatelskie prawa wszystkich, zarówno Polaków jak i Litwinów. Jeżeli władze państwa ignorują 60 tys. podpisów swych obywateli, ludzie muszą bronić swych praw i żadnego politykierstwa w tym nie ma”.
Mówiąc o udziale w proteście właścicieli ziemi przytoczono dwa z wielu rażących przykładów bezprawia: przydzielenie 1,5 ha gruntów w Awiżeniach dla żony znanego muzykologa, stanowiących własność rodziny Wasilewskich oraz rozparcelowanie na ponad 400 działek ziemi w Tarandzie, przyznanych prominentom z sądów, prokuratury, Sejmu itp. Działo się to rzekomo według litery prawa, zgodnie z wcześniej przyjętymi przez polityków ustawami. Podobną sytuację przedstawiła Gintare Pugaćiauskaite z Druskiennik, która poparła słuszne dążenia Polaków w obronie ziemi i ojczystej mowy: „Z protestem polskiej mniejszości łączy mnie wspólna krzywda, jakiej ze strony władz doznają właściciele ziemi. Własność i język ojczysty – to niezbywalne prawa człowieka, które nie zostały mu dane przez władzę, ona zatem nie ma prawa ich odebrać”.
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, dotyczące Ustawy o Oświacie, uczestnicy konferencji stanowczo zaznaczyli, że protest nie jest skierowany przeciwko nauce języka litewskiego, ale przeciwko metodom wdrażania założeń ustawy i niszczeniu ojczystego języka. W tych posunięciach bowiem jest dobrze widoczna tendencja, by manipulując opinią społeczną jak najszybciej zlitwinizować mniejszości narodowe. „My walczymy o wizerunek Litwy w demokratycznym świecie” – było podkreślane niejednokrotnie. „Dlaczego w tym samym czasie obecna większość rządząca w Sejmie nie zadba o półmilionową rzeszę dzisiejszych emigrantów, wśród których 10 proc. stanowią dzieci, w ogóle nie znające języka litewskiego? – pytał W. Tomaszewski, niestety, na razie retorycznie. – Przecież środki na realizację założeń znowelizowanej ustawy można byłoby skierować na ten cel, lub na finansowanie szkół w innych rejonach Litwy, zamiast „uszczęśliwiania” na siłę mniejszości narodowych”.
Poruszono także temat alternatywnej pikiety przed samorządem rejonu wileńskiego, której organizatorzy wykorzystali rozdmuchaną sprawę dołączenia werusowskiej szkoły do gimnazjum w Niemenczynie. W ten sposób próbuję się urobić opinię społeczną, mówiąc o rzekomej likwidacji litewskich szkół w rejonie. Organizatorom tej populistycznej gry – wiecu dla wiecu – udało się zebrać około 30 osób w wieku emerytalnym, chociaż ich partia liczy 10 tys. członków.
„Dlaczego nie mówi się o tym, ile zbudowano w rejonie litewskich szkół? – skomentował poseł J. Narkiewicz. – Trudno znaleźć inny rejon na Litwie, gdzie nie tylko nie zamknięto żadnej szkoły, ale zbudowano tyle placówek oświatowych”.
„Nas pytają: dlaczego ci Polacy są ciągle niezadowoleni? Czy jesteśmy obywatelami Litwy? Patriotami Litwy”? Czy kochamy Litwę? Czy jesteśmy lojalni? – zastanawiał się poseł M. Mackiewicz. – I kochamy, i jesteśmy lojalni. Jeżeli przyjdzie potrzeba bronić, jeszcze nie wiadomo, kto znajdzie się w pierwszych szeregach. Tylko kochamy nie bezwzględnie, my jesteśmy ludźmi i walczymy, jeżeli widzimy że dzieje się niesprawiedliwość”.
Zaznaczono też, że podczas obrad dwustronnej komisji poddawano dyskusji trzęciorzedne problemy, które leżą w kompetencji ministerstwa i ministra oświaty. Nie mówiono natomiast o rzeczywistej dyskryminacji – planowaniu zamknięcia szkół polskich. Minister G. Steponavićius, należący do partii liberałów, w rzeczywistości zachowuje się jak typowy nacjonalista.
Obecna na sali przewodnicząca Litewskiej Federacji ZZ Pracowników Oświaty i Nauki Ruta Osipavićiute poinformowała o liście kierownictwa Międzynarodowych Związków Zawodowych Pracowników Oświaty, zrzeszającego 30 mln nauczycieli, skierowanego do premiera Litwy i ministra oświaty. Wyraża się w nim m.in. zatroskanie znaczącym pogorszeniem sytuacji nauczycieli, które powoduje wcielanie w życie nowej ustawy. Niestety, odpowiedzi na list nie otrzymano.
Na sugestię o tym, że AWPL wykorzystuje sytuację dla zwiększenia swojej popularności, W. Tomaszewski ripostował krótko, że zdobyte w ostatnich wyborach w Wilnie II miejsce wśród partii politycznych jest najlepszym dowodem jej popularności. „To, co robiliśmy niejednokrotnie w obronie naszych praw, robimy i będziemy robić nadal!”
Czesława Paczkowska
#18 Czas
Czas Honoru:
http://www.awpl.lt/index.php?option=com_content&view=article&id=230%3Acz...
Czas honoru
Odbył się jeszcze jeden wiec protestacyjny. Przebrzmiały mocne słowa przemówień, nacechowane bólem i troską o przyszły los licznej grupy mieszkańców Litwy, kiedy to na oczach całego świata dzieje się krzywda obywatelom państwa, deklarującego się demokratycznym i europejskim. Determinacja uczestników była świadectwem ich obywatelskiej dojrzałości i potwierdzeniem świadomego wyboru – obrony należnych im praw.
Szary gmach, w pobliżu którego miało miejsce to wydarzenie, znów jednak pozostał głuchy na ten wielotysięczny głos. Tak samo jak głusi byli i ci, którzy z zawodu mają obowiązek przekazywania prawdziwej informacji. Przewodnicząca Sejmu natomiast zdążyła oskarżyć organizatorów wiecu o podżeganie do waśni między Polakami i Litwinami oraz politykierstwo. Z zaciętością określiła protest jako polityczną akcję, zainspirowaną przez polityków Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, a „nawet posłów naszego Sejmu polskiej narodowości”. Widocznie zapominając, że właśnie ci posłowie zostali wybrani przez zgromadzoną na placu społeczność i mają prawo, a także obowiązek bronić jej żywotnych praw. Skoro zaś wystarczającym argumentem, by uniknąć rzeczowych rozmów, był fakt, „że nawet rosyjskie portale nawoływały na ten wiec” – powołania żadnych nowych grup roboczych nie będzie. Tak oto przedstawicielka najwyższych władz odcięła się po raz kolejny od swoich współobywateli, chociaż ledwie kilkanaście dni temu wygłaszała piękne deklaracje o rozpoczęciu dialogu ze społecznością polską.
Czego zresztą można było oczekiwać, skoro wcześniej premier z butą ogłaszał, że uparty Litwin nie ustąpi nawet jeżeli spali mu się dom. Czyżby obecnej władzy chodziło jedynie o bezmyślną obronę własnego uporu, zamiast o dobro tego domu, któremu na imię Litwa? Przecież na ostatnim wiecu obok polskiej mniejszości protestowali: Rosjanie, wsparci przez Alians Rosjan z Kłajpedy i Stowarzyszenie Nauczycieli Szkół Rosyjskich; przedstawiciele Towarzystwa Białoruskiego Języka im. F. Skaryny; Litwini, reprezentowani przez Litewską Federację Związków Zawodowych Oświaty i Nauki, przedstawicieli pokrzywdzonych właścicieli ziemi oraz Zrzeszenia Drobnych Przedsiębiorców. Czy nie jest to wystarczający znak, że kłamstwa i strach, na których buduje swoją pozycję obecna władza, już przestają oddziaływać na ludzi? Że nadszedł dla nich czas honoru, który nakazuje obudzić się z bierności. Ten czas honoru, który wyprowadził na ulicę około 10 tysięcy osób (a nie 2-4, jak pomniejszały niektóre media) – tego „nielojalnego tłumu”, wyrażając się w stylu jednego ze znanych litewskich polityków.
Owszem, można i dalej z maniakalnym zawzięciem powtarzać wciąż te same formułki, oskarżać protestujących o politykierstwo i podżeganie do waśni. Tylko czy tędy droga? Czy nie nadszedł także czas honoru dla dzierżących władzę, którzy w XXI wieku stworzyli sytuację bez precedensu, występując przeciwko obywatelom własnego państwa? Którzy negując logikę i zasady demokracji, a nawet zdrowego rozsądku, wpędzają samych siebie w ślepy zaułek, tym samym ściągając na Litwę haniebne miano nacjonalistycznego zaścianka w zjednoczonej Europie. Czas honoru nie polega na unoszeniu się honorem nad innymi, lecz poszanowania także dla ich racji, a jeżeli trzeba – nawet przyznania się do własnych błędów i ich naprawienia. Przecież cały ten stek kłamstw, rozpowszechniany w mediach z myślą o wciąż nieobeznanych w rzeczywistej sytuacji ludziach, jest kijem o dwóch końcach i w ostateczności może się obrócić przeciwko tym, którzy uprawia ten proceder. Uporczywe trwanie w politycznej głuchocie wobec własnych obywateli jest bowiem wielce niewdzięcznym zajęciem dla krótkowzrocznych polityków, wcześniej czy później powiększających jedynie szeregi tzw. politycznych trupów.
Natomiast dla tych wszystkich, którzy rozpoznali nadejście czasu honoru warto uwierzyć słowom wielkiego Mahatmy Gandhiego: „Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. W końcu wygrywasz”.
Czesława Paczkowska
#19 Kmicic 10 tysziency to nie
Kmicic 10 tysziency to nie schodzhiszie z raportem policii. Czy lojalni obywatele oskarzhyli by policije o fauszerstwo?
#20 "stworzyli sytuację bez
"stworzyli sytuację bez precedensu, występując przeciwko obywatelom własnego państwa?"
Stworzyli situację bez precedensu - stworzyli NOWE panstwo i wlączyli w nie obywateli OBCEGO panstwa jako swoje. Teraz ci obywatele występują przeciw "wlasnego" panstwa, ktore dla nich - okupowany kawalek Polski.
#21 http://www.kresy.pl/publicyst
http://www.kresy.pl/publicystyka,wywiady?zobacz/o-polakach-na-kresach-i-...
O Polakach na Kresach i nie tylko
Rozmowa z Michałem Dworczykiem, Członkiem Zarządu Stowarzyszenia "Wspólnota Polska", byłym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz premierów Jarosława Kaczyńskiego i Kazimierza Marcinkiewicza.
Niedawno na Litwie doszło do kolejnych protestów z powodu niekorzystnej polityki oświatowej wobec mniejszości polskiej. Jaka jest szansa, że te akty niezadowolenia spowodują zmianę stanowiska litewskiego rządu?
Niestety niewielka. Nie widzę szans żeby w ciągu najbliższych tygodni nastąpił jakiś istotny przełom. Oczywiście nie wykluczam, że strona litewska może zgodzić się na symboliczne ustępstwa, ale w sposób zasadniczy sytuacja oświaty polskiej na Litwie nie ulegnie zmianie. Polska miała przed przyjęciem ustawy czas na wynegocjowanie takich zapisów dotyczących oświaty, które byłyby bardziej korzystne dla Polaków na Wileńszczyźnie. Nie udało się tego czasu wykorzystać i dzisiaj mamy do czynienia z bardzo poważnym problemem. Z jednej strony jest bardzo negatywne nastawienie Litwinów do polskiej mniejszości zamieszkującej ich kraj, a precyzyjniej litewskiego rządu do Polaków na Litwie. Z drugiej strony jest inercja polityczna ze stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Polski, a patrząc na ten problem szerzej, ze stronie polskiego rządu. Te dwa czynniki doprowadziły do tego, że tak niekorzystna dla Polaków ustawa oświatowa została przyjęta przez parlament litewski, a to doprowadziło do obecnej sytuacji, w której polscy rodzice i nauczyciele protestują na Litwie przeciwko działaniom tej ustawy.
Był pan zaangażowany w prace nad ustawą o Karcie Polaka, której celem jest szeroko rozumiana poprawa życia osób mających polskie korzenie, ale nie mieszkających w Polsce. Jak z perspektywy minionych czterech lat ocenia pan powodzenie tego dokumentu? Czy spełnia oczekiwania?
Rzeczywiście w latach 2005-2007 koordynowałem prace nad tą ustawą, która została uchwalona szczęśliwie - rzutem na taśmę, dlatego, że głosowanie nad nią odbyło się na przedostatnim posiedzeniu Sejmu. Jeśli z perspektywy czterech lat miałbym oceniać jej funkcjonowanie to muszę powiedzieć o kilku kwestiach. Ta ustawa została uchwalona o co najmniej dziesięć lat za późno. Oczekiwania i potrzeby naszych rodaków na wschodzie w połowie lat dziewięćdziesiątych były o wiele większe niż dzisiaj. Wtedy też o wiele żywsze było odrodzenie polskości na tamtych terenach. W związku z tym myślę, że jeżeli Karta Polaka zostałaby przyjęta wcześniej, to spełniłaby oczekiwania o wiele większej grupy Polaków i cieszyłaby się o wiele większym zainteresowaniem. Po prostu wtedy była bardziej potrzebna. Co oczywiście nie zmienia faktu, że tę ustawę trzeba było przyjąć, gdyż jest to nasz moralny obowiązek, przynajmniej symboliczne spłacenie długów wobec naszych rodaków. Druga uwaga dotyczy implementacji tej ustawy - pozostawia ona wiele do życzenia. Bez wątpienia było i nadal jest za mało determinacji politycznej, by ta ustawa swoim działaniem objęła jak najszerszą grupę Polaków na wschodzie. Zwłaszcza w pierwszym okresie jej funkcjonowania był to czynnik zniechęcający wiele osób do ubiegania się o Kartę Polaka, ponieważ wiązało się to z długim oczekiwaniem i problemem dostępu do konsulatu. Na Ukrainie, gdzie konsulowie wyjeżdżają poza swój urząd, sytuacja uległa poprawie, ale np. na Białorusi wciąż jest niedostateczna liczba konsulów, którzy zajmują się sprawą Karty. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wciąż nie ma pomysłu jak korzystać z możliwych zapisów w ustawie, które pozwoliłyby na szerszą dostępność tego dokumentu dla naszych rodaków
Mówimy o dokumencie, który miał być udogodnieniem. Proszę powiedzieć jak widzi pan ogólną sytuację Polaków na Kresach. Czy dostrzega pan różnice w poszczególnych krajach, czy raczej problemy są podobne?
W każdym z krajów sytuacja jest trochę inna. Nie można porównywać życia Polaków na Litwie, gdzie działa ponad sto polskich szkół i pomimo ich problemów, sytuacja jest nieporównywalnie lepsza od sytuacji Polaków na Białorusi, gdzie są tylko dwie polskie szkoły, organizacja zrzeszająca naszych rodaków nie może funkcjonować, bo jest prześladowana przez administrację łukaszenkowską. Istnieją duże różnice w każdym z tych krajów. Zwracam też uwagę na Łotwę, gdzie mieszka duże skupisko ponad czterdziestu tysięcy naszych rodaków, funkcjonuje pięć szkół z polskim językiem nauczania, a tradycja Polaków w różnych organizacjach mniejszościowych sięga czasów dwudziestolecia międzywojennego. Tam Polacy jako mniejszość są traktowani pozytywnie, mimo, że spotykają się z pewnymi uciążliwościami wynikającymi z przepisów prawa. Trzeba podkreślić, że zostały one wprowadzone nie przeciwko polskiej mniejszości, ale żeby zablokować niektóre działania mniejszości rosyjskiej, bardzo licznej w tym kraju. Są to środowiska aktywne i jest tam sporo polskiej inteligencji. Dwa główne ośrodki to Ryga jako stolica i Łatgalia gdzie Polaków jest najwięcej.
Jedno z największych skupisk mniejszości Polskiej jest stosunkowo niedaleko, na Litwie...
Jeśli chodzi o Litwę, to tam Polacy najlepiej zachowali swoją tożsamość narodową. Było to możliwe dzięki szkolnictwu polskojęzycznemu, które działało w czasach sowieckich i później, przez ostatnie dwadzieścia lat. Trudno sobie wyobrazić, że w kraju, który należy do Unii Europejskiej mniejszość mogą spotykać takie szykany. Kwestia ograniczania dostępu do oświaty to najbardziej niebezpieczna sprawa, bo żywa polskość przetrwała właśnie dzięki niej. Katalog problemów niestety od lat jest taki sam. Kolejną sprawą jest możliwość używania podwójnego nazewnictwa ulic i miejscowości, problem zwrotu ziemi, spór o używanie oryginalnej pisowni nazwisk. Natomiast w ciągu ostatnich czterech lat można powiedzieć o wzroście nacisku depolonizacyjnego w stosunku do naszych rodaków na Wileńszczyźnie i nasileniu się działań, które zmierzają do ograniczenia ich praw.
Polacy na Liwie mają aktualnie problemy z oświatą. Jak przedstawia się sytuacja na Białorusi?
Jeśli chodzi o Białoruś to sytuacja jest bardzo trudna, ze względu na to jaki system polityczny funkcjonuje w tym kraju. Autorytaryzm Aleksandra Łukaszenki odbija się bardzo na naszych rodakach. Od 2005 roku trwa ostry konflikt wokół największej obecnej tam polskiej organizacji - Związku Polaków na Białorusi. Polacy są wciąż represjonowani za to, że chcą bronić swojego języka ojczystego. Pomijając represje, takie jak areszt czy więzienie, cała ta sytuacja prowadzi do tego, że nauczanie języka polskiego jest w poważnym odwrocie. Z roku na rok jest o wiele mniej dzieci uczących się go. Szkoły, które działają na Białorusi nie są w najlepszej kondycji. Można powiedzieć, że sytuacja jest najcięższa spośród wszystkich krajów - Kresów II Rzeczypospolitej
Wspomniał Pan, że sytuacja polskiej mniejszości poprawia się na Ukrainie, m.in. poprzez sposób działania polskich konsulów.
Tak, i jest dynamicznie zmienna. Zaryzykuję stwierdzenie, że pod pewnymi względami atmosfera zmienia się na lepsze. Jako Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” zauważamy większą otwartość ze strony administracji na otwieranie nowych placówek oświatowych, przedszkoli i szkół. W tej chwili rusza kolejna polska szkoła w Łanowicah pod Lwowem i pierwsze polskie przedszkole. Będzie tam też budowany duży obiekt szkolno przedszkolny. W kilku innych miejscach prowadzimy rozmowy na temat uruchomienia tego typu placówek, ale są też problemy, m.in. z nauczycielami w szkołach z polskim językiem. Jest problem z uruchomieniem już przygotowanej inwestycji w Szepetówce, budowy szkoły dla blisko dwustu uczniów. Sytuacja nie jest idylliczna, ale wydaje się, że w ciągu ostatnich dwóch lat mamy do czynienia z pewną poprawą atmosfery jeśli chodzi o możliwość działania polskiej mniejszości na Ukrainie. Niestety cały czas demokracja w tych wszystkich krajach jest na tyle świeża, że w zależności od zmian rządu można spodziewać się różnych efektów, lepszych lub gorszych.
A czy jakieś inne państwo spośród uwzględnionych w ustawie o Karcie Polaka zasługuje na szczególną uwagę polskiego rządu i Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”?
W kontekście nie tylko Karty, ale również wschodu jest wiele spraw, które od lat czekają na załatwienie i jedną z nich, będącą polskim wyrzutem sumienia, są kwestie repatriacji kilkudziesięciu tysięcy Polaków w Kazachstanie, z których część chciałaby przyjechać do Polski. Repatriacje prowadzi się w sposób wybitnie nieudolny, a ustawa, która reguluje te sprawy od 2000 roku paradoksalnie pogorszyła sytuację. To znaczy, że przed jej wejściem w życie więcej osób wracało do Polski, niż po jej wprowadzeniu. Pokazuje to cały absurd tego dokumentu. Kolejne próby jego nowelizacji nie przyniosły pozytywnych skutków. Wyczuwa się bardzo duży opór administracyjny przeciwko jakimkolwiek zmianom. To jest tak naprawdę kompromitacja państwa polskiego. Wystarczy przypomnieć, że na początku lat 90. Niemcy w ciągu czterech lat repatriowali z Kazachstanu około miliona swoich rodaków. My nie potrafimy sobie poradzić z sześćdziesięcioma tysiącami Polaków przez dwadzieścia kilka lat. To jest też jeden z wielu przykładów, który jak w soczewce pokazuje złe funkcjonowanie państwa polskiego.
W jaki sposób Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” pomaga Polakom uporać się z problemami, o których była mowa wcześniej?
Jesteśmy największą organizacją pozarządową, która wspiera Polaków mieszkających poza granicami kraju, w tym oczywiście również na wschodzie. Mamy bardzo wiele programów, zarówno drobnych, polegających na wspieraniu przedsięwzięć społecznych i kulturalnych, jak i bardzo poważnych projektów inwestycyjnych za miliony złotych, czyli budowa szkół, przedszkoli, domów kultury polskiej, przeprowadzanie remontów obiektów kulturalno-oświatowych i sakralnych. Zakres naszych działań jest niezwykle szeroki. W Stowarzyszeniu jest ponad dwadzieścia oddziałów regionalnych, z których każdy prowadzi prace lokalne na rzecz naszych rodaków poza granicami kraju. Przejawia się to też w wielu projektach realizowanych wspólnie z władzami samorządowymi. Zakres działań jest bardzo duży.
Jakie działania planuje Stowarzyszenie w najbliższej przyszłości? Czy będą prowadzone jakieś duże inwestycje?
Szereg jest już rozpoczętych, czekających na swój finał, jak np. wspomniana budowa szkoły i przedszkola w Łanowicach oraz w Szepetówce. Przymierzamy się do remontu Domu Kultury Polskiej w Chmielnickim na Ukrainie, w dzielnicy Gryczany - dawnej polskiej wsi. Ten budynek, który w drugiej połowie lat trzydziestych zbudowali miejscowi Polacy, odzyskała lokalna polska organizacja. Cały czas dużym wyzwaniem pozostaje kwestia budowy Domu Polskiego we Lwowie. Mam nadzieję, że podejmiemy ten temat za zgodą Senatu, by ten wielki brak mógł zostać uzupełniony. Jeśli chodzi o Białoruś to w tej chwili nie możemy mówić o większych inwestycjach, dlatego, że sytuacja polityczna w tym kraju nie pozwala na szersze działania, natomiast będziemy starali się pracować na rzecz poprawy jakości i zwiększenia zasięgu nauczania języka polskiego. Jeśli chodzi o Litwę, to przede wszystkim naszym priorytetem powinna być opieka nad szkołami polskimi i oświatą polskojęzyczną na Wileńszczyźnie. Liczymy, że rząd polski i Senat Rzeczypospolitej Polski zabezpieczą odpowiednie środki na zwiększenie liczby remontów, które są prowadzone w szkołach polskich na Wileńszczyźnie i pomoce dydaktyczne oraz szkolenia dla nauczycieli, a także wymianę pomiędzy uczniami ze szkół na Litwie z uczniami ze polskich szkół.
Ale Wspólnota Polska skupia swoje zainteresowani nie tylko na państwach leżących po wschodniej granicy Polski.
Wspomniałem o wschodzie, bo ten rejon najbardziej mnie interesuje, ale równolegle prowadzimy projekty w Ameryce Południowej i Europie Zachodniej. Wciąż pozostaje otwarta kwestia budowy Domu Polskiego w Madrycie. Trwają jeszcze rozmowy z Senatem, ponieważ był to taki projekt, do którego Stowarzyszenie podchodziło z pewnym dystansem. Nie wiemy jeszcze jaki będzie dalszy przebieg wydarzeń. Budowa domu w Getafe - jeżeli ruszy - to będzie bardzo poważny projekt inwestycyjny, opiewający na blisko dziesięć milionów złotych. W Stanach Zjednoczonych rozwijamy aktualnie współpracę w zakresie nauczania i metodyki języka polskiego. W Europie Zachodniej podejmujemy różnego rodzaju projekty związane z najnowszymi migracjami Polaków. Staramy się podejmować bieżące wyzwania. Zajmujemy się problemami Polaków nie tylko na wschodzie, ale na całym świecie.
Powiedział pan o wielu działaniach Stowarzyszenia. Wszystkie mają pomagać Polakom przebywającym po za granicami swojego kraju, mają wspierać ich związek z Polską. Co najbardziej umacnia te więzi?
Kluczową sprawą pozostają wciąż kwestie nauki języka polskiego. Równie ważna jest możliwość wymiany młodzieży, dzięki czemu umacnia się więź z Macierzą czyli z Polską. Oczywiście stosowane są różne formy, w zależności od danego państwa i sytuacji politycznej. Wydaje mi się, ze to cały czas pozostaje najważniejszym zadaniem - bez języka polskiego nie będzie tożsamości, beż tożsamości nie będzie Polaków poza granicami kraju. Jest to bardzo istotny problem również odnośnie nowej emigracji. Nauczanie języka jest cały czas wielkim kłopotem w wielu środowiskach i miejscach. Jeśli zastanawiamy się, czy ci Polacy, którzy wyjechali po otwarciu granic w Unii Europejskiej wrócą kiedyś do Polski, to na pewno jeśli ich dzieci nie będą znały języka polskiego szansa na to, że ktoś zdecyduje się na powrót, jest minimalna. Stąd też w interesie państwa polskiego leży, by zapewnić jak największy dostęp do języka polskiego również tej najmłodszej emigracji.
Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiał: Paweł Czekierda („Kresy.pl”)
#22 W normalnym dmokratycznym
W normalnym dmokratycznym kraju policja nie robiłaby takich loist. Skończ kadzić jak połamany. Fakt jet faktem. Na litwie polski język jest w zaniku. Postawa ministra jest niugięta. Obudź się człowieku i skończ fanzolić. O tak lojalni obywatele by siedzieli cicho tak wy to przedstawiacie że Polacy są nielojalni. A państwo litwewskie jest Lojalne tak. Wszystko co robi państwo litewskieto super nie krytykuj bo jestes nielojalny tak. słuchaj tak było za komuny a teraz to powiem tak jak ci się tak podoba to siedź cicho daj się wypowiedzieć innym co im się nie podoba.
#23 JKCM panskie sluowo "
JKCM panskie sluowo " normalnym" jest fantomem bo podnim widziczie to co kseczie widzhiecz. Fakt jest faktem zhe tam nie bylo 10 tysziency i tam niebylo 6 tysziency i tam niebylo 4 tysziency. Tam bylo okolo dwuch tysziency. Polytyczne polskie partije sau nie lojalne wobiec panstwa i wobiec informacii panstwowych sluzhb. To znaczy policii ktura dbala o biezpieczenstwo wiesu ktura pomogla parkowacz samochody i autobusy ktura pomogala protestujoncym pszeiiszcz ulicy i tak daleii.
#24 Prawdziwy troll-prapagator z
Prawdziwy troll-prapagator z darkarty. Dziwię się, że komuś chce się dyskutować z trollem (etatowym)
#25 O tak ja jestem nie dobry
O tak ja jestem nie dobry barzo nie dobry.