Waldemar Wołkanowski
Waldemar Wołkanowski |
01.08.2018 - 13:46
Kilka samotnych wycieczek po Wilnie, jakie odbyłem w kwietniu, maju i czerwcu, skłoniły mnie, aby uporządkować notatki i ikonografię w moim archiwum. Efektem będzie wznowienie wakacyjnego cyklu „Opowieści z dawnego Wilna”, w którym dzielę się z czytelnikami niektórymi informacjami. Tematem piątego odcinka jest jeden z domów na wileńskiej starówce, w obrębie dawnego getta. Oto stara fotografia z 1933 roku, ze scenką uliczną, na której odbywa się sprzedaż przywiezionego wozem drzewa opałowego. Rzecz dzieje się na ulicy Gaona… Fotografia cenna... przy okazji zwróciłem uwagę na tło. Z prawej strony widoczna jest kamienica, o której słów kilka. Jest to dom, który ma obecnie adres Gaono g. 8, ale wówczas, kiedy wykonano zdjęcie, miał numer 16.
Waldemar Wołkanowski |
13.04.2018 - 12:06
Baśniowy Waligóra i jego brat Wyrwidąb to postaci obdarzone niezwykłą siłą, personifikujące braterską zgodę i przykład osiągania korzyści wynikających ze współpracy. O Wyrwidębie wileńskim nie słyszałem. Złożyło się tak jednak, że Wilno miało w pewnym czasie dwóch Waligórów, zupełnie niebaśniowych. Dwaj panowie o tym samym nazwisku. Nie byli braćmi ani nawet dalszą rodziną. Bolesław Waligóra był bohaterem artykułu o stadionie na Pióromoncie. Marian Waligóra był natomiast przez dziesięć lat komendantem wileńskiej Straży Pożarnej.
Waldemar Wołkanowski |
19.03.2018 - 10:26
Relacje polsko-litewskie w dwudziestoleciu międzywojennym były niczym wilgotne ognisko, które ani nie płonie, ani nie gaśnie. Stan wojny nie wojny był uciążliwy dla obydwóch stron. Ocena tej sytuacji miała wiele zabarwień, zależnych od poglądów politycznych ludzi, którzy zabierali głos w tej sprawie. Próby podsycania ognia podejmowane były zarówno w Warszawie, jak i w Kownie. Nienormalność, jaką był brak stosunków dyplomatycznych między Polską a Litwą to specyficzny przykład złych relacji między sąsiadującymi ze sobą państwami. Kluczowym punktem sporu było Wilno i przypomnieć chciałbym wydarzenia, jakie miały miejsce w tym mieście w marcu 1938 roku.
Waldemar Wołkanowski |
08.03.2018 - 15:54
Dzień Kobiet to doskonała okazja, aby przypomnieć fragmenty życiorysów kilku pań związanych z przedwojennym Wilnem. Wiele znanych wilnianek z przeszłości wbrew pozorom wcale nie doczekało się biografii czy nawet krótkich biogramów. Bywają jednak opracowania, w których tematem wiodącym jest działalność kobiet w określonym nurcie. Kultura, praca społeczna, środowisko religijne czy oświata to tylko niektóre z przykładów. Sport w Wilnie, a już szczególnie sport kobiecy nie jest tematem dostatecznie opracowanym, dlatego chciałbym przy okazji święta pań przypomnieć kilka postaci, które w swoim czasie reprezentowały Wilno. Niektóre z fragmentów stanowić mogą sportowe przyczynki do biografii.
Waldemar Wołkanowski |
05.03.2018 - 17:05
Jarmarki urządzane w Wilnie w pobliżu katedry mają swoją długą tradycję. Na przełomie XIX/XX wieku odbywały się tam Kaziuki, do czego jakiś czas temu powrócono. Od kilku lat urządzany jest tam również jarmark bożonarodzeniowy. Sprawdziło się w tym przypadku koliste rozplanowanie stoisk wokół choinki. W marcu i w grudniu plac Katedralny się zaludnia. Mieszkańcy Wilna i okolic, a także turyści przychodzą wówczas tłumnie, aby zapełnić szczelnie jeden z ważniejszych punktów miasta. Plac Katedralny jest jedną z części dawnego kompleksu Zamku Dolnego i łączy się z każdej strony z parkami miejskimi. Tuż obok Pałacu Władców znajdują się wejście i alejki prowadzące do ogrodów Botanicznego i Bernardyńskiego (Sereikiškių parkas, Bernardinų sodas). Teren parkowy biegnie też na północ od katedry, w stronę Nowego Arsenału. Rozciąga się tam zielony obszar, który nazywany jest obecnie skwerem Mendoga, a niegdyś była to część Parku Zamkowego nazywanego Cielętnikiem.
Waldemar Wołkanowski |
07.02.2018 - 20:03
Wnętrze katedry było naturalnym miejscem, w którym nagrobkami, tablicami i rzeźbami upamiętniano zmarłych biskupów wileńskich. Jak pisał Juliusz Kłos w 1923 roku, nagrobków i tablic było wiele, ale sporo z nich, zwłaszcza pochodzących sprzed XVII wieku, zostało zniszczonych. Przy całej skomplikowanej historii Wilna postaci biskupów przechodziły rodzaj weryfikacji, przy czym uznanie ich za „wygodnych” lub „niewygodnych” decydowało, czy dalsze eksponowanie tablicy z ich nazwiskiem jest właściwe.
Waldemar Wołkanowski |
05.12.2017 - 06:53
Pisząc w poprzednim artykule o stadionie na Pióromoncie, wspomniałem o 41 wileńskich wizytach Józefa Piłsudskiego. Wilno bez Piłsudskiego nie byłoby tym samym miastem, jakim odbierane było w dwudziestoleciu międzywojennym. Związki Marszałka z miastem nad Wilią były opisywane wielokroć, dlatego nie sposób cytować setek publikacji. Skupimy się wobec tego na mniej znanych faktach, a także na niektórych miejscach, które uhonorowane były jego imieniem.
Waldemar Wołkanowski |
17.11.2017 - 19:27
Niebawem z mapy Wilna zniknie największy obiekt sportowy, jakim przez dziesięciolecia był stadion "Žalgiris" przy ulicy Šeimyniškių 29, czyli na dawnym Pióromoncie. Szkoda, ale dopiero, kiedy zaczyna znikać, poświęcamy temu więcej uwagi. Niewiele osób ma świadomość, że stadion zniknie akurat w 2021 - dokładnie wtedy, kiedy mógłby obchodzić 100-lecie istnienia! Przybliżenie jego dziejów można zatem zaliczyć do jeszcze jednego rozdziału słynnej monografii "Dingęs Vilnius", chociaż Vladas Drėma nie zajmował się ani tymi czasami, ani obiektami tego typu.
Waldemar Wołkanowski |
02.11.2017 - 14:39
"Romantyczność, spokój, prostota, wyniosłość" - jakże trafnie te określenia oddają nastrój związany z każdorazowym kontaktem z wileńskimi nekropoliami. Rossa, Bernardyński, Piotra i Pawła, Antokolski, Kalwaria są najbardziej znane, pamiętać należy też o innych, które są jeszcze w Wilnie, a także tych zlikwidowanych, po których prawie nie pozostał ślad.
Waldemar Wołkanowski |
13.01.2017 - 15:29
Pamiątkowy zapis w kamieniu ma być mocny i przetrwać dziesiątki lat. Wiemy jednak, że tak nie jest. Niszczenie pamiątek nie stanowi problemu dla tych, którzy chcą to zrobić. Mimo wszystko wmurowywanie tablic wciąż jest popularną formą upamiętniania osób, wydarzeń, miejsc. Litewskich tablic pamiątkowych jest obecnie w Wilnie bez liku. Polski dorobek kulturalny Wilna utrwalony jest przez zaledwie około 10 płyt. Dziś kontynuuję przegląd powstawania tego typu śladów ludzkiej działalności i umieszczania ich na elewacjach wileńskich domów w okresie międzywojennym. Najwięcej tablic, jakie odsłaniano wówczas w Wilnie, poświęconych było „złotej trójce poetów” - Adamowi Mickiewiczowi, Juliuszowi Słowackiemu, Władysławowi Syrokomli - oraz Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu.
Waldemar Wołkanowski |
19.02.2016 - 18:14
Pamiątkowy zapis w kamieniu ma być mocny i przetrwać dziesiątki lat. Wiemy jednak, że tak nie jest. Niszczenie pamiątek nie stanowi problemu dla tych, którzy chcą to zrobić. Mimo wszystko wmurowywanie tablic wciąż jest popularną formą upamiętniania osób, wydarzeń, miejsc. Praktyka ta związana jest z ceremoniami - często cyklicznymi - oddawania czci, składania hołdu, świętowania rocznic. Litewskich tablic pamiątkowych jest obecnie w Wilnie bez liku. Rozmawialiśmy o tym podczas październikowej debaty Polskiego Klubu Dyskusyjnego w DKP. Wspominałem wówczas, że polski dorobek kulturalny Wilna utrwalony jest przez zaledwie około 10 płyt. Dzisiaj chciałbym przybliżyć zagadnienie powstawania tego typu śladów ludzkiej działalności i umieszczania ich na elewacjach wileńskich domów w okresie międzywojennym. Opis tablic oraz okoliczności ich wmurowania zostały przedstawione z zachowaniem porządku chronologicznego, a tekst uzupełniono fotografiami.
Waldemar Wołkanowski |
12.11.2015 - 12:28
Zamarła nauka, zamarło wszelkie życie publiczne. Za jedno słowo wymówione po polsku w publicznym lokalu płacono 25-50 rubli kary. Dziecko szkolne mówiące z
rodzicami na ulicy w języku ojczystym ryzykowało, że będzie wypędzone ze szkół z "wilczym biletem" - tak Ludwika Życka charakteryzowała stan możliwości używania
języka polskiego w Wilnie po 1863 roku. Ojczystej mowy uczono dzieci w prywatnych domach, ryzykując więzieniem… Zaczęła się konspiracja oświatowa, która trwała tak przez następne pięćdziesiąt lat. Nie dać się wynarodowić - to było hasłem działaczy!
Waldemar Wołkanowski |
23.10.2015 - 16:50
Spoglądając na ofertę muzealną dzisiejszego Wilna, dostrzeżemy w niej szereg placówek. Najważniejsze z nich to na pewno: Lietuvos nacionalinis muziejus (Litewskie Muzeum Narodowe), Lietuvos dailės muziejus (Litewskie Muzeum Sztuki), Bažnytinio paveldo muziejus (Muzeum Dziedzictwa Kościelnego), Lietuvos teatro, muzikos ir kino muziejus (Litewskie Muzeum Teatru, Muzyki i Filmu), Pinigų muziejus (Muzeum Pieniądza), Genocido aukų muziejus (Muzeum Ofiar Ludobójstwa), Signatarų namai (Dom Sygnatariuszy), Lietuvos geležinkelių muziejus (Litewskie Muzeum Kolei). A dalej jest jeszcze rosyjskie muzeum poświęcone Aleksandrowi Puszkinowi (Literatūrinis A. Puškino muziejus) i na koniec dodajmy do tego muzea oraz placówki żydowskie: Valstybinis Vilniaus Gaono žydų muziejus (Państwowe Żydowskie Muzeum Gaona w Wilnie), Litvakų kultūros ir meno centras (Centrum Kultury i Sztuki Litwaków), Tolerancijos centras (Centrum Tolerancji), Panerių memorialinis muziejus (Muzeum-Memoriał w Ponarach).
Waldemar Wołkanowski |
14.08.2015 - 15:21
Ponoć upały już się kończą, więc zapraszamy na kolejną wycieczkę i spotkanie z grupą tzw. starożytników, która w dawnym Wilnie stanowiła rodzaj specyficznej elity. Starożytnikiem nazywano zbieracza czy kolekcjonera archiwaliów (dokumenty, plany, księgi) oraz antyków, wykopalisk itp. Najbardziej znanym wśród nich był oczywiście Eustachy Tyszkiewicz, któremu możliwości finansowe pozwalały być krezusem, jeśli chodzi o jakość i wartość zbiorów. Nie sposób nie pamiętać także o Tadeuszu Wróblewskim, Lucjanie Uziębło i wielu innych, zwłaszcza o grupie, która zakładała później Towarzystwo Przyjaciół Nauk (i jego filię w postaci Muzeum TPN). Wolnym strzelcem wśród wileńskich starożytników był nieco dziś zapomniany Antoni Brodowski i to jemu, ale nie tylko, poświęcimy dzisiejszą gawędę.
Waldemar Wołkanowski |
17.07.2015 - 17:45
Po fali deszczów i chłodu zapraszamy na spacerek, dalszy ciąg wakacyjnego poznawania dawnego Wilna. Kolejna opowieść Waldemara Wołkanowskiego tradycyjnie dotyczy zarówno miejsc, jak i ludzi z nimi związanych. Pozostajemy nadal na Starym Mieście, gdzie uwagę skupimy dziś na dwóch obiektach i postaci jakże ciekawej oraz zasłużonej dla grodu Gedymina i Polaków tu mieszkających, a dziś już niemal zapomnianej...
Waldemar Wołkanowski |
20.06.2015 - 00:36
W drugim odcinku naszej wakacyjnej wędrówki po Wilnie pozostaniemy na ulicy Trockiej, gdzie znajdowała się także fabryka farmaceutyczna Segalów z poprzedniego odcinka. Tym razem jednak zatrzymamy się już na jej początku (czy końcu, jak kto woli, bo wspominaliśmy, że kierunek numeracji domów się zmieniał): Pałac miejski znajdujący się na rogu Trockiej i Zawalnej (Traku g. 2/Pylimo g. 24) zawsze wzbudza zainteresowanie turystów, podobnie jak stojący naprzeciwko pałac Tyszkiewiczów z dumnymi atlantami, dźwigającymi balkon nad wejściem. Skupimy się właśnie na pałacu z kartuszami herbowymi Umiastowskich, który dawniej był oznaczony numerem 19. Właścicielką pałacu była margrabina Janina Umiastowska.
Waldemar Wołkanowski |
22.05.2015 - 16:56
Dopiero maj tak naprawdę otwiera sezon turystyczny w Wilnie, gdy kolejki autokarów z Polski w długie weekendy ustawiają się pod Ostrą Bramą i na Rossie. Coraz częściej jednak do Wilna powracają ci, którzy zaliczyli już tzw. "program obowiązkowy" i szukają czegoś więcej, chłoną atmosferę naszego miasta wędrując po zaułkach, szukając ciekawych i malowniczych miejsc. Coraz częściej także sami wilnianie, nawet całymi rodzinami, w wolny wieczór lub w niedzielę wybierają się na Starówkę, by odkryć nową knajpę czy jakieś klimatyczne podwórko. Z myślą o nich właśnie postanowiliśmy przygotować wakacyjny cykl "Opowieści z dawnego Wilna": nasz główny wilnoznawca (czy też vilnolog - jak kto woli) Waldemar Wołkanowski przez całe lato będzie nas regularnie zabierał w różne dziwne lub mało znane miejsca Grodu Gedymina tworząc w ten sposób nową trasę turystyczną. Zarówno wilnianom, jak i gościom naszego miasta pomoże ona zanurzyć się w atmosferze wielonarodowego i wielokulturowego Wilna sprzed lat, a jednocześnie głębiej poznać własne dzieje od tej strony, której próżno szukać w podręcznikach lub przewodnikach... Zapraszamy!
Waldemar Wołkanowski |
06.03.2015 - 11:08
"Przyjeżdżajcie do Wilna... Witamy Was serdecznie, witamy Was gorącym, kaziukowym sercem!” Czy dziś ktoś z biura promocji bądź informacji turystycznej Wilna wpadłby na pomysł takiego sloganu reklamowego? Raczej wątpię - Kaziuki XXI wieku zostały już przerobione na nową modłę głównego kiermaszu Litwy i z każdym rokiem coraz bardziej zatracają lokalny charakter wizytówki Wileńszczyzny. A jaki był ten "prawdziwy", dawny Kaziuk? Jak się rozwinął w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy tak utrwalił dawną tradycję, że przetrwała ona nawet pół wieku sowietyzacji, gdy kiermasz zepchnięto na rynek Kalwaryjski i skazano na zapomnienie? Zapraszamy na drugą część wycieczki w czasie z Waldemarem Wołkanowskim, naszym niezawodnym przewodnikiem.
Waldemar Wołkanowski |
23.02.2015 - 14:59
"Przyjeżdżajcie do Wilna... Witamy Was serdecznie, witamy Was gorącym, kaziukowym sercem!” Czy dziś ktoś z biura promocji bądź informacji turystycznej Wilna wpadłby na pomysł takiego sloganu reklamowego? Raczej wątpię - Kaziuki XXI wieku zostały już przerobione na nową modłę głównego kiermaszu Litwy i z każdym rokiem coraz bardziej zatracają lokalny charakter wizytówki Wileńszczyzny. Tak miłe sercu wilniuka palmy, piernikowe serca czy inne dzieła autentycznych mistrzów ludowych z naszych okolic, trzeba już dosłownie tropić wśród chińskiej tandety oraz litewskiej "cepelii", masowo produkowanej przez zawodowych garncarzy i innych spadkobierców sowieckiego kombinatu "Dailė". A jaki był ten "prawdziwy", dawny Kaziuk? Jak się rozwinął w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy tak utrwalił dawną tradycję, że przetrwała ona nawet pół wieku sowietyzacji, gdy kiermasz zepchnięto na rynek Kalwaryjski i skazano na zapomnienie? Zapraszamy na wycieczkę w czasie z Waldemarem Wołkanowskim, naszym niezawodnym przewodnikiem.
Waldemar Wołkanowski |
24.12.2014 - 11:05
"Przeżyłaś już swoje krwawe sny Ziemio, miałaś wszak liczne Wigilie czerwone… Czy już nie dosyć? Biły o Twoją zmarzniętą grudę wichrowych konnic tętenty, zgrzytały ciężkie koła po śniegu, zakłócały ciszę twych nocy szmery i zgrzyty, krzyki i strzały. A przez pola ciche i białe, przez wsie zapadłe i na wpół wymarłe miasta szedł nikły drżący cień - smutek i do każdego okna patrzał łzawymi oczyma… Czy już nie dosyć?” Tak pisała Eugenia Masiejewska o tym, jak dobrze byłoby odrzucić świeże wspomnienia, gdy święta Bożego Narodzenia obchodzić przychodziło na Wileńszczyźnie w mrocznych latach wojny 1914-1920.